Tak orzekł 26 marca br., Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych dla Drugiego Okręgu w sprawie nr 19-2420, uchylając jednocześnie wyrok Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Południowego Okręgu Nowego Jorku stwierdzający, że Seria Prince Andy'ego Warhola stworzona z fotografii Lynn Goldsmith stanowiła dozwolony użytek. Stwierdzając, że z punktu widzenia prawa prace z Serii Prince są zasadniczo podobne do fotografii Goldsmith, a więc nie kwalifikują się, jako dozwolony użytek oraz, że Sąd Okręgowy popełnił  błąd w ocenie i w zastosowaniu ustawowych czynników uzasadniających takie korzystanie z utworu chronionego.

Sprawa dotyczyła egzemplarzy serii sitodruków i ilustracji ołówkiem stworzonych przez Andy'ego Warhola na podstawie zdjęcia Prince'a z 1981 roku, wykonanego przez Lynn Goldsmith w jej studio. Artystka zawodowo zajmuje się - m. in. - fotografią portretową i jako twórca utworu przedstawiającego Prince jest właścicielem praw autorskich do utworu:

Prince - portret czarno-biały

Fotografia L. Goldsmith, z dokumentów sądowych w sprawie Andy Warhol Foundation for the Visual Arts, Inc. przeciwko Goldsmith, nr 19-2420. 

Zdjęcie wykorzystane do ilustracji

Trzy lata po stworzeniu spornej fotografii udzieliła licencji magazynowi Vanity Fair do wykorzystania zdjęcia Prince, jako odniesienie w ilustracji, która została dwukrotnie opublikowana w artykule pt. „Purple Fame” w magazynie Vanity Fair, m.in. w następujący sposób:

Prince

Goldsmith wówczas nie  była informowana, kto wykona ilustrację do przedmiotowej publikacji, ale co istotne,  licencja została udzielona Vanity Fair w zakresie stworzenia dzieła sztuki w oparciu o odniesienie do fotografii i wymagała od licencjobiorcy, aby przy ilustracji było dołączone autorstwo twórcy utworu pierwotnego („zdjęcie źródłowe”). Poza tym, żadne inne użycie nie zostało autoryzowane przez Goldsmith. 
Zgodnie z materiałem dowodowym i ze stanowiskiem procesowym Goldsmith, oprócz stworzenia pracy dla magazynu, Andy Warhol wykorzystał jej zdjęcie do stworzenia piętnastu dodatkowych egzemplarzy Serii Prince stworzonej na podstawie jej fotografii. A w tym, sitodruki na płótnie i na papierze, a także rysunki ołówkiem.

Prince - trzy kolorowe portrety

Fotografia L. Goldsmith w Serii Prince A. Warhola, z dokumentów sądowych w sprawie nr 19-2420.

W 2016 roku, Condé Nast opublikował niektóre z nich w pośmiertnym hołdzie dla Prince’a. W ramach dalszej eksploatacji spornej serii prac oznaczenie praw autorskich przypisano wyłącznie Fundacji Andy’ego Warhola. To wówczas Goldsmith dowiedziała się o nieautoryzowanych egzemplarzach i o publikacjach. Zarejestrowała sporne zdjęcie w Urzędzie Praw Autorskich, jako dzieło niepublikowane, co w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie ułatwia dochodzenie praw. Następnie skontaktowała się z Fundacją Warhola i poinformowała o naruszeniu jej praw autorskich. Strony jednak nie doszły do porozumienia. 

Fundacja Warhola pozywa autorkę fotografii

W 2017 r. Fundacja Warhola pozwała Lynn Goldsmith i jej agencję, między innymi za publiczne głoszenie poglądów o naruszeniu twierdząc, że prace z serii Prince nie naruszają praw — alternatywnie o stwierdzenie, że Seria Prince jest uczciwym i dozwolonym wykorzystaniem jej fotografii. 
W ramach tego postępowania Goldsmith wystąpiła z powództwem wzajemnym przeciwko Fundacji, zarzucając Warholowi naruszenie praw autorskich, wnosząc jednocześnie o zakazanie Fundacji reprodukowania, modyfikowania, przygotowywania prac pochodnych, sprzedaży i oferowania do sprzedaży, publikowania, wyświetlania i wytwarzania jakichkolwiek kopii, między innymi za pomocą druku sitowego i ich powielania. Nadto, o zakazanie dochodzenia roszczeń z tytułu praw autorskich do kwestionowanej Serii Prince.
W wypowiedziach dla prasy artystka wyjaśniała, że Fundacja Andy'ego Warhola pozwała ją, aby uzyskać orzeczenie, że może wykorzystać sporne zdjęcie bez pytania ją o zgodę, ani bez płacenia za jej prace oraz, że podjęła tę walkę, aby chronić nie tylko swoje własne prawa, ale szerzej — aby chronić prawa wszystkich fotografów i artystów wizualnych do zarabiania na życie, udzielając licencji na ich twórczość. 

