Jest to pewnego rodzaju przełom w dotychczasowym postrzeganiu ludzi, którzy są zdecydowani na zakup „własnego kąta”. Obecnie ustawodawca zakładał, że jeśli młody człowiek zamierza rozpocząć samodzielne życie we własnym lokum, to nie ma mowy o zakupie czy o budowie domu.

Przyznam, że od samego początku zamysł programu budził moje poważne wątpliwości i rodził wiele pytań… Dlaczego to musi być mieszkanie? Czyżby dom w dzisiejszych czasach był w ocenie rządzących zbyt dużym luksusem na który młodzi ludzie nie powinni sobie pozwalać? A może pomysłodawcy, znający (przynajmniej w ich ocenie) realia i możliwości finansowe polskich młodych ludzi doszli do wniosku, że potencjalnych adresatów tego programu po prostu nie stać na domy? Cóż, może jest w tym dużo racji, ale przecież w Polsce jest dużo obszarów wiejskich i raczej nie ma tam szans na zakup własnego M. Nie rozumiem też zasadności ograniczenia powierzchni nowo nabytego mieszkania – program bowiem obejmuje wyłącznie mieszkania, których powierzchnia nie przekracza 75 m2 … Przy czym dopłata obejmuje tylko 50 m2 lokalu…

Pewnie w tym przypadku ustawodawca znowu przyjął założenie, że mieszkanie o powierzchni przekraczającej 75 m2 to zbytni luksus i brak jest podstaw do pomocy państwa. Poza kryterium powierzchni mieszania, musi zostać jeszcze spełniony warunek cenowy. Nie można także zapomnieć o przesłance, która wzbudza od początku obowiązywania programu największe emocje – pomocą są objęte jedynie nowopowstałe mieszkania. Ustawodawca tłumaczy to w ten sposób, że ma to faktycznie przyczynić się do zwiększenia inwestycji mieszkaniowych, a tym samym wzrostu zatrudnienia i „podkręcenia” sytuacji w gospodarce. Czy to aby na pewno jest jedyny (o ile w ogóle jest) cel wprowadzenia tego warunku? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam każdemu z Czytelników…

Oczywiście, istnieje możliwość dokonania odliczeń części podatku VAT od kosztów zakupionych materiałów budowlanych, ale planujący remont mieszkania lub budowę domu powinni się pospieszyć. Trwają bowiem prace nad zmianami w prawie, których celem jest uchylenie ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym, co w konsekwencji ma prowadzić do likwidacji ulgi budowlanej. Dotychczasowe przepisy umożliwiały osobom fizycznym odzyskanie części VAT-u, zapłaconego w cenie materiałów budowlanych, które zaś były wykorzystywane w trakcie budowy domu lub remontu. Maksymalna ulga, jaką można uzyskać, w zależności od przeznaczenia zakupionych materiałów budowlanych wynosi ok. 14 000 zł (w przypadku remontu) oraz ok. 30 000 zł (przy budowie). Zwrot części zapłaconego podatku VAT będzie możliwy wyłącznie na podstawie faktur, wystawionych do końca 2013 r.


Politycy zapowiedzieli jednak, że MdM będzie wspierał nie tylko zakup mieszkań od deweloperów, ale także zakup lub budowę domów jednorodzinnych. Poniekąd można odnieść wrażenie, że ma to być pewnego rodzaju alternatywa dla ulgi budowlanej. Oczywiście, tak jak w przypadku dotychczasowych założeń programu MdM, także i dopłaty do domów mają obyć owarowane wieloma przesłankami. Przede wszystkim przewiduje się, że program będzie stosowany wyłącznie do domów jednorodzinnych , których powierzchnia nie przekracza 100 m2 . W pozostałym zakresie warunki są zbieżne jak w przypadku mieszkań: dopłatą objęte zostanie max. 50 m2, dopłata ma być jednorazowa w formie wkładu własnego do kredytu, a także i w tym przypadku pojawia się warunek cenowy (cena nie może przekraczać ceny 1 m2 średniej arytmetycznej z dwóch ostatnio ogłoszonych wartości wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 m2 na terenie danej gminy). Ciekawe czy w dużych miastach, takich jak Kraków lub Warszawa wykonalne będzie w ogole znalezienie mieszkania kwalifikującego się do MdM-u?