Józef Kielar: Jak pan ocenia sytuację finansową placówek ochrony zdrowia i poziom usług medycznych na terenie województwa śląskiego, a przede wszystkim dostępność pacjentów do leczenia?

Marek Gzik: Sytuacja w ośrodkach medycznych instytucji publicznych w województwie śląskim jest podobna do innych podmiotów w całym kraju. Związane jest to m.in. z niedofinansowaniem systemu ochrony zdrowia co powoduje, że jakość usług i dostępność do usług medycznych pozostawia wiele do życzenia. Instytucje zajmujące się świadczeniem tych usług robią wszystko, co tylko mogą, ale niedofinansowanie powoduje, że nie ma pieniędzy na zatrudnienie większej liczby lekarzy i pielęgniarek, nie ma środków na inwestycje, czy na informatyzację systemu. Porównajmy na przykład Wojewódzki Wielospecjalistyczny Szpital św. Barbary w Sosnowcu nr 5 z podobnym szpitalem w Rotterdamie. Okazuje się, że budżet tej niderlandzkiej placówki jest od 10. do 12. razy większy, niż naszego szpitala. Pensje personelu medycznego są wyższe w Niderlandach, to fakt, ale np. technologie medyczne, czy leki są często takie same, jak w Polsce i dokładnie tyle samo kosztują. Wyższe finansowanie sprawia więc, że jakość świadczeń zdrowotnych jest wyższa w tej placówce,  która ma więcej pieniędzy na swoją działalność.

Czy jest coś co wyróżnia podmioty medyczne na Śląsku w porównaniu z jednostkami ochrony zdrowia w innych województwach?

Mamy kilka takich ośrodków, które są jednymi z wiodących w kraju. Na pewno jest nim nasz oddział Instytutu Onkologii w Gliwicach, Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, największy ośrodek rehabilitacyjny w Polsce działający w Reptach Śląskich i kilka innych wyróżniających się szpitali i klinik.

Czytaj w LEX: Zasady współpracy w placówce opieki medycznej w celu zapewnienia jakości >>>

 

Co sprawiło, że nasi sąsiedzi Czesi skutecznie przeprowadzili reformę systemu ochrony zdrowia (80 proc. zadowolonych pacjentów), a w Polsce nie udało się to?

Czechom udało się, bo po prostu się dogadali i konsekwentnie przeprowadzali reformę ochrony zdrowia ponad podziałami politycznymi. Natomiast nasz system ochrony zdrowia nadal jest całkowicie niewydolny. Funkcjonuje tylko dzięki determinacji środowiska medycznego. Dlatego wymaga on przeprowadzenia gruntownej reformy. W przestrzeni politycznej temat ochrony zdrowia jest jednak niezwykle niewygodny dla wszystkich grup politycznych. Żeby dokonała się gruntowna reforma systemu ochrony zdrowia powinniśmy rozpocząć debatę, swego rodzaju dialog narodowy. Musi się on odbyć w zgodzie i w porozumieniu wszystkich sił politycznych. Bez spełnienia tego warunku nie będziemy mogli przeprowadzić daleko idących gruntownych reform, których ten system wymaga. Przede wszystkim jest to związane z finansowaniem. Aktualny poziom finansowania w naszym kraju nie zapewni odpowiedniej jakości i odpowiedniego poziomu dostępu do usług medycznych. Nawet przyznanie dużo większych środków na finansowanie ochrony zdrowia, niż obecnie nie przyniesie efektów, bo musimy zacząć naprawiać cały system od strony organizacji i zarządzania.

Czytaj w LEX: Percepcja jakości świadczenia usługi medycznej z perspektywy pacjenta >>>

Czytaj: Jędrzejczak: Polska musi zbudować nowy system ochrony zdrowia>>

Procedury zarządzania w szpitalach są często przestarzałe, ale także nie są wspomagane przez nowoczesne rozwiązania informatyczne. Te wszystkie założenia musiałyby być przedyskutowane przy negocjacyjnym stole, przy którym zasiedliby wszyscy przedstawiciele sceny politycznej oraz eksperci.

