- Duża grupa pracodawców inaczej interpretuje zapisy rozporządzeń dotyczących podwyżek dla pielęgniarek i położonych i nie daje im takich podwyżek, jakie wynikają z porozumienia zawartego z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim w lipcu br. i obowiązujących przepisów  – podkreśla Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związki Zawodowego Pielęgniarek i Położnych i podaje, że na dziś zwołują nadzwyczajne posiedzenie Zarządu Krajowego OZZPiP, na które zaprosili ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, bo chcą, by interweniował w tej sprawie.

Jak zaksięgować kwotę otrzymaną przez szpital z NFZ na podwyżki dla pielęgniarek czytaj tutaj>>
 

Dostali ponad 2 tysiące zł na etat pielęgniarski

Ptok podaje, że pracodawcy nieco się pogubili w przepisach, które dotyczą podwyżek dla pielęgniarek. A część z nich „oszczędza” na wynagrodzeniach pielęgniarkach, by łatać dziury w szpitalnym budżecie, co – jak podkreśla przewodnicząca OZZPiP – jest niedopuszczalne, bo zgodnie z przepisami pieniądze dedykowane pielęgniarkom, jeśli nie zostaną im przekazane, powinny zostać oddane do Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Część pracodawców dała pielęgniarkom tylko 1110 zł do podstawy wynagrodzenia, a inni 1350 zł. Wszyscy otrzymali z Narodowego Funduszu Zdrowia dodatkowe pieniądze na wzrost pochodnych wynikający ze wzrostu podstawy wynagrodzenia i powinni je przekazać pielęgniarkom, niestety nie wszędzie się tak dzieje – podkreśla Ptok.

Ptok podkreśla, że pracodawcy usłyszeli, że – zgodnie z porozumieniem z lipca br. – mają dać  1100 zł do podstawy wynagrodzenia i dają tylko tyle, ale z Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymują więcej, bo dostają także pieniądze na wzrost pochodnych np.: za wysługę lat, związanych ze wzrostem podstawy wynagrodzenia.

Co zawiera "pakiet Szumowskiego" dla pielęgniarek czytaj tutaj>>

- Z naszych wyliczeń wynika, że pracodawcy z NFZ dostają 2031,28 zł na każdy etat pielęgniarski – podkreśla Ptok. – W szpitalach na wzrost pochodnych wynikających z podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego otrzymali 431 zł na każdy etat pielęgniarki, a w psychiatrii 381 zł. W jednych szpitalach te środki przekazano dla pielęgniarek, w innych nie, a na to nie możemy się zgodzić.

 

Dużo przepisów, duże zamieszanie

Przypomnijmy, że od 1 września br. wynagrodzenie zasadnicze pielęgniarek miało wzrosnąć co najmniej o 1100 zł, a od 1 lipca 2019 r. - o kolejne 100 zł. To efekt porozumienia zawartego w lipcu br. między Ministerstwem Zdrowia, Narodowym Funduszem Zdrowi,a Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych i Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych zwanego „pakietem Szumowskiego”.

Zgodnie z tym porozumieniem „zembalówka”, czyli dodatek do wynagrodzenia w wysokości 4 razy 400 zł (przyznany pielęgniarkom w październiku 2015 r. przez ówczesnego ministra zdrowia Mariana Zembalę - stąd pochodzi jego nazwa) miał być częściowo wliczony do podstawy wynagrodzenia. Ten dodatek wprowadziło rozporządzenie ministra zdrowia z 2015 r.

Jednak po podpisaniu porozumienia z ministrem Szumowskim 29 sierpnia 2018 r. pojawiło się nowe rozporządzenie dotyczące ogólnych warunków o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej (w nim są określone zasady podwyżek dla pielęgniarek).

- Pracodawcy nie zwracają uwagi na to, że nadal obowiązuje ich także rozporządzenie z 2015 r., zgodnie z którym wynagrodzenia pielęgniarek i położnych mają wzrosnąć o 1600 zł brutto brutto, wypłacane w wysokości 400 zł w transzach przez cztery lata. Termin ostatniej transzy wyznaczono na 1 września 2018 r. - podkreśla Ptok. – Jeśli pielęgniarki otrzymały tylko 1100 zł bez pochodnych to wcale nie otrzymały 1600 zł brutto brutto, które im się należy z tzw. „zembalówki” - dodaje.

We wrześniu br. pojawiła się jeszcze nowela zarządzenia prezesa NFZ dotycząca wypłat podwyżek dla pielęgniarek i położnych. Chodzi o zarządzenie nr 99/2018/DSOZ Prezesa NFZ z dnia 25 września br. W nim wysokość podwyżek tylko w 2018 r. dla tych dwóch grup zawodowych szacuje się na 270 mln zł.

Do tego doszła jeszcze nowelizacja ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, którą na początku października podpisał prezydent Andrzej Duda, która też zakłada podwyżki dla pielęgniarek wypłacane od 1 lipca br. 

Pokrzywdzone matki-pielęgniarki bez podwyżki czytaj tutaj>>

 

Kontrola, gdy rażące nieprawidłowości

Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych przyznaje, że do nich także docierają informacje o nieprawidłowościach dotyczących wypłaty podwyżek dla pielęgniarek. - Zdarza się, że szpitale nie wypłacają pochodnych. Są też takie sytuacje, że gdy młoda pielęgniarka ma bardzo niskie pochodne, bo nie ma wysługi lat, to zamiast otrzymać dodatek tak, by w sumie miała 1600 zł brutto brutto, otrzymuje tylko 1100 zł – podaje Małas i dodaje, że w lecznicach, w których zgłaszane są rażące nieprawidłowości będą prosić o kontrolę ministerstwa zdrowia.

- Lecznice dostały pieniądze na podwyżki oraz na wzrost pochodnych – mówi Małas. - To są pieniądze publiczne i powinny być wydatkowane zgodnie z przepisami.

Podwyżki dla pielęgniarek - wątpliwości prawne czytaj tutaj>>

A miało już być bez nadużyć

Przypomnijmy, że gdy w lipcu br. podpisano porozumienie z ministrem zdrowia Szumowskim oraz OZZPiP i NRPiP. Wtedy Krystyna Ptok podkreślała, że gdy wypłacano dodatki pielęgniarkom tzw. „zembalówkę” dochodziło do patologii. Im więcej pracowały, tym mniej otrzymywały pieniędzy z tego dodatku, gdyż dyrektorzy z tych pieniędzy płacili im za nadgodziny i dyżury. Porozumienie zawarte w lipcu zakładające „włączenie pieniędzy z dodatku do podstawy miało już położyć kres takim nadużyciom”. Jak widać, to się nie udało.