 

Janusz Barta, Ryszard Markiewicz

Sprawdź  
POLECAMY

Pierwsza instancja - to dozwolony użytek

W dniu 1 lipca 2019 r. Sąd Okręgowy wydał wyrok stwierdzający, że w ramach stworzonej przez Warhola serii istniały podstawy do przyjęcia dozwolonego użytku i na tej samej podstawie oddalił powództwo wzajemne Goldsmith o naruszenie praw autorskich, wydając rozstrzygnięcie na korzyść Fundacji Warhola. Decyzja sądu zasadniczo opierała się na ustaleniu, że stworzona seria prac ma charakter transformacyjny oraz, że przedstawia muzyka, jako postać niezwykłą i ikoniczną, w charakterystycznym stylu, który na pierwszy rzut oka jest kojarzony z Warholem. Podczas, gdy fotografia Goldsmith pokazuje Prince’a, jako wrażliwą osobę, niełatwą, czy też niespolegliwą. Nadto, w ocenie Sądu Okręgowego Warhol usunął prawie wszystkie chronione elementy utworu pierwotnego w ramach swoich prac. 
Na marginesie warto przypomnieć, że w przypadku kwalifikacji utworu, jako zależnego, konieczne jest skorzystanie z elementów chronionych, zaczerpniętych z utworu pierwotnego i inny jest stan prawny utworów pochodnych (zależnych), co ma odzwierciedlenie w wielu ustawach, w tym w polskiej ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. 
W sytuacji uznania przez Sąd Okręgowy stworzenia nowego przekazu i efektu artystycznego — innego, niż na fotografii, dalsze kwestie niedochowania prawa do autorstwa, a także rodzaju, sposobu korzystania i komercyjnego celu, zostają pominięte. 
Jakkolwiek wątpliwe wydaje się, czy takie kryteria, w ramach stworzonej przez Warhola serii, można uznać za dostatecznie ustalone, to o ile dochodzi do oddalenia pozwu wzajemnego, to na tej podstawie następuje, że interes Goldsmith, jako uprawionego do utworu, nie wchodzi w zakres ustawowo chronionego dobra. To w ramach uznania przez sąd w tym konkretnym stanie faktycznym, braku spełnienia przesłanki bezprawności. 

Artysta może adoptować cudze dzieła

W uzasadnieniu sąd pierwszej instancji ponadto zasugerował, że im bardziej doceniona i charakterystyczna twórczość i styl artysty, tym większe jest jego uprawnienie do adoptowania cudzych dzieł. Nie brzmi to dobrze. Jednak zdaniem sądu wersja Warhola jest natychmiast rozpoznawalna, jako styl jego marki. Z ustaleń sądu jednak nie wynika, aby pomimo różnic estetycznych prac, fotografia nie była rozpoznawalna i trwała w wersji prac Warhola. Trudno uznać za przekonywującą argumentację sądu skupiającą się w zasadzie na utworze drugorzędnym i na efekcie końcowym; wartościującą pozycję Warhola i siłę jego opracowania spornej fotografii. Z kolei z punktu widzenia prawnego pojęcie nowego utworu ściśle jest związane z niepowtarzalnością, ale także z samodzielnością. Biorąc jednakże pod uwagę, iż efekt prac Warhola oparty jest w głównej mierze na efekcie przetworzenia, a sporna fotografia ma niewątpliwie twórczy i indywidualny charakter, chodzi więc o coś więcej niż o użytą technikę druku i rysunku (tak, jak w przypadku fotografowania). 

Czytaj także: TK przeciw trzykrotności, ale za dwukrotnością dla autora>>

Nota bene, zgodnie z definicją wymienioną w § 101. ustawy o prawie autorskim, która znajduje się w tytule 17 Kodeksu Stanów Zjednoczonych „Dzieło jest „stworzone”, gdy po raz pierwszy zostaje utrwalone w kopii lub zapisie dźwiękowym; jeżeli utwór powstał w czasie, jego część, która została utrwalona w określonym czasie, stanowi utwór na ten czas, a jeżeli utwór powstał w różnych wersjach, każda wersja stanowi odrębny utwór”. Natomiast „kopie” to obiekty materialne, inne niż zapisy fonograficzne, w których utwór jest utrwalany dowolną znaną obecnie lub później opracowaną metodą i z którego utwór może być postrzegany, reprodukowany lub w inny sposób przekazywany, bezpośrednio lub za pomocą maszyny lub urządzenie. Termin „kopie” obejmuje przedmiot materialny, inny niż zapis foniczny, w którym dzieło jest najpierw utrwalane”.