Zastanawiam się często, czy my w ogóle jako kraj jesteśmy w stanie udźwignąć  - w oparciu o nasz budżet  krajowy – finansowanie systemu ochrony zdrowia na dobrym europejskim poziomie? Obawiam się, że może być z tym problem, szczególnie ze względu na ogromne transfery społeczne. Są to bardzo duże obciążenia dla budżetu, z których jednak nikt nie zrezygnuje. To co raz zostało dane, już nie będzie odbierane. Taką zasadą kierują się bowiem politycy. Rodzi się więc pytanie, jak znaleźć duże środki na dofinansowanie systemu ochrony zdrowia. Albo trzeba sięgnąć do kieszeni pacjentów - podatników, albo stworzyć jakiś system finansowania w oparciu o ubezpieczenia. Nasze społeczeństwo musiałoby wypowiedzieć się na ten temat. Część nowych rozwiązań będzie niepopularna politycznie i ugrupowania partyjne wykorzystają  to do wewnętrznych rozgrywek między sobą.

Czytaj w LEX: Zastosowanie narzędzi jakościowych w zarządzaniu szpitalem >>

Jaki jest ten polski system, każdy widzi. To kolos na glinianych nogach. Nie przewróciła go pandemia, bo determinacja lekarzy, pielęgniarek i w ogóle wszystkich pracowników ochrony zdrowia nie pozwoliła na to. Ale system ochrony zdrowia trzeba gruntownie zreformować szczególnie w tych dwóch głównych i niezwykle wrażliwych obszarach. Mam na myśli kwestię finansowania ochrony zdrowia i modelu zarządzania w szpitalach. Ten model musi się zmienić. Muszą pojawić się w nim rozwiązania technologii informatycznych, które będą to wspomagać procesy zarządzania. U nas bowiem lekarze, w tym wybitni specjaliści, zbyt wiele czasu tracą na wypełnianie różnych dokumentów wymaganych przez płatnika świadczeń (NFZ). Trzeba zrobić wszystko, żeby specjalista, często wybitny lekarz wykonywał procedury medyczne, a nie wypełniał stosy formularzy.

Czytaj w LEX: Balanced Scorecard jako metoda zarządzania w szpitalach non-profit >>

Jaka jest szansa na to, żeby odrzucona przez Sejm ustawa o jakości w ochronie zdrowia, po ewentualnym ponownym złożeniu projektu i uchwaleniu, wpłynęła na poprawę jakości udzielanych świadczeń? Ponadto proszę powiedzieć, czy rejestr zdarzeń niepożądanych można wprowadzić w ciągu półtora roku, czy trzech lat, jak oczekuje tego Ministerstwo Zdrowia? Przypomnę, że Belgowie i Duńczycy wprowadzali ten system przez kilkanaście lat.

Trzeba zastanowić się na tym, dlaczego nie uchwalamy tych aktów prawnych, np. ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta? Otóż ta ustawa i inne są tylko plombami, które dostawiamy gdzieś zmieniając coś w pewnych obszarach, próbujemy coś ratować, coś poprawiać. Często rodzi to uzasadniony sprzeciw środowiska medycznego. Jeżeli jednak nie dokonamy gruntownej reorganizacji całego systemu ochrony zdrowia, to tego typu rozwiązania, jak rejestr zdarzeń niepożądanych są w pewnym sensie uzasadnione. Powinien on ograniczyć, a nawet wyeliminować zdarzenia niepożądane, które zdarzają się w różnych ośrodkach.

Czytaj także: ​Bukiel: Polska ochrona zdrowia łączy najgorsze cechy systemu rynkowego i budżetowego>>

Czytaj w LEX: Rola zarządzania personelem w kształtowaniu wizerunku podmiotu leczniczego >>>

Niepokoi mnie jednak to, że lekarzom znowu przybędzie pracy biurowej, a nie do tego są powołani. To jest zabieranie cennego czasu np., specjaliście, który w tym czasie mógłby leczyć pacjenta. Ponadto nasuwa mi się taka refleksja. Samo zwiększenie środków na opiekę zdrowotną nic nie da ponieważ pieniądze te przelecą, jak przez durszlak. Zmiany w systemie ochrony zdrowia muszą więc mieć charakter kompleksowy i ewolucyjny. Tego nie da się zrobić w krótkim czasie. Proces ten będzie trwał przez kilka lat. I powtórzę jeszcze raz, że reorganizacja, czy reforma systemu może się udać pod warunkiem m. in. zwiększenia finansowania. Trzeba będzie ustalić, czy będą to środki z budżetu państwa i skąd znaleźć w nim tak duże kwoty? Jeżeli jednak budżet nie zapewni wzrostu finansowania, to trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd wziąć potrzebne pieniądze? Drugim elementem nowej reformy systemu byłyby niezwykle potrzebne zmiany w organizacji i zarządzaniu podmiotami opieki zdrowotnej.

