Pod koniec grudnia 2018 r. lekarze z Oddziału klinicznego Psychiatrii Wieku Rozwojowego szpitala klinicznego przy Żwirki i Wigury złożyli wypowiedzenia. Mieli dość warunków w oddziale, w którym obłożenie sięgało 200 procent. Oddział ma 20 łóżek, a przebywało na nim nawet 40 pacjentów. Właśnie skończył się trzy miesięczny okres wypowiedzenia, a to oznacza, że 1 kwietnia klinika przestanie działać.


We wrześniu ma ruszyć nowy model opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży - czytaj tutaj>>

 

Nie byli w stanie pracować w takich warunkach

Prof. Remberk podkreśla, że sytuacja jest krytyczna i zabraknie miejsc dla dzieci z zagrożeniem życia. Na Mazowszu i Podlasiu (Podlasie nie ma całodobowej placówki psychiatrycznej dla najmłodszych) zostanie tylko jeden oddział dziecięcy i jeden młodzieżowy w Józefowie, które też już są przepełnione oraz klinika w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Ta ostatnia placówka nie przyjmuje dzieci tylko jest dedykowana dla młodzieży powyżej 15 roku życia i też jest przepełniona. Dzieci przyjmuje także placówka w Konstancie, ale ta nie pełni ostrych dyżurów.

Zobacz w LEX: Czy lekarz neurolog może być jedynym dyżurującym na oddziale psychiatrycznym? >

Co gorsze – jak zapowiada prof. Remberk – zaraz kolejne województwo może zostać pozbawione opieki psychiatrycznej dla dzieci, bo jest zagrożenie, że zostanie zamknięty oddział w Łodzi.

- System opieki nad dziećmi i młodzieżą się rozsypał. Dzieje się tak z powodu wieloletnich zaniedbań organizacyjnych i niedofinansowania psychiatrii – mówi prof. Remberk. - Lekarze odchodzą z pracy, bo mają już dość pracy w warunkach, gdzie codziennie muszą podejmować decyzje, że albo przyjmą dziecko w stanie zagrożenia życia na przepełniony już oddział i wtedy jest ryzyko, że nie uda się tam zapewnić bezpieczeństwa albo odeślą je do domu biorąc na siebie wrzuty sumienia, jeśli ono spróbuje sobie odebrać życie i konsekwencje prawne takiej decyzji  – opowiada prof. Remberk.

 

Zapaść w psychiatrii dla dzieci i młodzieży - czytaj tutaj>>

 

Ośrodek nerwic to za mało

Mazowiecki NFZ podał, że rozstrzygnął konkurs i na miejscu zamykanej kliniki powstanie 20-łóżkowy ośrodek leczenia nerwic dla dzieci i młodzieży. To jednak nie rozwiązuje problemu, bo taka placówka nie przyjmuje  pilnych przypadków przez całą dobę, zatem karetka nie będzie mogła tu przywieźć dziecka z zagrożeniem życia. Otworzenie takiego ośrodka będzie możliwe, bo wtedy może być mniej kadry lekarskiej.

Zobacz w LEX: Czy Ośrodek Pomocy Społecznej ma możliwość wnioskowania o przymusowe leczenie psychiatryczne? >

 - Sytuacja jest alarmująca. Potrzebne są pilne działania instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pacjentów, żeby nie doszło do tragedii  – podkreśla prof. Remberk. 

Andrzej Troszyński, rzecznik centrali NFZ podkreśla, że w Mazowieckim oddziale Funduszu odbyły się spotkania z zarządzającymi oddziałami psychiatrycznymi dzieci i młodzieży mające na celu podjęcie działań zmierzających do poprawy sytuacji. W sprawie ewentualnego przejęcia przez „dorosłe” oddziały leczenia młodzieży po 17 r.życia rozmawiano także u wojewody, ale nie uzgodniono wspólnego stanowiska.

Robert Krawczyk podkreśla, że proponowali, by podzielić się dyżurami między trzy istniejące oddziały tak, by szpital przy Żwirki i Wigury przyjmował pacjentów do 13 roku życia i dyżurowałby codziennie, a dwa pozostałe oddziały - w Instytucie Psychiatrii i Neurologii oraz w Józefowie - dyżurowaliby co drugi dzień i zajmowali się młodzieżą powyżej 13 r. ż., jednak nie udało się podpisać porozumienia w tej sprawie. 

- Wiem, że ośrodek leczenia nerwic nie rozwiązuje problemu, ale to był jedyny sposób, by w tych warunkach nasza klinika mogła nadal działać - mówi Krawczyk. 

Oddział psychiatrii dziecięcej w Józefowie wznowi działalność - czytaj tutaj>>

Dyrekcja szpitala: Nie udało się podpisać do porozumienia

Robert Krawczyk, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, do którego należy szpital pediatryczny, podkreśla, że pacjenci, którzy leżą w oddziale są bezpieczni i zostaną wpisani dopiero po skończonym leczeniu.

- Nie dziwię się lekarzom, że nie chcieli dłużej pracować w tak przepełnionym oddziale - mówi Krawczyk. - W grudniu ubiegłego roku został zamknięty 40-łóżkowy oddział w Józefowie, gdy później znów zaczął przyjmować dzieci ograniczył swoją działalność do 20 łóżek. Efekt był taki, że codziennie mieliśmy 20 pacjentów na dostawkach w korytarzach. Łóżko w korytarzu to nie są warunki bezpieczne i odpowiednie dla dzieci po próbach samobójczych.