Takie same pozwy pod koniec 2021 r. otrzymali frankowicze, którzy wytoczyli ciężkie działa przeciwko bankom. w 2018 r. Teraz pisma w skrzynkach pocztowych znajdą kolejni kredytobiorcy. Z każdym miesiącem spraw w sądach będzie coraz więcej. Tymczasem od dawna są one  zakorkowane m.in przez pozwy złożone przez samych frankowiczów. 

Banki muszą dbać o swoje interesy

Związek Banków Polskich tłumaczy, że banki nie mają wyjścia.  - Pozwy to konsekwencja orzeczenia Sądu Najwyższego w składzie siedmiu sędziów z maja 2021 r., w którym postanowiono, że trzyletni termin przedawnienia roszczeń banków liczy się od momentu złożenia przez klienta oświadczenia, że nie zgadza się na dalsze utrzymywanie umowy w związku z klauzulami abuzywnymi - mówi Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich.

Czytaj też: Skutki abuzywności klauzul umownych kształtujących istotne postanowienia stosunku prawnego. Glosa do uchwały SN z dnia 7 maja 2021 r., III CZP 6/21 >>>

Wyjaśnia, że to nie jest tak, że "po złości" banki procesują się z  kredytobiorcami. - Bank, jak każdy podmiot gospodarczy, musi dbać o swoje interesy oraz klientów. Nie możemy więc dopuścić do przedawnienia roszczeń. Pozew dostanie nie tylko kredytobiorca, który wystąpił przeciwko bankowi do sądu, ale każdy frankowicz, który wszedł w spór z bankiem np. na drodze postępowania reklamacyjnego - dodaje. 

Czytaj w LEX: Teoria dwóch kondykcji – konsekwencje prawne i praktyczne uchwały SN III CZP 11/20 >>>

Jeden kredyt, dwa pozwy

Na razie, większość sądów zawieszają sprawy banków. - Powołują się na to, że o nieważności lub ważności rozstrzygnie pierwsza sprawa i dlatego należy wstrzymać bieg sprawy z powództwa banku. Zupełnie pomijają przy tym kwestię tego, że banki same w tych pozwach twierdzą, że umowa jest ważna, więc pozywają tylko na wypadek, gdyby jednak nie miały racji - tłumaczy dr Anna Dombska, adwokat prowadząca własną kancelarię. 

 

 

Jej zdaniem problem tkwi w tym, że powództwo powinno być oparte na twierdzeniu powoda, że posiada on roszczenie zasługujące na ochronę sądową już w chwili składania pozwu. To czyni taki pozew pozwem na wszelki wypadek, składanym już teraz, mimo że roszczenie jest de facto ewentualne, na wypadek wydania przez inny sąd orzeczenia nie po myśli banku. Taka konstrukcja nie jest znana ani w kodeksie postępowania cywilnego, ani dotychczasowemu orzecznictwu. Sądy pomijają także, że kwestię nieważności umowy mogą ocenić same, nie czekając na wynik pierwszego procesu, szczególnie jeśli ten pierwszy zawiera jedynie żądanie zapłaty.

Podobnie myśli Dawid Rogozińskiradca prawny, pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Prawa i Administracji  Uniwersytetu Gdańskiego.  Ale jego zdaniem można też na problem spojrzeć z innej strony.  

Czytaj też: Zasady rozliczenia stron w razie stwierdzenia nieważności umowy kredytu udzielonego w CHF (teoria salda i teoria dwóch kondykcji) - LINIA ORZECZNICZA >>>

- Gdyby jednak podejść do sprawy purystycznie i literalnie odczytywać przepisy procedury - to w zasadzie sprawa na "dzień dobry" nadaje się do oddalenia i nie ma konieczności jej zawieszać. Sam powód kwestionuje bowiem istnienie podstawy faktycznej roszczenia. O ile dopuszczalne jest formułowanie roszczeń ewentualnych w ramach pozwu, o tyle dopuszczalność całych powództw ewentualnych stoi już pod ogromnym znakiem zapytania. To wpędza w kozi róg pełnomocników banków (wobec czasu trwania postępowań z powództwa kredytobiorców), którzy muszą reagować ale jednocześnie muszą sobie przeczyć - twierdzi. 

W opinii Tomasza Koniecznego,  radcy prawnego, partnera w Kancelarii Prawnej Konieczny Polak i Partnerzy, banki same wystraszyły się, po enigmatycznej uchwale SN, że mogą już nie odzyskać nawet nominalnej wartości uruchomionych środków na podstawie nieważnie zawartych umów.  - Pozwanie aktualnego lub dawnego klienta banku o zwrot przynajmniej nominalnej wartości kredytu, to także forma  wywierania presji na kredytobiorcę - dodaje. 

Czytaj w LEX: Czy stronie wadliwej umowy kredytu frankowego przysługuje prawo zatrzymania? >>>

 

Bronić się czy czekać? 

