Eksperci uważają, że realna skala zakażeń nie jest znana.  W ostatnim tygodniu rząd wydłużył obowiązywanie stanu zagrożenia epidemicznego do końca września.  - Z jednej strony Covid-19 jest normalizowany jako kolejna choroba zakaźna. Z drugiej strony minimalne obostrzenia dotyczące noszenia maseczek w aptekach i podmiotach leczniczych są furtką do ewentualnego wprowadzenia nowych obostrzeń. Obecne restrykcje to działania pozorowane, które nie mają wpływu na liczbę zakażeń  - mówi  Łukasz Pietrzak, farmaceuta prowadzący statystyki covidowe. 

Czytaj też: Farmaceuta jako funkcjonariusz publiczny >>>

 

Ponad milion testów na Covid-19 w aptekach

Dane Ministerstwa Zdrowia mówią o ponad 3 tysiącach zakażeń dziennie. Dane są jednak niedoszacowane. Nie ma bowiem powszechnego testowania. Większość osób sprawdza, czy jest zakażona wirusem SARS-CoV-2  kupując testy, na przykład w aptece. Farmaceuci sprzedali tylko w sierpniu 1 053 995 testów - wynika z danych firmy analityczno-doradczej PEX PharmaSequence.

 

 

Ile z nich dało wynik pozytywny, nie wiadomo. Natomiast - jak zauważa Łukasz Pietrzak - to trzy razy więcej testów niż wykonanych w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia, które jako jedyne trafiają do statystyk Ministerstwa Zdrowia.  - W sierpniu wykonano ich zaledwie blisko 314 tysięcy - dodaje Łukasz Pietrzak. Do tych liczb należałoby także dodać testy kupione w dyskontach i w sklepach internetowych z zastrzeżeniem, że zakup testu nie oznacza tego, że został on od razu wykonany.  Są też oczywiście osoby, które mimo objawów nie decydują się na wykonanie testu.   - Wniosek jest taki, że faktyczna liczba zakażeń jest wielokrotnie większa niż wynika to z oficjalnych danych - dodaje. 

Czytaj także: Resort zdrowia wydłuża pilotaż rehabilitacji po Covid-19 do końca roku>>

Według Jarosława Frąckowiaka, prezesa firmy analityczno-doradczej PEX PharmaSequence, wzrost ilości kupowanych testów ma kilka przyczyn. - Jedną z nich jest obawa przed samą chorobą, część społeczeństwa boi się o swoje zdrowie nie tylko w trakcie choroby, ale także ze względu na coraz lepiej rozpoznawane skutki tzw. „long covid”, inna przyczyna to obawa o bliskich – szczególnie osoby starsze – testowanie ogranicza ryzyko, bo można unikać kontaktów w przypadku pozytywnego wyniku - podkreśla. 

 


 

Testowanie z niechęci do restrykcji 

Zaznacza przy tym, że  na pewno swoją rolę pełni też potencjalny wpływ wykrycia zakażenia na sprawy zawodowe – trudno realizować plan podróży czy spotkań wiedząc, że mamy Covid.  - Wydaje się, że zmieniło się nasze nastawienie do choroby – łagodniejsze objawy i zmęczenie restrykcjami spowodowały zmianę w myśleniu o Covid-19 nie tylko w Polsce. Nawet instytcjonalnie ta choroba jest już traktowana jako „jedna z chorób” a nie „zagrażająca, jedyna w sobie, pandemia”. Jednak taka zmiana myślenia może być chwiejna – najszybciej uczymy się z osobistych doświadczeń, ciężkie przejście choroby, śmierć osób, które się zna, błyskawicznie uruchamiają znane i przetrenowane schematy działania – między innymi oczywiście testowanie - podkreśla. 

Na razie Ministerstwo Zdrowia informuje o zajętych 2,5 tysiącu łóżek przez pacjentów z Covid-19. Przykładowo w lutym tego roku liczba ta zbliżała się do 19 tys. 

- W dalszym ciągu ludzie umierają na Covid-19. I zgonów wcale nie jest tak mało.  W sierpniu zmarło 550 osób, to cztery razy więcej niż przez cały sezon epidemiologiczny na grypę - zaznacza Łukasz Pietrzak.  

Zdaniem Jarosława Frąckowiaka, jeśli  liczba zakażeń i śmiertelność z powodu Covid będzie rosła ludzie zaczną się nie tylko testować masowo, ale oczekiwać – przynajmniej pod względem rozpoznania skali epiedemii – konkretnych działań władz: niechętnie powrotu do restrykcji, ale do dostępu do masowych, darmowych testów już tak.

Czytaj też: Szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym uchodźców z Ukrainy >>>