W najnowszym raporcie Eurostatu podane są dane dotyczące liczby cięć cesarskich w krajach UE. Wynika z nich, że Polska jest na czwartym miejscu, jeśli chodzi o odsetek cesarskich cięć. W 2017 r. w naszym kraju było ich 39,3 proc., rok wcześniej – 38,5 proc. Wysokie wskaźniki mają także Rumunia (44,1 proc.) i Bułgaria (43,1 proc.).

Mniejsze odsetki inne kraje unijne: Finlandia (16,5 proc.), Szwecja (16,6 proc.), Estonia (19,4 proc.), Litwa (19,4 proc.) i Francja (19,7 proc.), a Estonia i Litwa (19,4 proc.).

1,4 mln cięć w UE

W sumie w UE w 2017 roku wykonano 1,4 mln cięć cesarskich. Niestety odsetek cięć rośnie w alarmującym tempie. W ciągu ostatnich trzydziestu lat ich liczba wzrosła ponad trzykrotnie – z 6 do 21 proc. Rekordzistą na świecie jest Turcja, w której w 2017 r. poprzez cięcie urodziło się 686 tysięcy dzieci. Dla porównania w Polsce w tym samym czasie przez CC urodziło się ok. 150 tysięcy dzieci.

Odsetek cesarskich cięć w Unii Europejskiej, 2017 r.

 

Mamy rekordowo dużo cięć cesarskich w Polsce​ - czytaj tutaj>>

W Polsce ciągle cesarek przybywa

Joanna Pietrusiewicz, prezes zarządu Fundacji Rodzic po Ludzku podaje, że liczba cięć  w Polsce ciągle rośnie. W 2018 roku odsetek CC wyniósł 44,7 proc.

- Nie mamy badań, które, by mówiły o tym, dlaczego tak dużo cięć cesarskich jest w Polsce. Jednak z informacji od lekarzy i pacjentek wynika, że dla części kobiet ważny jest dostęp do znieczulenia zewnątrzoponowego - mówi Joanna Pietrusiewicz. - Gdy nie mają gwarancji, że będą mogły je otrzymać, wtedy lęk przed bólem powoduje, że kobieta woli się zapisać na cesarkę. Wtedy ma gwarancję, że poród odbędzie się w znieczuleniu i nie będzie doświadczać bólu, z którym nie będzie mogła nic zrobić. Kobiety boją się upokorzeń. Mają złe doświadczenia z pierwszego porodu, ale część kobiet nie ma świadomości, że cesarskie cięcie jest poważną operacją i nie jest to tylko prosty zabieg - dodaje.

Pietrusiewicz dodaje, że pokutuje mit, że jest więcej powikłań po poradach drogami natury niż po cesarce. -Żeby zmniejszyć odsetek liczby cięć cesarskich w Polsce trzeba poprawić dostęp do różnych form łagodzenia bólu i zmniejszyć nadmierną medykalizację. Trzeba zadbać o ty, by system był jak najbardziej przyjazny i bezpieczny dla kobiety. By ona czuła się zaopiekowana na poziomie emocjonalnym i medycznym. 

Marek Świerczyński, Zbigniew Więckowski

Sprawdź  

Połowa cięć prowadzona prywatnych gabinetach

Prezes podkreśla, że by zmniejszyć odsetek cięć, trzeba zmienić system opieki. - W Polsce prawie połowa ciąż jest prowadzona w gabinetach prywatnych ginekologów. Teraz jest niepisana umowa, że kobiety chodzą na prywatne wizyty i później otrzymują skierowanie na cięcie i wszyscy z tego czerpią profity. Dopiero teraz wszyscy widzą do czego to doprowadziło. Fundacja już w 2008 roku podkreślała, że niebezpiecznie rośnie liczba cesarek, ale wtedy nikt nie reagował.

Pietrusiewicz podkreśla, że by cesarek było mniej, nie można zmuszać kobiety do porodu naturalnego, ale stworzyć jej najlepsze warunki do tego, by sama chciała rodzić naturalnie. - Trzeba zachęcać kobiety do takiego wyboru, edukować i mówić, jakie są konsekwencje cięcia. - Na pewno nie można kobiet zmuszać do porodów naturalnych - mówi prezes. - W dokumentach wpisuje się, że liczba cięć w Polsce ma spadać o 2 proc. rocznie, ale nie idą za tym zmiany związane z np.: poprawą dostępu do znieczulenia. Na siłę takich trendów nie da się odwrócić. 

CC nie jest optymalnym rozwiązaniem

Specjaliści wskazują, że urodziny przez cesarskie cięcie nie są optymalnym rozwiązaniem z punktu widzenia zdrowia i rozwoju dziecka. - Kiedy dziecko rodzi się siłami natury płyn wydostaje się szybciej z pęcherzyków płucnych. W sytuacji, kiedy dziecko jest wyjmowane z brzucha mamy, takiego przygotowania do samodzielnego oddychania nie ma. To powoduje, że zagrożenie niewydolnością oddechowa po urodzeniu jest znacznie większe – wyjaśniała konsultant ds. neonatologii prof. Ewa Helwich i dodawała, że noworodki urodzone drogą cesarskiego cięcia mają opóźnione wchłanianie płynu znajdującego się w pęcherzykach płucnych płodu.

Konsultant zwracała uwagę na to, że kiedy po urodzeniu siłami natury matka przytula dziecko, dzięki "kontaktowi skóry do skóry" dziecko "kolonizuje się" we właściwy sposób łagodną florą bakteryjną swojej mamy, a nie "bardzo zjadliwą" florą szpitalną. To powoduje, że dzieci urodzone drogą cięcia cesarskiego mają nieprawidłowy skład bakteryjny w świetle jelit. Neonatolog podkreślała, że to może powodować zmiany, które będą prowadziły do chorób metabolicznych, do zwiększonego ryzyka alergii. Wskazała również, że matki po cesarskim cięciu mają często kłopoty z karmieniem piersią.

 

Marek Świerczyński, Zbigniew Więckowski

Sprawdź