Czytaj w LEX: Metodyka zarządzania ryzykiem w szpitalu >>

 


Czy ze względu na niewystarczające środki na ochronę zdrowia  koszyk świadczeń gwarantowanych powinien być zrewidowany pod kątem jego zawartości?

Zdecydowanie tak. Zgodnie z obecnym koszykiem świadczeń gwarantowanych pacjentowi należy się wszystko, ale na nic nie ma. Na nic nie ma środków, oczywiście. Jeżeli przeprowadzalibyśmy reformę systemu, to politycy i eksperci musieliby również przeanalizować zawartość wspomnianego koszyka świadczeń. Oprócz tej kwestii bardzo ważna jest wycena świadczeń zdrowotnych. Powiem tak, że nawet najbogatsze kraje na świecie też nie gwarantują swoim obywatelom za darmo dostępu do wszystkich najnowocześniejszych technologii. Nikogo nie stać na to.

Czytaj w LEX: Biuletyn wewnętrzny jako podstawowe narzędzie komunikacji wewnętrznej w szpitalu >>

Jak pan ocenia skuteczność obecnego ministra zdrowia, który nie doprowadził do uchwalenia ustaw: o szpitalnictwie i o jakości w ochronie zdrowia?

W każdym rządzie fotel ministra zdrowia jest jednym z najgorętszych. Gdybyśmy przeanalizowali ostatnie 30 lat od czasu, gdy zerwaliśmy z ustrojem komunistycznym, to minister zdrowia był w czołówce tych ministerstw, w których dochodziło do zmian. Jest to bardzo trudny resort w sensie wymagań, bardzo wrażliwy społecznie. Oczekiwania pacjentów są bardzo duże, a możliwości które mamy w naszym systemie są dość ograniczone i pogodzenie tego jest niezwykle trudne i skomplikowane. Dlatego każdy kolejny minister zdrowia mierzy się z poważnymi wyzwaniami. Jeżeli taki minister ma duże poparcie w rządzie i wśród posłów, to mógłby realizować takie mniej popularne reformy, które zdaniem wielu ekspertów, dałyby efekty. Dziwię się jednak bardzo, że nasz system ochrony zdrowia jeszcze nie runął, bo znajduje się w opłakanym stanie.

Czytaj w LEX: Kontrola zarządcza w szpitalu - cele i zarządzanie ryzykiem >>

Czytaj: Pakulski: Poprawa funkcjonowania systemu ochrony zdrowia to zadanie ministra>>

Czy popiera pan dość stary pomysł, żeby do systemu ochrony zdrowia wprowadzić elementy rynkowe, np. współpłacenie, czy ubezpieczenia dodatkowe.

Popieram i namawiam polityków, żeby usiedli do stołu rozmów i wypracowali razem z ekspertami nowy model dla funkcjonowania naszego systemu ochrony zdrowia. Jeżeli nie odpowiemy sobie na pytanie, jak ten nowy model ma wyglądać, to jeszcze nie będzie czas na dyskusje o tym skąd wziąć pieniądze na tę nową reformę. Może należałoby przypisać pieniądze każdemu pacjentowi? Wówczas podmioty medyczne bardziej konkurowałyby o niego.

Czytaj w LEX: Współpraca PR-owca z innymi działami szpitala >>

Kto powinien ustalać wysokość wynagrodzeń w podmiotach medycznych? Sejm i minister zdrowia, czy dyrekcja konkretnej placówki opieki zdrowotnej, uwzględniając swoje możliwości finansowe ?

Mamy tu zderzenie dwóch kwestii. Po pierwsze, możliwości finansowania wynagrodzeń w systemie ochrony zdrowia przez właścicieli podmiotów i instytucji, a z drugiej strony oczekiwania personelu. Widzimy co się dzieje. Jeżeli chodzi o województwo śląskie, to mamy tu do czynienia z podkupowaniem przez dyrektorów szpitali pielęgniarek i lekarzy niektórych specjalizacji.

Co to powoduje? Otóż powoduje to wzrost oczekiwań dotyczących wysokości pensji, wzrost kosztów związanych z wynagrodzeniami oraz wpadanie szpitali w spiralę zadłużenia. Rodzi się wiec pytanie, kto powinien wypłacać podwyżki płac w publicznych podmiotach opieki medycznej? Moim zdaniem, osobą odpowiedzialną za to jest dyrektor szpitala, który musi mieć na swoim koncie odpowiednie środki wypłacane przez NFZ za wykonane procedury medyczne. Dyrektor szpitala musi się więc mierzyć ze wspomnianymi wyzwaniami, aby zapewnić funkcjonowanie wszystkich oddziałów danej jednostki. W przypadku szpitali wojewódzkich na Śląsku wywieramy presję na dyrektorów podległych nam placówek ochrony zdrowia zalecając utrzymywanie dyscypliny finansowej. Nie zawsze to się udaje. Na przykład, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie ma 32 mln zł straty za ubiegły rok, a Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rybniku – 27 mln zł. Są to olbrzymie koszty zadłużenia wynikające głównie z wydatków szpitali na wynagrodzenia.

Jako samorząd województwa dofinansujemy takie szpitale, które sobie nie radzą. Ale są i takie jednostki, w których dyrektorzy dobrze współpracują z personelem medycznym w kwestii wynagrodzeń. Dużym utrudnieniem dla wszystkich podmiotów medycznych, nie tylko na Śląsku, jest wycena świadczeń przez NFZ, szczególnie procedur przynoszących straty. W rezultacie dyrektorzy szpitali nie chcą nawet przyjmować pacjentów oczekujących na wykonanie nisko wycenionej procedury.

Poseł Andrzej Sośnierz uważa, że w Polsce trzeba koniecznie przeprowadzić od początku reformę systemu ochrony zdrowia, a opracować ją powinna jedna osobą, tak, jak w Niderlandach (Wisse Dekker) i nie uwikłana politycznie. Jakie ma pan zdanie w tej sprawie?

Zgadzam się z posłem Andrzejem Sośnierzem, że w Polsce jest konieczność przeprowadzenia gruntownej reformy systemu ochrony zdrowia. Nie można jednak przeprowadzić  jej szybko w rewolucyjny sposób, ale w dłuższej perspektywie czasu. Natomiast politycy powinni podjąć decyzję dotyczącą zaproszenia do współpracy ekspertów, którym przekażą pewne założenia. Na tej podstawie wspomniani eksperci przygotują cały nowy model organizacji zarządzania w systemie ochrony zdrowia w naszym kraju. Wówczas pojawią się nowe inwestycje, ponieważ nasz system jest niedoinwestowany. Pomogłyby w tym technologie informatyczne.

Czytaj w LEX: Planowanie zdolności do realizacji świadczeń medycznych w aspekcie kontraktowania >>>

Czytaj: Sośnierz: Opiekę zdrowotną trzeba naprawiać systemowo, nie wyrywkowo>>

Proszę zwrócić uwagę np. na e-receptę, która bardzo pomogła w funkcjonowaniu systemu opieki medycznej. Jest wiele takich narzędzi informatycznych, które mogłyby wspomagać funkcjonowanie ochrony zdrowia w naszym kraju. W ten sposób moglibyśmy ograniczyć liczbę biurokratycznych różnych czynności, które niepotrzebnie zajmują i wypełniają czas lekarzom. Szczególnie wysokiej klasy specjaliści powinni zajmować się tylko i wyłączne leczeniem. Nie stać nas na to, żeby tracili oni czas na jakąś papierkową robotę. Najważniejszym jednak warunkiem przeprowadzenia kompleksowej reformy jest zgoda polityczna wszystkich liczących się ugrupowań. Bez niej nie da się osiągnąć żadnego z wymienionych przeze mnie wcześniej celów.