Prawnicy nie mają wątpliwości, że na pozew banku trzeba odpowiedzieć. - Często kredytobiorcom wydaje się, że skoro zainicjowany przez nich proces jest w toku, to nie trzeba podejmować żadnych działań. Wręcz przeciwnie – obowiązkiem jest złożenie w takiej sprawie odpowiedzi na pozew. Strategia procesowa jest skomplikowana i uzależniona od sytuacji indywidualnej danego kredytobiorcy. Część frankowiczów ma zakończone prawomocnie procesy, cześć jest jeszcze przed wyrokiem sądu I instancji, a część jest członkami procesów zbiorowych. Nie podam tutaj konkretnego remedium, bo nieumiejętne skorzystanie z takiej rady mogłoby być opłakane w skutkach. Niemniej generalnie celem jest minimalizacja kosztów dodatkowych po stronie klienta, czyli przede wszystkim odsetek od kwoty kapitału, bo trudno zakładać, że sądy będą zasądzać bankom wynagrodzenie za korzystanie z kapitału - wyjaśnia Karolina Pilawska, adwokat, partner w Kancelarii Prawnej Pilawska, Zaorski Adwokaci.

Zawsze można skorzystać również z potrącenia, chociaż nie będzie to takie proste. - Konsument może bronić się w sprawie zarzutem potrącenia, który po nowelizacji kpc z 2019 r. musi być zgłoszony w odpowiedzi na pozew. Tylko także jego zgłoszenie jest problematyczne, jeśli nie nastąpiło jeszcze prawomocne rozstrzygnięcie w sprawie z powództwa kredytobiorcy. Potrącenie bowiem prowadzi do wygaśnięcia roszczenia kredytobiorcy i powinien on wówczas zmodyfikować żądanie swojego pozwu, jeśli potrąca objęte nim kwoty - mówi Anna Dombska.

Sprawdź PROCEDURĘ: Postępowanie z powództwa o zapłatę określonej kwoty pieniężnej z tytułu zwrotu nienależnego świadczenia >>>

Zalew pozwów, to problem dla sądów 

Sądy będą musiały poradzić sobie też z kolejną falą pozwów ze strony banków, mimo że nie pokończyły jeszcze większości spraw inicjowanych w ostatnich latach przez kredytobiorców. 

- Problemem dla wymiaru sprawiedliwości jest nie tylko duża liczba udzielonych w przeszłości kredytów zawierających w sobie nieuczciwy warunek walutowy, co przekłada się na spore ilości wpływających każdego dnia pozwów, co również fakt, że z jednej umowy kredytu mogą wyniknąć 2 lub 3 procesy. Sam prowadzę takie sprawy, gdzie kredytobiorca pozwał kilka lat temu bank o zwrot nienależnych świadczeń (rat), bank zaś pozwał kredytobiorcę pod koniec ubiegłego roku o zwrot kapitału (plus wynagrodzenie), a do tego jeszcze doszła sprawa o nakazanie wykreślenia hipoteki (uzgodnienie treści księgi wieczystej). W niektórych przypadkach można jeszcze do tego dołożyć zwykle zakończone już sprawy o zwrot składek ubezpieczenia niskiego wkładu własnego czy też o zwrot nadpłaconych odsetek w kredytach tzw. starego portfela - opowiada Tomasz Konieczny. 

Czekają na unijny trybunał 

Ważnym aspektem spraw z powództwa banków jest również opłata sądowa od takiego pozwu. Bank jako przedsiębiorca uiszcza 5 proc. opłaty sądowej, czyli 5 proc.  tego, czego żąda.  - Z reguły żąda zwrotu kapitału i wynagrodzenia za korzystanie z kapitału na poziomie 1/3 – 1/2 kwoty kredytu – w zależności od tego jak długo trwa umowa. W efekcie opłaty sądowe w takich sprawach to kwoty na poziomie od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W przypadku korzystnego dla frankowiczów wyroku TSUE w sprawie dotyczącego  wynagrodzenia za korzystanie z kapitału zastanawia mnie, kto poniesie konsekwencje finansowe tych pozwów - tłumaczy Karolina Pilawska.

Sprawdź też: Pozasądowe ugody w sprawach kredytów walutowych - wytyczne do redakcji skutecznych ugód w kontekście orzecznictwa TSUE >>>

A orzeczenia TSUE  można się spodziewać już wkrótce. Rozprawa odbędzie się 12 października br.  Prawnicy reprezentujący frankowiczów wręcz są pewni wygranej. 

Czytaj w LEX:

Zaniechanie informacyjne banku jako podstawa roszczeń konsumenta dotyczących umowy kredytu denominowanego we franku szwajcarskim >

Data początkowa biegu terminu przedawnienia roszczenia banku o zwrot udzielonego kredytu. - I ACa 846/17 >

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź