W czwartek ekolodzy, wisząc na linach na PKiN od strony ulicy Marszałkowskiej, wywiesili tam transparent z napisem "Save the Arctic – free our activists" ("Chrońmy Arktykę – uwolnić naszych aktywistów"). Jak mówił PAP rzecznik Greenpeace Polska Jacek Winiarski, członkowie tej organizacji chcieli zwrócić uwagę na to, że w trakcie odbywającego się w Warszawie szczytu klimatycznego rządy Polski, Australii, Japonii oraz Kanady reprezentują wyłącznie interesy korporacji węglowych i paliwowych, a nie obywateli.

Ponadto - według Winiarskiego - ekolodzy domagają się oczyszczenia z zarzutów aktywistów Greenpeace'u, którym pomimo zwolnienia za kaucją, grożą nadal wysokie kary więzienia w Rosji za udział w pokojowym proteście przeciwko eksploatacji zasobów arktycznych. Chodzi o protest, który odbył się na Morzu Barentsa dwa miesiące temu.

Jego zdaniem negocjacje klimatyczne w Warszawie utkwiły w martwym punkcie. "Kraje uprzemysłowione nie godzą się na przyjmowanie żadnych konkretnych zapisów związanych z finansowaniem szkód i strat spowodowanych zmianami klimatu, adaptacją do skutków tych zmian oraz przejściem na energię opartą na źródłach odnawialnych" - dodał.

Dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat uważa, że wyzwanie związane z prowadzeniem negocjacji klimatycznych przerosło rząd Donalda Tuska. "Zamiast zgodnie z oczekiwaniami obywateli wspierać rozwój odnawialnych źródeł energii, wybrał on wspieranie interesów przemysłu paliwowego i węglowego. W środę premier dał temu wyraz po raz kolejny, dokonując zmiany ministra środowiska podczas trwającego szczytu klimatycznego, uzasadniając tę decyzję potrzebą szybszego eksploatowania innego paliwa, jakim jest gaz łupkowy" - ocenił.

Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji powiedziała PAP, że w czwartek policjanci zatrzymali łącznie ok. 40 osób; część z nich trafiła do Komendy Rejonowej w Śródmieściu. Jak wyjaśniła, policyjni antyterroryści weszli po linach na elewację PKiN i zdjęli transparent Greenpeace'u. Gdy policjanci weszli do środka budynku, z elewacji PKiN zeszli ostatni uczestnicy protestu. "Mają być oni doprowadzeni do Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu" - dodała.

18 listopada, policja zatrzymała 47 aktywistów Greenpeace, który weszli na dach resortu gospodarki i rozwiesili transparent. Postawiono im zarzuty naruszenia miru domowego, za co grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia. Kilku Polaków zostało ukaranych grzywnami, natomiast sprawy wobec ekologów z zagranicy Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście odroczył nawet na styczeń przyszłego roku.

Policjanci, z którymi rozmawiała w czwartek PAP przyznają, że możliwość podejmowania takich akcji jak wtargnięcie na PKiN wynika m.in. stąd, że aktywiści, którzy 18 listopada byli zatrzymani w związku z akcją na dachu ministerstwa, zostali przez sąd zwolnieni bez wymierzenia kary.

W ocenie rzecznika prasowego KGP, insp. Mariusza Sokołowskiego, takie decyzje sądu oznaczają, że cała praca policji, która zatrzymuje osoby łamiące prawo, pójdzie na marne.

"Bez względu na to, jakie cele im przyświecają, osoby, które łamią polskie prawo, są zatrzymywane. Jedni w trybie przyspieszonym są karani grzywnami, a inni na podstawie tego samego materiału dowodowego wychodzą na wolność, ponieważ sądy wyznaczają odległe terminy rozprawy. Nasuwa się pytanie, czy się wtedy stawią i kto ma ich szukać. Możemy się zastanawiać, czy praca policji nie poszła na marne. Podejrzewam, że w styczniu będziemy szukać wiatru w polu" - powiedział PAP Sokołowski.