Apelacja w sprawie błędnego zastosowanie dozwolonego użytku

Wariant zagadnienia prawnego związany z modyfikacją dozwolonego użytku w zakresie transformacji dzieła chronionego
Goldsmith zaskarżyła wyrok Sądu Okręgowego. Zasadniczy zarzut apelacji dotyczył błędnego zastosowanie przez sąd dozwolonego użytku. Inne kwestie, przede wszystkim związane z prawem do autorstwa i z ingerencją w zakres autorskich dóbr osobistych, zostały (trzeba żałować) zmarginalizowane i przeoczone. 
W każdym razie, w postępowaniu drugiej instancji sąd rozstrzygał następujące kwestie; czy licencjonowanie stworzonej serii i publiczne jej rozpowszechnianie, naruszają prawa autorskie do spornej fotografii oraz; czy dalsze korzystanie z Serii Pince przez Fundację Warhola i nie tylko, ponieważ Fundacja sprzedała część z nich podmiotom trzecim — kwalifikuje się, jako dozwolony użytek. 

 

Co rzeczywiście przekształca kopiowane dzieło?

Rozpoznając sprawę Sąd Apelacyjny skupił sporą uwagę na rozpoznanie błędów Sądu Okręgowego w ustaleniach faktycznych w zakresie przeobrażeń spornego dzieła i standardów prawnych wobec przyjęcia i błędnego zastosowania czterech czynników dozwolonego użytku. A przez to, ograniczenia wyłącznego prawa autora utworu pierwotnego do decydowania o jego eksploatacji i w ramach tego czerpania z własnego dzieła korzyści, a także prawa do upoważniania (bądź nie) tworzenia z dzieła (pierwotnego) utworów pochodnych. Panuje zgoda co do tego, że w ramach ustawowej definicji utwór przekształcony jest utworem pochodnym. 

Sąd drugiej instancji zdecydowanie stawia na racjonalne postrzeganie dzieła wyjaśniając, że estetyczne doznania (ze swej natury) są subiektywne, a więc z punktu widzenia prawnego „to, czy dzieło ma charakter przeobrażający, nie może dotyczyć jedynie wyrażonej lub postrzeganej intencji artysty lub znaczenia lub wrażenia, jakie krytyk – czy, jeśli o to chodzi, sędzia – czerpie z dzieła. Gdyby było inaczej, to prawo mogłoby „uznać każdą zmianę za przeobrażającą”

Natomiast sędzia „nie powinien pełnić roli krytyka sztuki i starać się ustalić intencję lub znaczenie omawianych dzieł. Dzieje się tak zarówno dlatego, że sędziowie zazwyczaj nie nadają się do wydawania sądów estetycznych, ale także dlatego, że takie postrzeganie jest z natury subiektywne”. Wprost przeciwnie: „sędziowie muszą zbadać, czy wykorzystanie materiału źródłowego przez dzieło pochodne służy „zasadniczo odmiennemu i nowemu” celowi artystycznemu. W taki sposób, że charakter dzieła w przetworzonej formie zasadniczo różni się od materiału surowego i pierwotnego, wykorzystanego do jego stworzenia”. 

Otóż przyjmując, jako bezsporne na gruncie doktryny, że przekształcający cel i charakter tego drugiego dzieła musi, co najmniej obejmować coś więcej, niż narzucenie na dzieło pierwotne stylu (techniki przetwarzania) innego artysty. A więc chodzi niewątpliwie o błędne przyjęcie przez sąd pierwszej instancji, że każda praca stworzona na podstawie, czy z udziałem utworu pierwotnego, która dodaje nową estetykę lub nową ekspresję pracy źródłowej, jest z konieczności transformacyjna. A zatem, zmiana zapożyczonego utworu pierwotnego przez użycie innej techniki, medium i innego stylu wizualnego, efektu estetycznego lub zmiany przez, które wypożyczone dzieło nadal jest rozpoznawalne są niewystarczające, aby stanowić transformacyjne użycie. Nawet jeśli jest to, styl rozpoznawalny i kojarzony ze sławnym artystą pop-art’u. W zasadzie w sytuacji kopiowania odbitki fotograficznej przy zastosowaniu techniki sitodruku, polegającego na przetłaczaniu farby przez matrycę, trudno oczekiwać, że postać Prince’a oświetlana i fotografowana przez Goldsmith w jej studio, zachowa głębię i rysunek detali, a przez to charakter fotograficzny. Zastosowana przez Warhola technika druku sama w sobie narzuca zmianę estetyki (…).

