O tym, jakie największe wyzwania są aktualnie identyfikowane w zdrowiu publicznym i co czeka nas w przyszłości, piszą eksperci odpowiedzialni za najnowszą edycję raportu „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania – 2025”, który został przygotowany przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Instytut Zdrowia Publicznego (NIZP PZH – PIB). Przeanalizowano w nim konkretne dziedziny, które wymagają poprawy, ale również subiektywne oceny pacjentów, dotyczące funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Wnioski? Polska ma nad czym pracować.

Długość życia zależy od płci i tego, gdzie mieszkamy 

Jak podkreślono w raporcie, analiza danych o długości życia i umieralności mieszkańców Polski w 2023 r. pokazuje, że po latach pandemii COVID-19, kiedy nastąpiło zasadnicze pogorszenie stanu zdrowia Polaków, podstawowe wskaźniki charakteryzujące sytuację zdrowotną w znacznym stopniu powróciły do okresu sprzed pandemii, a często przyjęły bardziej korzystne wartości. Z drugiej strony eksperci wskazują, że od dłuższego czasu oczekiwana długość życia przestaje rosnąć, co jest bardzo niekorzystnym zjawiskiem. Jak wskazano w opracowaniu, od wielu lat występuje w Polsce niekorzystne zjawisko dużej nadumieralności mężczyzn w stosunku do kobiet. Sytuacja różni się tez w zależności od tego, czy mówimy o dużym mieście, czy mniejszym ośrodku. Najkrótszą oczekiwaną długość życia mają mieszkańcy miast poniżej 10 tys. ludności, natomiast najdłużej żyją mieszkańcy największych miast powyżej 200 tys. mieszkańców. Podkreślono, że na podstawie danych można stwierdzić, iż bardzo wyraźne jest jednocześnie zróżnicowanie długości życia mieszkańców Polski związane z ich poziomem wykształcenia. Osoby o niższym poziomie wykształcenia żyją znacznie krócej niż osoby z wykształceniem wyższym – dla mężczyzn w wieku 30 lat różnica ta w trzyletnim okresie 2020-2022 wynosiła prawie 13 lat, a dla kobiet prawie 9 lat. Długość życia zarówno kobiet, jak i mężczyzn w Polsce znajduje się na poziomie niższym, niż w innych krajach unijnych.

Ogólnie w 2023 r. mieszkańcy Polski oraz osoby w wieku powyżej 45 lat najczęściej umierali z powodu choroby serca, przy czym w wieku 15-24 oraz 25-44 lata najczęstszą przyczyną były samobójstwa. Drugą w kolejności chorobą odpowiedzialną za zgony Polaków w 2023 r. były choroby naczyń mózgowych, trzecią rak tchawicy, oskrzela i płuca. Systematycznie zmieniają się czynniki mające wpływ na utratę potencjalnych lat życia, różnią się też one w zależności od płci. W przypadku mężczyzn największym zagrożeniem są choroby układu krążenia oraz nowotwory złośliwe. W przypadku kobiet najczęściej chodzi o nowotwory złośliwe. Pokrywa się to także ze statystykami dotyczącymi hospitalizacji – Polacy najczęściej trafiali do szpitala z powodu chorób układu krążenia oraz nowotworów złośliwych. Do przedwczesnej utraty zdrowia i życia w naszym kraju znacząco przyczynia się nadal także alkohol.

Czytaj również: Balwicki: Zdrowie publiczne wciąż traktujemy po macoszemu, zakazy są na papierze

 

Nowość
Zdrowie publiczne
-20%

Cena promocyjna: 143.2 zł

|

Cena regularna: 179 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 125.31 zł


Konieczna lepsza opieka psychiatryczna 

Ogromnym problemem są przy tym choroby związane ze zdrowiem psychicznym. Jak wskazują autorzy raportu, samobójstwa w 2023 r. były odpowiedzialne za więcej utraconych potencjalnych lat życia mężczyzn niż rak płuca, choroby naczyń mózgowych czy zawał serca. Rośnie przy tym liczba pacjentów hospitalizowanych z powodu prób samobójczych (częściej dotyczy to mężczyzn niż kobiet). Wzrasta więc potrzeba dostępu do poradni zdrowia psychicznego, tutaj sytuacja wygląda jednak bardzo różnie w zależności choćby od tego, czy mówimy o terenach miejskich, czy wiejskich. Zaobserwowano generalny wzrost liczby hospitalizacji pacjentów z  depresją i zaburzeniami afektywnymi, a, jak zaznaczają eksperci, to może wynikać z lepszej diagnostyki, ale także po prostu wzrostu rzeczywistej liczby przypadków zaburzeń nastroju.

Jak Polska powinna sobie z tym radzić? W raporcie zarekomendowano przede wszystkim konieczność rozwoju ambulatoryjnej opieki psychiatrycznej oraz teleporadnictwa, które mogłoby przyczynić się do zwiększenia dostępności opieki zwłaszcza w mniejszych ośrodkach. Inną propozycją są szkolenia dla lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej, którzy, ze względu na częstszy kontakt i znajomość pacjenta, często jako pierwsi mają szansę wychwycić niepokojące oznaki pogorszenia zdrowia psychicznego. Poza tym, jak oceniono w raporcie, obserwowany wzrost liczby pacjentów z zaburzeniami spowodowanymi używaniem alkoholu i substancji psychoaktywnych wymaga skuteczniejszego leczenia oraz programów redukcji szkód.

Opieka nad zdrowiem psychicznym pozostaje przy tym jedną z najczęściej deklarowanych niezrealizowanych potrzeb zdrowotnych, wskazywanych przez pacjentów. Oprócz tego, trudności najczęściej są zgłaszane w dostępie do lekarzy specjalistów, badań diagnostycznych oraz opieki szpitalnej w ramach publicznej ochrony zdrowia (finansowanej ze środków NFZ).

Będą zmiany w strukturze? To niewykluczone 

Autorzy raportu podkreślają potrzebę skutecznej edukacji zdrowotnej i profilaktyki, ale również budowy silnego systemu zdrowia publicznego, zdolnego do reagowania na zagrożenia społeczne, środowiskowe i cywilizacyjne. Jak wskazują, powinno być to głównym celem przygotowywanej właśnie kolejnej edycji Narodowego Programu Zdrowia (na lata 2026–2030).

- Zdrowie publiczne to fundament bezpieczeństwa narodowego. Jedyną drogą spowolnienia wzrostu kosztów związanych z leczeniem i następstwami chorób są inwestycje w zdrowie publiczne. Rachunek jest prosty – dziś wydane pieniądze na zdrowie publiczne zapobiegną wielokrotnie wyższym kosztom związanym z brakiem zdrowia w przyszłości – mówił podczas konferencji prasowej Bernard Waśko, dyrektor NIZP PZH – PIB, jeden z autorów raportu.

W czasie XVII Konferencji „Jakość w opiece zdrowotnej” zorganizowanej przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny, również podkreślał konieczność poważnego i priorytetowego traktowania zdrowia publicznego. Jak zaznaczył, omawiane są aktualnie koncepcje dotyczące umiejscowienia sanepidu w ramach systemu – tak, by podlegał on bardziej bezpośrednio premierowi albo rządowi. Wpłynęłoby to pozytywnie na sprawczość i istotność urzędu. – Aby dać znak, ze zdrowie publiczne to nie jest piąte koło u wozu, ale absolutnie istotna w rozwoju państwa dziedzina – podkreślał.

Wskazywał również, że w obszarze zdrowia publicznego trzeba przede wszystkim odchodzić od myślenia „silosowego” i represyjnego. Istotne jest szczególnie monitorowanie tego, co dzieje się w zdrowiu, natomiast kary powinny być nakładane w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z recydywą lub złą wolą.