Na rynku usług medycznych jak grzyby po deszczu wyrastają różnej maści kliniki. W ciągu ostatnich kilku lat  przy prawie każdej ulicy dużego miasta pojawiły się kliniki stomatologiczne, laryngologiczne, okulistyczne i te, których popularność coraz bardziej rośnie, czyli kliniki medycyny estetycznej.

Nazwa „klinika” kojarzy się z obsługą pacjenta na najwyższym poziomie. Tymczasem okazuje się, że klient udając się tam nie może nawet liczyć na umowę. A skoro jest to prywatny podmiot, nie wykonuje danego zabiegu w ramach umowy z NFZ, to powinien z pacjentem podpisać kontrakt. Tym bardziej, gdy chodzi o skomplikowaną operację, np. powiększenia biustu.

Sprawdź w LEX: Czy lekarz prowadzący indywidualną specjalistyczną praktykę lekarską może w ramach tej działalności utworzyć zakład leczniczy? >

- Duże, znane prywatne podmioty, które tytułują się mianem klinik, a ich lekarze występują często w telewizjach śniadaniowych, czasem co najwyżej dają pacjentce do podpisu zgodę na zabieg. Wszystko jest dobrze, gdy operacja się uda, ale gdy są powikłania lub efekt zabiegu nie spełnia oczekiwań klientki, dochodzenie jakichkolwiek roszczeń od takiej pseudokliniki jest trudniejsze jeśli poszkodowana nie dysponuje umową - zaznacza radca prawny Katarzyna Przyborowska i uwrażliwia, że pacjent zawsze w takich sytuacjach powinien domagać się umowy.

Dziki rynek medycyny estetycznej niesie wiele zagrożeń - czytaj tutaj>>

 


Powikłania się zdarzają

W takiej umowie powinno być wskazane: jaka operacja jest przeprowadzana, ile dni hospitalizacji przysługuje pacjentowi po zabiegu, ile wizyt kontrolnych otrzymuje w ramach usługi i jak wygląda kwestia ewentualnych poprawek.

Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Komentarz - czytaj tutaj>>
 

- Powikłania po zabiegach zdarzają się. Z tym, że prywatne podmioty, zwłaszcza medycyny estetycznej są raczej skore zakończyć sprawę polubownie i zwrócić pacjentce pieniądze za źle wykonany zabieg, aniżeli czekać aż klientka pozwie ich do sądu - mówi Katarzyna Przyborowska. - Z tym, że klientce należy się wówczas nie tylko zwrot pieniędzy za źle wykonany zabieg. Powinna także otrzymać środki na jego naprawę.

Położne także karane za błędy medyczne​ - czytaj tutaj>>
 

 

Większe piersi na osiemnastkę

Z usług medycyny estetyczne korzysta coraz więcej kobiet.  To m.in. młode kobiety, które decydują się na powiększenie piersi w ramach prezentu na osiemnastkę, a także bardziej dojrzałe panie mające 20- 30 lat. Mec. Przyborowska zaznacza jednak, że w obu grupach wiekowych świadomość konieczności podpisania umowy z podmiotem medycznym przed zabiegiem jest niska.

Właściciele placówek medycznych mianują je tytułem „klinik”  także po to, aby dodać im prestiżu czy podnieść rangę. Nazwa „klinika” wszak kojarzy się z poważnym szpitalem, dysponującym najnowocześniejszym sprzętem, na którym lekarze przeprowadzają pacjentom skomplikowane zabiegi. Szkopuł jednak w tym, że gabinety lekarskie a nawet i gabinety kosmetyczne, mianują się klinikami, ale działają bezprawnie.

Sprawdź w LEX: Czy lekarz na umowie cywilnoprawnej ma obowiązek aktualizować badania okresowe oraz polisę OC? >

Kliniki tylko na uniwersytetach

- Oznaczenia „klinika”, „kliniczny” albo „uniwersytecki” mogą używać wyłącznie podmioty lecznicze, utworzone lub prowadzone przez uczelnię medyczną. Chodzi o szpitale, które oprócz leczenia zajmują się kształceniem przyszłych kadr medycznych-lekarzy, pielęgniarek i położnych - tłumaczy Katarzyna Przyborowska. Taka definicja „kliniki” wynika z przepisów ustawy o działalności leczniczej.

Krótko mówiąc, jeśli właściciel gabinetu lekarskiego posługuje się nazwą „klinika” wprowadza pacjentów w błąd. Taką argumentacją kierują się izby lekarskie, które czasem wszczynają postępowania dyscyplinarne wobec przedstawicieli swojej profesji, nadużywających nazwy klinika. A informacja niezgodna ze stanem faktycznym jest niedopuszczalną reklamą. Jej rozprzestrzenianie koliduje z kodeksem etyki lekarskiej, którego art. 65 zakazuje wszelkich form reklamy świadczonych usług leczniczych.

Sprawdź w LEX: Dostosowanie indywidualnych praktyk zawodowych do wymogów ustawy o działalności leczniczej >

Wprowadzanie w błąd

- My postępowania dyscyplinarne prowadzimy, jeśli wpłyną do nas skargi, że lekarze posługują się reklamą wprowadzającą w błąd. Mieliśmy taki przypadek w Katowicach, gdy przy wjeździe do miasta zawisł duży baner z reklamą „Klinika zdrowego uśmiechu”, na którym reklamował się stomatolog. – opowiada  dr. Tadeusz Urban, prezes śląskiej izby lekarskiej i były rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Podkreśla też, że sądy lekarskie nakładały też na doktorów kary za takie działania w postaci nagany czy upomnienia, a  także finansowe. - Często na lekarzy mobilizująco działa już samo wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, bo usuwają  reklamy wprowadzające pacjentów w błąd- mówi dr Urban.

Lekarz z Instagrama - czy to zakazana reklama - czytaj tutaj>>