Za mało dla uznania przemiany dzieła

W ocenie Sądu Apelacyjnego w przypadku, gdy to drugie dzieło nie komentuje lub nie odnosi się do oryginału, ani go nie wykorzystuje w celu innym niż ten, dla którego dzieło zostało stworzone, to samo stwierdzenie „wyższego lub innego użytku artystycznego” jest niewystarczające dla uznania przemiany dzieła. 
Z dotychczasowych wywodów wynika, iż dzieło pochodne należy racjonalnie postrzegać, jako ucieleśniające całkowicie odrębny cel artystyczny — taki, który przekazuje „nowe znaczenie lub przesłanie” całkowicie oddzielone od materiału źródłowego. 
Owszem artysta może czerpać z wielu źródeł, jednak inna sytuacja ma miejsce w przypadku zmiany pojedynczego dzieła i przekształcania go w nową estetykę, ściśle związaną z rodzajem i techniką przetwarzania. W gruncie rzeczy chodzi o to, aby prace twórcze stanowiły odrębne dzieła sztuki.

Sąd błędnie zastosował czynniki dozwolonego użytku

Z prawnego punktu widzenia stworzone przez Warhola utwory nie kwalifikują się, jako dozwolony użytek. W rezultacie sąd drugiej instancji zmienił wyrok, uznając, że Sąd Okręgowy popełnił błąd w ocenie korzystania z fotografii i rozpowszechniania jej przez Warhola — i wobec tego błędnego zastosowania czynników dozwolonego użytku.

W komentowanym wyroku sąd także wyjaśnił, że ostatnie zmiany w amerykańskim prawie autorskim dotyczące dozwolonego użytku mogą być błędnie interpretowane w kwestii przeobrażenia dzieł sztuki, co zresztą potwierdzają odmienne i jednocześnie niespójne konkluzje tego sądu w innych sprawach rozpatrywanych wcześniej, a dotyczących dozwolonego użytku. 

Czytaj także: Prof. Traple: unijny trybunał za wzmacnianiem ochrony praw autorskich w Polsce>>
 

Charakter dzieła chronionego prawem autorskim

W odniesieniu do pierwszego czynnika dozwolonego użytku, Sąd Apelacyjny nie podzielił stanowiska sądu pierwszej instancji, jakoby Seria Prince była „transformacyjna” w stosunku do przedmiotowej fotografii. Wskazując, że prace Warhola były „znacznie bliższe zaprezentowaniu tego samego dzieła w innej formie, będącej wysoko kontrastowym sitodrukiem, niż pracom, które w transformujący sposób wykorzystują oryginał”. Sąd uznał za istotne, że sporna seria zachowała istotne elementy fotografii Goldsmith „bez znaczącego dodawania lub zmieniania tych elementów”.
Z kolei niezależny, indywidualny i twórczy charakter fotografii Lynn Goldsmith oznacza sytuację posiadania uprawnień,  pierwotne autorstwo jest wynikiem podjęcia aktu tworzenia spornego dzieła. Okoliczność, że „każda praca z serii Prince jest natychmiast rozpoznawalna, jako „Warhol”, zdaniem Sądu Apelacyjnego jest całkowicie nieistotna. W tym zakresie także ustalenia Sądu Okręgowego są nieprawidłowe, z tego powodu, że „Zabawa w tę logikę nieuchronnie stworzyłaby przywilej celebryty-plagiatora; im bardziej ugruntowany artysta i im bardziej wyrazisty jest jego styl, tym większa swoboda, jaką artysta będzie musiał wykorzystać twórczą pracę innych. Ale prawo nie wprowadza takich rozróżnień; to, czy prace z Serii Prince prezentują styl i cechy typowe dla twórczości Warhola (niewątpliwie one to robią), nie ma wpływu na to, czy kwalifikują się one, jako dozwolony użytek zgodnie z ustawą o prawie autorskim”.
Sformułowane w prawie autorskim słowa „transformacyjny” i „pochodny”, są terminami prawnymi, które nie wyrażają prostych idei, które można przełożyć w codziennym użyciu. Sąd nie zgodził się z twierdzeniem Fundacji, że „skumulowany efekt zmian Warhola w Zdjęciu Goldsmith ma na celu wywołanie szeregu uderzających i niezapomnianych prac. Wniosek sądu, że „te obrazy są bliższe temu, co prawo uznaje za „pochodne” niż „transformacyjne”, nie implikuje, że Seria Prince (lub szerzej sztuka Warhola) jest „pochodną” w pejoratywnym sensie artystycznym od pracy Goldsmith lub kogokolwiek innego”. Nadto wskazał, że „zadaniem sądu nie jest ocena wartości artystycznej Serii Prince, ani jej miejsce w dorobku Warhola. To domena historyków sztuki, krytyków, kolekcjonerów i muzealniczej publiczności. Raczej pytanie, na które musimy odpowiedzieć, brzmi po prostu, czy prawo zezwala Warholowi na uznanie go za swoją własność, a AWF na wykorzystanie go bez zgody Goldsmith. I przynajmniej jeśli chodzi o ten aspekt pierwszego czynnika, dochodzimy do wniosku, że odpowiedź na to pytanie brzmi „nie”.”

W uzasadnieniu także wyjaśnił, że ostatnie zmiany w amerykańskim prawie autorskim dotyczące dozwolonego użytku mogą być błędnie interpretowane w kwestii przeobrażenia dzieł sztuki, co zresztą potwierdzają odmienne i jednocześnie niespójne konkluzje tego sądu w innych sprawach rozpatrywanych wcześniej, a dotyczących dozwolonego użytku. Dla porządku chciałabym zaznaczyć, że chodzi o wątpliwości, czy orzecznictwo wypracowało takie kryteria na tyle jasno i precyzyjnie, że w tym zakresie przeobrażeń dzieła, możliwe jest przyjęcie dostatecznego poziomu pewności prawnej. 
Nawiązując do pozostałych czynników, w ramach sprawy i charakteru dzieła chronionego prawem autorskim, Sąd Apelacyjny orzekł, że fotografia Goldsmith jest zarówno twórcza, jak i nieopublikowana. Okoliczności te mają oczywiście znaczenie niezależnie od tego, czy Sąd Okręgowy (błędnie) uznał prace z Serii Prince za transformujące. Kolejny czynnik, to wpływ użycia na potencjalny rynek lub wartość dzieła chronionego prawem autorskim. 
Chodzi więc o pominięcie okoliczności, w jakim stopniu stworzona seria prac wpływa na rzeczywiste rynki i na potencjalnych nabywców licencji, a także na szeroko rozumianą publiczność oraz, jaki to ma skutek dla utworu i dla jego twórcy. Ustawa wyraźnie nakazuje branie pod uwagę w orzekaniu, czy korzystanie ma charakter komercyjny. Edukacyjny charakter korzystania w ramach spornej serii prac Warhola wydaje się nie do obrony. 

Aczkolwiek w uzasadnieniu Sąd Apelacyjny przedstawił bardzo ważne wyjaśnienie dotyczące autorstwa spornego zdjęcia, które oczywiście podlega ochronie, to jednak w ramach powództwa wzajemnego — a więc sprawy, sfera osobistych uprawnień Lynn Goldsmith, która jest odrębna, w tym postępowaniu została zmarginalizowana. A zatem to, co stanowi wyrządzanie przykrych doznań właśnie przez zerwanie więzi twórcy zdjęcia (normatywnie rozumianej) z fotografią przez niego tworzoną; zaaranżowaną, oświetloną i wykreowaną we własnym studio. Co do zasady, wartość dzieła determinuje autorstwo związane ze statusem twórcy utworu. Okoliczność powstania krzywdy na skutek naruszenia prawa do autorstwa ma również znaczenie w ramach dominacji dzieła pochodnego i przejęcia pierwszeństwa na rynku (wydawcy, domy aukcyjne itd.).

Wyrok Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych dla Drugiego Okręgu, z dnia 26 marca 2021 r., w sprawie nr 19-2420.

Autorka: Judyta Papp​ jest m.in. fotografem, projektantem, grafikiem i doradcą. Poza działalnością artystyczną od wielu lat zajmuje się prawem autorskim i doradztwem prawnym w zakresie prawa własności intelektualnej. Wspiera alternatywne metody rozwiązywania sporów.
Ukończyła m.in. kilkuletni kurs prawa cywilnego pod opieką prof. dr hab. Elżbiety Traple.

  

Janusz Barta, Ryszard Markiewicz

Sprawdź  
POLECAMY