Przypomnijmy, że pilotaż krajowej sieci onkologicznej ma trwać półtora roku. W pierwszym etapie ma być prowadzony w dwóch ośrodkach – Dolnośląskim Centrum Onkologii we Wrocławiu oraz Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach.

Gdzie odbędzie się drugi etap pilotażu czytaj tutaj>>

W skład sieci wchodzą: wojewódzki ośrodek koordynujący oraz ośrodki współpracujące I i II poziomu, których zadaniem będzie zapewnienie pacjentowi kompleksowej i skoordynowanej opieki onkologicznej w pięciu wybranych typach nowotworów złośliwych – nowotworze gruczołu krokowego, jajnika, jelita grubego, piersi i płuca.

Pilotaż w onkologii rusza, ale budzi wiele kontrowersji czytaj tutaj>>

Youssef Sleiman, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Czerwonej Górze, w stanowisku zamieszczonym na stronie internetowej podał, że nie przystąpi do pilotażu. 

 


Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska: Panie dyrektorze, dlaczego Pan nie chce wziąć udział w pilotażu krajowej sieci onkologicznej?

Youssef Sleiman: Bo to oznacza degradację dla naszej placówki.

Nie możemy zgodzić się na tu, aby nasi pacjenci byli leczeni według wskazań ośrodków posiadających duże mniejsze doświadczenie w diagnozowaniu i leczeniu nowotworów płuca, a gdybyśmy weszli do pilotażu to tak by się stało.

W skład sieci wchodzą: wojewódzki ośrodek koordynujący oraz ośrodki współpracujące I i II poziomu. Zgodnie z projektem rozporządzenia dotyczącego pilotażu nasz szpital miał być ośrodkiem II poziomu i dzięki temu moglibyśmy dalej samodzielnie diagnozować pacjentów, organizować u siebie konsylia jednak - z nieznanych nam powodów - w trakcie konsultacji społecznych zmieniono zapisy i nas zdegradowano do poziomu I, a na to nie możemy się zgodzić.

Jako ośrodek pierwszego poziomu nie mamy prawa do organizowania konsylium. Ma je organizować Świętokrzyskie Centrum Onkologii lub szpital powiatowy w Starachowicach, który ma dużo mniejsze doświadczenie w leczeniu raka płuca niż nasze. W efekcie stracilibyśmy autonomię. Gdybyśmy weszli do pilotażu, nie moglibyśmy już sami diagnozować i leczyć pacjenta, tylko musielibyśmy wykonywać polecenia ośrodków wyższego poziomu, które mają dużo mniejsze doświadczenie niż nasze w leczeniu raka płuca.

Kompleksowa opieka w raku piersi ma zacząć działać w tym roku czytaj tutaj>>

W oświadczeniu podkreśla Pan, że nie chcecie się zgodzić na to, by lekarze torakochirurdzy i pulmonolodzy zatrudnieni w Pana placówce, mający wieloletnie doświadczenie w leczeniu raka płuca musieliby wykonywać polecenia mniej doświadczonego w takim leczeniu Świętokrzyskiego Centrum Onkologii bądź Szpitala w Starachowicach.

Bo taka jest prawda. W szpitalu w Czerwonej Górze wykonujemy zabiegi na  8 mln zł, a w szpitalu w Starachowicach 800 tys. zł. To świadczy o tym, jakie mają doświadczenie.

W szpitalu w Czerwonej Górze mamy 3 chirurgów onkologów, 5 osób operuje raka płuca i 20 pulmonologów diagnozujących raka płaca. Rocznie wykonujemy blisko 200 dużych operacji. Dla porównania szpital w Starachowicach, który miałby nam mówić jak diagnozować i leczyć chorych, prowadzi rocznie 15 takich dużych operacji. Mają jednego chirurga onkologa i pulmonologa.

 

To jest absurdalne. Nie chcemy realizować czyjegoś planu diagnostyki bez prawa głosu. Gdybyśmy weszli do pilotażu, musielibyśmy prosić centrum onkologii lub szpital powiatowy o listę badań koniecznych do diagnostyki pacjenta.

Nie wyobrażam sobie by szpital, który od 30 lat leczy chorych na raka, miałby teraz prosić placówkę o niższym doświadczeniu o  wskazówki dotyczące tego, jak mamy diagnozować i leczyć chorych. To jest poniżające.

Skoro w pilotażu ma być ważna jakość, to powinny być brane pod uwagę to, ile zabiegów wykonuje lekarz torakochirurg w danej placówce, niestety tak się nie dzieje.

Rozmawiała Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska