Za pośrednictwem portalu e-budownictwo od 1 lipca będzie można złożyć wniosek o pozwolenie na budowę razem z projektem. Okazuje się, że wcale nie ułatwi to specjalnie życia inwestorom - biurokracja nadal pozostanie.

Już 23 formularze online

Wiceminister rozwoju, pracy i technologii Anna Kornecka wyjaśniła na poniedziałkowej konferencji prasowej, że teraz poprzez e-budownictwo będzie można w sumie złożyć 23 formularze związane z procesem budowlanym. Chodzi m.in. o wniosek o wszczęcie uproszczonego postępowania legalizacyjnego, zawiadomienie o zakończeniu budowy, wniosek o zmianę pozwolenia na budowę oraz użytkowanie obiektu. Wirtualnie będzie też można złożyć wniosek o odstępstwo od przepisów techniczno-budowlanych, o wydanie pozwolenia na budowę tymczasowego obiektu budowlanego czy wydanie odrębnej decyzji o zatwierdzeniu projektu zagospodarowania działki lub terenu, bądź projektu architektoniczno-budowlanego.

Czytaj też: Kornecka: Tarcza prawna ułatwi załatwianie urzędowych spraw>>

Anna Kornecka podkreśliła, że celem ministerstwa jest to, by proces budowlany był jak najbardziej intuicyjny, prosty i skuteczny.

- Cyfryzacja przyspiesza ten proces i powoduje, że jest on tańszy. Eliminujemy wszelkie koszty związane z przygotowaniem dokumentacji projektowych. W przypadku dużych inwestycji to nawet kilka tysięcy złotych – twierdzi wiceminister.

Jej entuzjazmu nie podzielają jednak urzędnicy, prawnicy i wreszcie sami inwestorzy, choć zgodnie twierdzą, że cyfryzacja była nieunikniona.

Bez osobistej wizyty - jedyna korzyść

- Nie wiążę wielkich nadziei  z cyfryzacją formalności. Teoretycznie powinno to być jakieś uproszczenie - przecież i tak architekt przygotowuje projekt w komputerze. Za kilka dni nie trzeba będzie go drukować i zanosić do urzędu. Ale to w zasadzie jedyna korzyść. Niedawno występowałem online o wypis z rejestru gruntów. Owszem, nie musiałem się osobiście fatygować do urzędu. Ale reszta była taka sama. I tak musiałem czekać, i tak. W tym wypadku będzie podobnie. Od 1 lipca nie zmieni się przecież czas procedowania wniosków, a i liczba formalności będzie taka sama.  A to nas - inwestorów najbardziej boli – mówi Marek Poddany, deweloper.

 

Przemysław Dziąg z Polskiego Związku Firm Deweloperskich  przyznaje, że nie spodziewa się na razie boomu wśród inwestorów na cyfrowe wnioski.

- Deweloperzy nie będą korzystać z cyfrowych formalności. Musi minąć trochę czasu zanim je zaakceptują, podobnie było z resztą z dużą nowelą prawa budowlanego, która weszła w życie na jesieni ub.r. Inwestorzy z czasem się do niej przekonali i tak będzie również w tym wypadku. A cyfryzacja jest niezbędna. Wszyscy pamiętamy, co było w ubiegłym i w tym roku, kiedy urzędy były pozamykane. Musimy być przygotowani na nadejście kolejnej fali pandemii – tłumaczy Przemysław Dziąg.

Wtóruje mu Piotr Jarzyński partner w  Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy.
 - Jestem zdecydowanym zwolennikiem cyfryzacji formalności budowanych. Na pewno będzie to spore ułatwienie dla inwestorów. Nie mam jednak złudzeń, że na początku będzie ciężko. Tak, jak w wypadku poprzednich cyfryzacji np. portalu S24, pojawią się błędy, system będzie się zawieszał, użytkownicy będą mieli wątpliwości jak wypełnić wniosek, itp- mówi mec. Jarzyński.

Czytaj w LEX: Projekt budowlany w wersji elektronicznej >

Co, gdy projekt się nie otworzy

Same urzędy miejskie nie do końca jeszcze wiedzą, jak w praktyce będzie wyglądało cyfrowe pozwolenie na budowę.

- Inwestor będzie zakładał  swoje konto na e-budownictwo, wypełniał cyfrowo wniosek, dołączał projekt oraz inne dokumenty. Następnie portal e-budownictwo przekieruje wniosek z dokumentami na adres właściwego starostwa lub nadzoru budowlanego (w zależności od rodzaju formalności). Jak to będzie wyglądało w praktyce? Sam jestem ciekaw. Do tej pory w ten sposób składało się jedynie proste zgłoszenia i nie było ich dużo. A teraz będą to przecież projekty budowlane, "ważące" czasami po kilkaset megabajtów. A co, gdy inwestor popełni błąd albo dojdzie do zawieszenia systemu – pyta Bogdan Dąbrowski, radca prawny w Urzędzie Miasta w Poznaniu.

Niektórzy nie mają na dobre komputery

Prawnicy mają również poważne obawy, czy niektóre samorządy oraz nadzór budowlany poradzą sobie z nowym wyzwaniem.

 - Mam obawy, czy wszystkie starostwa będą w stanie obsłużyć taki cyfrowy wniosek. Niedawno czytałem o wyroku dotyczącym wniosku o wydanie opinii o skoordynowaniu usytuowania sieci gazowej z przyłączem, gdzie starostwo miało problem z obsłużeniem wniosku w formie elektronicznej. Starosta tłumaczył się przed sądem administracyjnym, że nie miał możliwości technicznych, aby otworzyć cyfrową mapę. W tym wypadku może być podobnie – twierdzi Piotr Jarzyński.

- Duże miasta, takie jak Poznań, mają odpowiedni sprzęt komputerowy i oprogramowanie, więc jakoś dadzą radę, otworzą projekt. Ale małe starostwa i nadzory budowlane, które z trudem wiążą koniec z końcem, nie mają środków na nowoczesny sprzęt - zwłaszcza małe nadzory budowlane, gdzie  brakuje środków nawet, by dojechać na kontrolę budowy – uważa mec. Dąbrowski.

- Przepisy wymagają od inwestorów żeby projekty były robione na mapie cyfrowej wektorowej. Nie narzucają jednak konkretnego programu, w którym projekt ma być przygotowany. Na rynku jest ich kilkanaście i z odczytaniem projektów mogą być problemy - dodaje.

Pytań i wątpliwości jest znacznie więcej.

- W związku z cyfryzacją procesu budowlanego powstaje jednak wiele pytań, które są związane właśnie z formułą elektroniczną - np. jakie są wymagania dla oryginalnego cyfrowego dokumentu, jak kilku inwestorów może elektronicznie podpisać dokument. Czy też - jeżeli do zgłoszenia jest wymagane doręczenia określonego pozwolenia, to czy można przesłać jego zdjęcie. I właśnie od wyjaśnienia tych wątpliwości należałoby rozpocząć kampanię edukacyjną – wyjaśnia  dr Piotr Pałka, radca prawny, partner w Kancelarii Pałka Derc.

 

Tomasz Filipowicz, Alicja Plucińska-Filipowicz, Marek Wierzbowski

Sprawdź