Przeciętny konsument spożywa w ciągu roku ponad 2 kg dodatków do żywności oznaczonych różnego rodzaju „E”. Produkty spożywcze nafaszerowane są np. konserwantami, przeciwutleniaczami, emulgatorami, czy wzmacniaczami smaku. Tymczasem brakuje właściwego nadzoru nad ich stosowaniem – alarmuje NIK. Kontrola Izby miała odpowiedzieć na pytanie, czy funkcjonujący system nadzoru nad stosowaniem  dodatków w żywności zapewniał odpowiednią ich jakość oraz bezpieczeństwo zdrowotne konsumentów? I stwierdziła, że ani inspekcje: sanitarna, handlową oraz jakości handlowej artykułów rolno – spożywczych, ani Główny Inspektor Sanitarny nie badają dobrze jakości żywności.

Czytaj również: Prawo żywnościowe coraz lepiej chroni konsumentów >>

NIK postuluje m.in. utworzenie jednolitej, wyspecjalizowanej służby bezpieczeństwa żywności, kompetentnej w ocenianiu  każdego elementu jakości produktu przeznaczonego do spożycia oraz podjęcie działań legislacyjnych w celu zmiany etykietowania produktów spożywczych, zawierających substancje dodatkowe. Zdaniem Izby etykiety powinny wskazywać rzeczywisty poziom dodatku w danym produkcie, z jednoczesnym odniesieniem do maksymalnej wartości określonej dla tego dodatku oraz do akceptowanego dziennego spożycia danej substancji dodatkowej.

 

Małgorzata Korzycka, Paweł Wojciechowski

Sprawdź  


 

Jak inspekcje badają artykuły spożywcze

Inspekcje nie weryfikują dokładnie, czy to co napisane jest na opakowaniu zgadza się z tym, co jest w środku.  Prowadzone przez skontrolowane inspekcje (Inspekcje Sanitarne, Inspekcję Handlową i Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno – Spożywczych) badania laboratoryjne próbek żywności ograniczały się do wybranych substancji dodatkowych, głównie z grupy substancji konserwujących i barwników. Żadna z Inspekcji nie analizowała zawartości wszystkich dodatków w danej próbce. Zwykle wskazywano jedną i analizowano ją pod kątem ustalonego dla niej limitu. Inne dodatki obecne w tym produkcie w ogóle nie były weryfikowane. Z powodu tak pobieżnie przeprowadzanych badań niewielki był odsetek próbek zdyskwalifikowanych. Ze skontrolowanych przez Inspekcję Sanitarną w latach 2016 – 2018 (I kwartał) blisko 9 tys. próbek zakwestionowano tylko 26 (0,3 proc.). Tymczasem badania zlecone przez NIK certyfikowanemu laboratorium wykazały, że z 35 próbek żywności aż 5 (14 proc.) było zafałszowanych, m.in. stwierdzono w nich niezadeklarowane na opakowaniach dodatki. Zestawienie wyników badań Inspekcji i NIK budzi wątpliwości, co do rzetelności planowania przez inspekcję sanitarną kierunków i zakresu kontroli. Według NIK tak zorganizowany system badań nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa żywności, w której stosowane są substancje dodatkowe, niepodlegające z różnych przyczyn badaniom laboratoryjnym. Inspekcja Sanitarna w ramach prowadzonych kontroli nie weryfikowała ponadto procesów technologicznych i tym samym nie kwestionowała zasadności użycia w jednym produkcie nawet kilkunastu różnych dodatków do żywności.

Kiełbasa śląska z 19 dodatkami E

Dodatkowo sprawdza się jedynie limity danego „E” w produkcie, nie biorąc pod uwagę ich kumulacji w codziennej diecie i jak to może wpływać na zdrowie.  Z badania NIK wynika, że w jednym dniu można przyswoić nawet  85 różnych E.  Tymczasem  nie bada się każdorazowo wszystkich dodatków znajdujących się w produktach.

 


 

Dotychczas nikt nie zajmował się łączną ilością dodatków spożywanych z dietą przez przeciętnego konsumenta. Izba zleciła kontrolę oznakowania produktów spożywczych - przeanalizowano 501 powszechnie dostępnych wyrobów. Jedynie w 54 (11 proc.), w składzie zaprezentowanym na etykietach, nie było substancji dodatkowych. W pozostałych 447 producenci zadeklarowali użycie 132 substancji dodatkowych ponad 2 tys. razy. Statystycznie więc na każdy produkt przypadało pięć dodatków do żywności. W przypadku niektórych produktów liczba dodatków w jednym artykule spożywczym była znacznie wyższa. Przykładowo sałatka warzywna ze śledziem i groszkiem zawierała ich 12. Rekordową liczbę substancji dodatkowych zastosowano w kiełbasie śląskiej – 19.

NIK zauważa też, że Główny Inspektor Sanitarny, który nadzoruje jakość zdrowotną żywności, nie wdrażał i nie  inicjował działań, które miałyby potwierdzić lub zaprzeczyć, że istnieje ryzyko związane z używaniem substancji dodatkowych. Nie angażował do tych celów także Rady Sanitarno-Epidemiologicznej, w składzie której znajdowali się pracownicy naukowi zajmujący się zagadnieniami bezpieczeństwa żywności, w tym problematyką dodatków do żywności.

Przepisy nie chronią konsumentów

Aktualnie dopuszczonych do stosowania w żywności jest ponad 330 dodatków, które w produktach spożywczych  mogą pełnić  27 różnych funkcji technologicznych. Są to m.in. konserwanty, barwniki, wzmacniacze smaku, przeciwutleniacze, emulgatory, czy stabilizatory. Zawiera je coraz więcej produktów.  Na stosowanie substancji dodatkowych na tak dużą skalę pozwala obecnie obowiązujące prawo polskie i Unii Europejskiej, m.in.: rozporządzenie nr 1333/2008 z 16 grudnia 2008 r.
w sprawie dodatków do żywności
oraz Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 22 listopada 2010 r. w sprawie dozwolonych substancji dodatkowych. Przepisy są w tym zakresie bardzo liberalne. Niewiele jest produktów, do których nie wolno stosować dodatków. Są to m.in. żywność nieprzetworzona, miód, masło, mleko pasteryzowane i sterylizowane, naturalna woda mineralna, kawa, herbata liściasta. Zarówno producenci żywności, jak i instytucje kontrolujące ich działalność, ale także instytuty naukowe, zgodnie twierdzą, że dodatki do żywności stosowane zgodnie z obowiązującymi przepisami nie stanowią zagrożenia dla zdrowia konsumenta. Żadna z instytucji realizujących zadania z zakresu zdrowia publicznego oraz odpowiedzialnych za politykę żywieniową nie publikuje jednak danych na temat wielkości akceptowanego dziennego spożycia dla każdego dodatku. W ten sposób konsumenci nie mają możliwości dotarcia do takich informacji.


Czytaj w SIP LEX:
Wzór pisma dołączane do wniosku dotyczącego dodatków do żywności >>
Czy firma produkująca lody z barwnikami i aromatami spoza terytorium RP, jest zobligowana do informowania w systemie ELDIOM?
Czy na etykiecie w oznakowaniu środka spożywczego można umieścić informację: "bez dodatków E", jeśli w składzie produktu podaje się: skład:(...) skrobia modyfikowana?