Krakowski Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił skargę inwestora, który chciał wybudować izolatorium dla osób przebywających na kwarantannie i oczekujących na wyniki testów.  Zdaniem sądu nie było to prawdziwe izolatorium tylko bloki. Natomiast przyznał rację inwestorowi, że prawidłowo zawiadomił  on o budowie, bo wbrew twierdzeniom nadzoru, na działce toczyły się prace przygotowawcze do budowy. 

Czytaj też: Covidowe budowy - przedsiębiorcy nie powinni ponosić konsekwencji niejasnych przepisów>>

Prawnicy tłumaczą, że wysyp takich wyroków jest pokłosiem kontroli przeprowadzonych przez nadzór budowlany i będzie ich jeszcze więcej. Ich zdaniem sądy będą raczej oddalać skargi deweloperów, co jest całkowicie uzasadnione. Nie wszyscy jednak podzielają ten pogląd. 

To miała być walka z covidem, a nie budowa bloków

WSA wyjaśnił, że przepisy budowlane dodane do specustawy covidowej nie mogą służyć do realizacji celów czysto prywatnych, tj. budowy budynków mieszkalnych, ponieważ takie inwestycje nie są związane z przeciwdziałaniem epidemii. Natomiast gdy chodzi o izolatorium, to powinno ono spełniać wymogi określone w załączniku do rozporządzenia Ministra Zdrowia z 26 marca 2020 r. w sprawie standardu organizacyjnego opieki w izolatoriach. A tak w tym konkretnym przypadku nie było. 

WSA podzielił też  jeden z zarzutów skargi. Chodziło o termin zawiadomienia starostwa o rozpoczęciu budowy. Inwestor zrobił to 2 września 2020 r. Nadzór uważał,  że tego dnia nie rozpoczęto robót. Doszło jedynie do zdjęcia humusu na działce. W opinii WSA to błędne stanowisko. Zgodnie z art. 41 ust. 1  prawa budowlanego rozpoczęcie budowy następuje z chwilą podjęcia prac przygotowawczych na terenie budowy a  pracami przygotowawczymi są: wytyczenie geodezyjne obiektów w terenie; wykonanie niwelacji terenu;  zagospodarowanie terenu budowy wraz z budową tymczasowych obiektów; wykonanie przyłączy do sieci infrastruktury technicznej na potrzeby budowy.

Organy błędnie pominęły więc, że w dniu 2 września 2020r. doszło do niwelacji terenu i częściowego geodezyjnego wytyczenia budynku, które stanowi pracę przygotowawczą w rozumieniu art. 41 ust. 2 prawa budowlanego, a zatem rozpoczęcie budowy. Tym samym, skarżący rozpoczął i zgłosił rozpoczęcie budowy w dacie obowiązywania art. 12 specustawy.

 

Nie wolno naginać przepisów 

Prawnicy są zgodni, że to kolejny, ale nie ostatni jeszcze wyrok dotyczący tzw. obiektów covidowych. Bardzo jednak różnią się w ocenie tego orzeczenia. Jedni potępiają inwestorów za "naginanie" do swoich partykularnych celów, inni uważają zupełnie inaczej. 

- Wyrok jest  pokłosiem weryfikacji przez powiatowych inspektorów nadzoru budowlanego tzw. inwestycji covidowych dokonywanych w trybie art. 12 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, który obowiązywał do 4 września 2020 r. - mówi  Piotr Jarzyński, partner w Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy.

Według niego jest to kolejny przykład realizacji tzw. inwestycji pseudocovidowych, które powinny podlegać normalnej procedurze uzyskania pozwolenia na budowę lub dokonania zgłoszenia. Sąd słusznie przyjął, że specustawa covidowa miała na celu ułatwienie działań podejmowanych dla ratowania zdrowia i życia ludzkiego, a nie ułatwienie działalności indywidualnej inwestorów, pozwalającej bez wymogów stawianych przez Prawo budowlane wykonanie innego budynku. 

Podobny punkt widzenia prezentuje dr Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik DERC PAŁKA Kancelaria Radców Prawnych. - W celu skorzystania z preferencyjnych warunków specustawy taka inwestycja musiała być związana z przeciwdziałaniem COVID-19, które zostało zdefiniowane w art. 2 ust. 2 ustawy covidowej. Zgodnie z tym przepisem ilekroć w specustawie jest mowa o przeciwdziałaniu COVID-19 rozumie się przez to wszelkie czynności związane ze zwalczaniem zakażenia, zapobieganiem rozprzestrzenianiu się, profilaktyką oraz zwalczaniem skutków, w tym społeczno-gospodarczych, choroby, o której mowa w art. 12 ust. 1. (tj. wywołanej wirusem SARS-CoV2). O ile ustawodawca przyjął bardzo szeroką definicję tego pojęcia, to jednak należy go wykładać ściśle. Ponadto, żeby nowo wznoszony budynek mógł być określony mianem "izolatorium", powinien spełniać ściśle standardy określone w załączniku do rozporządzenia Ministra Zdrowia z 26 marca 2020 r. w sprawie standardu organizacyjnego opieki w izolatoriach  – wyjaśnia  dr Piotr Pałka.

