Lekarz weterynarii posiadał prawo do wykonywania zawodu od 2002 r. Po dwóch latach przestał płacić składki członkowskie. Tym samym naruszył obowiązek, który spoczywa na nim na mocy art. 19 pkt 2 ustawy o zawodzie lekarza weterynarii i izbach lekarsko-weterynaryjnych (dalej jako: uzlw). Bezczynność w tym zakresie wiąże się z sankcją wskazaną w art. 6a ust. 1 pkt 5 uzlw. Przepis ten stanowi, że okręgowa rada stwierdza utratę prawa wykonywania zawodu w przypadku nieuiszczania składki członkowskiej przez okres dłuższy niż rok. Natomiast art. 18 ust. 1 pkt 5 uzlw, łączy z tym dodatkowo skreślenie z rejestru członków okręgowej izby.

 

Kłótnia zamiast skruchy

Izba lekarsko-weterynaryjna postanowiła zająć się problemem po piętnastu latach i zwróciła się o zapłatę 8 tys. zł. Weterynarz wyjaśnił, że z powodu długiego pobytu za granicą i dużej ilości obowiązków, zapomniał o uiszczaniu składek. Nie rozwiązało to jednak problemu, ponieważ nie chciał on uregulować zaległości. Zamiast tego zarzucił, że samorząd nie dopełnił swoich obowiązków, ponieważ powinien zwrócić mu uwagę po upływie roku od ostatniej wpłaty. Natomiast zażądanie pieniędzy w terminie czternastu dni, pod groźbą podjęcia uchwały stwierdzającej utratę posiadanego prawa do wykonywania zawodu, ocenił jako naruszenie standardów moralnych i prawnych. Nic to nie jednak dało, ponieważ samorząd podjął sporną uchwałę. Została ona utrzymana w mocy przez Prezydium Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej. W świetle powyższego, weterynarz wniósł skargę.

Czytaj także: SN: Weterynarz odbierająca zwierzęta uniewinniona od zarzutu naruszenia etyki >>>

Nieskuteczna próba przeniesienia odpowiedzialności

Sprawą zajął się WSA, który wskazał, że członek samorządu lekarzy weterynarii powinien liczyć się z obowiązkiem uiszczania składek i mieć pełną świadomość wagi tego zobowiązania oraz skutków prawnych powstania zaległości. Ustawodawca uznał, że wystarczy rok, aby potwierdzić rażące nierespektowanie zasad, które uzasadnia zastosowanie najsurowszej z możliwych sankcji. Okoliczności tej nie zmienia próba przeniesienia przez weterynarza skutków swojego zaniechania na organy samorządu, którym zarzucił naruszenie norm moralnych i prawnych w tym, że upomniały się o zaległe składki dopiero po piętnastu latach. Sąd podkreślił, że warunkiem stwierdzenia utraty prawa wykonywania zawodu oraz skreślenia z rejestru członków izby nie jest odmowa uiszczenia składek członkowskich, ale odstąpienie od respektowania przez lekarza weterynarii nałożonego na niego obowiązku.

 


Izba zbyt długo tolerowała lekceważący stosunek weterynarza

Zaleganie ze składką było bezsporne. Izba informowała weterynarza, że jeśli ureguluje należność, to postępowanie stanie się bezprzedmiotowe i zostanie umorzone. Działanie to miało na uwadze uwzględnienie w sprawie słusznego interesu strony. Niestety nie stało się podstawą do krytycznej refleksji nad dotychczasowym sposobem przestrzegania przez weterynarza zobowiązań. Zamiast tego zaczął wytykać organom samorządu niekompetencję, zarzucać próbę wyłudzenia i niedopełnienia obowiązków. Jego argumentacja nie okazała się jednak skuteczna. Sąd zwrócił też uwagę, że dostrzegł wadliwość działania izby, ponieważ zbyt długo tolerowała ona zachowanie, które dosadnie potwierdzało lekceważący stosunek weterynarza do jego obowiązków. Nie zmieniło to jednak oceny, że organ nie naruszył przepisów prawa procesowego. Prowadzone postępowanie było bowiem prowadzone w sposób, który dawał możliwość, by w sprawie został uwzględniony słuszny interes strony. Zauważalne było też podejście organu, którego pierwotnym celem nie było zastosowanie sankcji, ale próba doprowadzenia do dobrowolnego uregulowania zaległości. Mając powyższe na uwadze, WSA oddalił skargę.

Wyrok WSA w Warszawie z 20 kwietnia 2021 r., sygn. akt VII SA/Wa 1999/20