Zwolnienie inwestorów z obowiązków określonych ustawą prawo budowlane było przewidziane na okres 180 dni liczony od dnia wejścia w życie przedmiotowego przepisu, a ustawodawca nie przewidział żadnych przepisów przejściowych odnoszących się do inwestycji covidowych, które powstały albo są w trakcie budowy na podstawie art. 12.  - Tym samym zgodzić należy się z ustaleniami WSA, że  skoro ustawodawca nie wprowadził przepisów przejściowych, aby te inwestycje były realizowane w szybkim tempie do 5 września 2020 r., to wskazanie ograniczonego okresu obowiązywania regulacji może świadczyć o tym że art. 12 ustawy covidowej był skierowany do obiektów budowlanych o przeznaczeniu przejściowym, tymczasowym - dodaje. 

Zdaniem obu prawników, wyłączenie stosowania w konkretnych przypadkach prawa budowlanego nie ogranicza uprawnień organów nadzoru budowlanego do przeprowadzenia kontroli legalności prowadzonych robót budowlanych. Ocena legalności robót budowlanych znajduje się bowiem w zakresie kompetencji tych organów niezależnie od tego, na jakiej podstawie te roboty są prowadzone. Organ nadzoru budowlanego w ramach przeprowadzanej kontroli ustala zatem, czy do budowy obiektu budowlanego mają zastosowanie przepisy ustawy Prawo budowlane, czy też nie (np. z uwagi na art. 12 ustawy COVID-19).

Sąd nie czuje ducha prawa

Prof. Robert Suwaj, adwokat w kancelarii Suwaj, Zachariasz Legal uważa zupełnie inaczej.  W jego ocenie wyrok ten jest kolejnym przykładem niezrozumienia istoty regulacji covidowej, zarówno w płaszczyźnie celowościowej jak i wykonawczej.  Jak mówi, organy nadzoru budowlanego zostały wyłączone z udziału w tego typu inwestycjach, co oznacza, że nie mogły - jak jego zdaniem błędnie twierdzi WSA w Krakowie - dokonywać w tym względzie jakiejkolwiek kontroli i oceny. Tym bardziej nie miały też prawa do podejmowania rozstrzygnięć. 

Zwraca on uwagę również na problem dotyczący określenia momentu, w którym taką kontrolę można przeprowadzać. - Jeśli inwestor zadeklarował, że realizuje określoną inwestycję by przy jej pomocy można było osiągnąć cel ustawy, to ocenę prawną tego oświadczenia będzie można wykonać dopiero po rozpoczęciu użytkowania tej inwestycji.  Przecież celu ustawy nie może spełniać sama budowa, bowiem jest to dopiero etap przejściowy, zaś kluczem będzie tu adekwatne użytkowanie. Jeśli zaś po zakończeniu budowy, inwestor nie będzie użytkował lokalu zgodnie z zadeklarowanym celem, taki lokal będzie wyłączony z użytkowania i właściwy organ nakaże jego rozbiórkę i są ku temu wyraźne kompetencje do działania. W tym miejscu znów mamy więc do czynienia z reakcją przedwczesną i nieuzasadnioną przepisami prawa - mówi prof. Robert Suwaj. 

Ponadto dodaje, że przepisy covidowe zakładały, że szczególne rozwiązanie wyłączające stosowanie prawa budowlanego było wprowadzone dla podejmowania działań minimalizujących zagrożenie dla zdrowia obywateli poprzez czynności zmierzające do zwalczania skutków społeczno-gospodarczych choroby.  - Skutków tych nie jesteśmy w stanie dzisiaj ocenić, bowiem epidemia trwa już prawie 2 lata a jej konsekwencje społeczne, zdrowotne, finansowe i gospodarcze, odczuwać będziemy pewnie przez pokolenia. Podziwiam więc odwagę składu orzekającego, że podejmuje się takiej oceny nie mając w tym względzie wystarczających narzędzi, bowiem w mojej ocenie - a nie jestem wirusologiem - już np. sama możliwość odseparowania jednego (np. najstarszego) pokolenia i umieszczenia w odrębnym lokalu mieszkalnym, pozwala osiągnąć skutek w postaci przerwania drogi rozprzestrzeniania się wirusa i w tym zakresie uratować życie i zdrowie członków takiej rodziny - podkreśla.