W piątek 26 lutego po raz trzeci, już przedostatni, zbierze się zespół ds. ochrony zdrowia w ramach Rady Dialogu Społecznego. Do końca lutego ma on wypracować nową siatkę płac, czyli ustalić nowe współczynniki, od których zależy wysokość minimalnego wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia. W efekcie ma być znowelizowana ustawa z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Zmiany mają dotyczyć nie tylko wskaźników, ale też zaszeregowania do poszczególnych grup pracowników medycznych.

Pracownicy walczą o wysokie podwyżki. Sprawa jest pilna, bo pracodawcy muszą wynegocjować ze związkami zawodowymi nowe porozumienia do 31 maja 2021 roku. Trudno będzie zwłaszcza z wynagrodzeniami lekarzy, którzy mają zagwarantowane wynagrodzenie minimalne na poziomie 6750 zł, czyli wyższe niż wynika z ustawowej siatki płac nawet po uwzględnieniu wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, a teraz dodatkowo niektórzy z nich dostają dodatek covidowy. Tymczasem według ustaleń Prawo.pl, do tej pory ze strony rządu nie padły jeszcze żadne konkretne propozycje. Ministerstwo Zdrowia przedstawiło jedynie kalkulator wyliczeń wynagrodzeń. Sytuacja jest o tyle trudna, że w budżecie NFZ może brakować pieniędzy. W 2022 roku bowiem do NFZ nie trafią dodatkowe środki na wynagrodzenia. A pieniądze na ochronę zdrowia, które nie idą przez NFZ, nie mogą być przeznaczane na pensje. 

Czytaj w LEX: Dodatki dla personelu medycznego w świetle ustawy o zapewnieniu kadr w czasie epidemii >

Minimalne płace w ochronie zdrowia – jak są gwarantowane

Zrozumienie zasad wynagradzania w ochronie zdrowia nie jest proste. Co do zasady najniższe wynagrodzenie zasadnicze dla: lekarzy, pielęgniarek, farmaceutów, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, pielęgniarek i położnych określa wspomniana już ustawa z  2017 r.  Ustawowe minimum to iloczyn wskaźnika przypisanego do jednej z 11 grup, tzw. współczynnika pracy określonego w załączniku do ustawy oraz kwoty bazowej. Kwota bazowa jest równa wartości  przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w roku poprzednim według GUS. Obecnie, do czerwca 2021 roku, liczy się więc to z 2019 roku i wynosi 4918,17 zł. W 2020 roku będzie to już 5167,47 zł i będzie więc wyższe o 249,3 zł.

Czytaj w LEX: Ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników medycznych zatrudnionych w podmiotach leczniczych >

Wysokość współczynnika zależy od kwalifikacji. Najwyższy 1,27 mają lekarze specjaliści, co oznacza, że nie mogą zarabiać obecnie mniej niż 6 246 zł brutto. Tyle, że lekarze specjaliści zatrudnieni na umowę o pracę, którzy zadeklarowali, że nie będą pracować w innym podmiocie, za sprawą tzw. ustawy Szumowskiego przewidującej wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc., do końca czerwca 2021 roku mają zagwarantowane minimalne wynagrodzeń zasadnicze w wysokości 6750 zł brutto. To więcej niż minimum z tzw. siatki płac nawet po uwzględnieniu przeciętnego wynagrodzenia za 2020 rok - wówczas bowiem wyniesie 6 562.

Sprawdź w LEX: Czy przepisy przewidują limity wynagrodzeń, których przekroczenie powoduje utratę środków z NFZ przez szpital? >

Z kolei współczynnik dla lekarza stażysty wynosi tylko 0,73, co daje minimalne wynagrodzenie od lipca na poziomie 3772 zł. Farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni, pielęgniarki i położne o najwyższymi kwalifikacjach mają współczynnik 1,05, co daje minimum w wysokości ok. 5 425,8. I zdaniem reprezentujących ich organizacji jest on znacznie za niski, podobnie jak ten dla lekarzy. To co wynegocjują podczas posiedzenia zespołu będzie miało zaś wpływ na porozumienia, jakie związki zawodowe mają zawrzeć do 31 maja 2021 roku już bezpośrednio z pracodawcami. Porozumienie może, oczywiście, określać wyższe wynagrodzenia niż minimalne.

Sprawdź w LEX: Jak ustalić wynagrodzenie pracowników medycznych SPZOZ Pogotowia Ratunkowego otrzymywane za pracę, która nie jest dyżurem medycznym? >

Negocjacje będą trudne, bo dodatkowo od listopada część zawodów medycznych dostaje tzw. dodatek covidowy za pracę bezpośrednio z pacjentami zarażonymi. Wynosi on maksymalnie 200 proc. wynagrodzenia, ale nie więcej niż 15 tys. zł. Resort zdrowia chce go jednak zlikwidować, bo szczepienia mają zapewnić pracownikom lepszą ochronę. - W związku z przewidywanym spadkiem nakładów w 2020 r. na ochronę zdrowia resort chce się z nich teraz całkowicie wycofać - mówi Maria Ochman, przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność, członek rady NFZ i zespołu trójstronnego ds. ochrony zdrowia. - Ministerstwo argumentuje, że dzięki szczepieniom pracownicy nie są już zagrożeni COVID-19 i że w kontekście szczepień dodatki tracą sens - dodaje. Tym bardziej organizacje reprezentujące zawody medyczne walczą o wysokie współczynniki. Prawo.pl ustaliło o jakie.

Lekarze chcą minimum 15 tys. zł miesięcznie

O najwyższe podwyżki walczy Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, który jednak nie jest reprezentowany bezpośrednio w zespole.  Chce aby współczynnik dla lekarzy specjalistów wynosił 3, dla tych w trakcie specjalizacji i pracujących na wyłączność w danym szpitalu, a dla pozostałych 2,0, a stażystów 0,5. To oznacza, że chcą, aby obecne minimum ustawowe dla tych ze specjalizacją wzrosło z obecnego 6246 do 15 502 zł.

Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL twierdzi, że według założeń Ministerstwa Zdrowia współczynnik 1,27 w latach 2021 i 2022 ma pozostać niezmieniony, w roku 2023 ma wynieść 1,33, a w 2027 roku 1,75. - Aby te propozycje nazwać „wzrostem wynagrodzeń” (którego domagali się lekarze) trzeba wielkiej odwagi, żeby nie powiedzieć bezczelności – mówi Bukiel. - OZZL zwracał ministrowi zdrowia wielokrotnie uwagę, że gdy wprowadzono w roku 2018 podwyżkę dla lekarzy do kwoty 6750 zł, to oznaczało to współczynnik 1,6 względem „przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok poprzedni” (czyli 2017). Obecna propozycja rządowa zakłada zatem faktyczne obniżenie tego wskaźnika dla lekarzy na najbliższe parę lat.

Wskaźnik 1,6 ma być osiągnięty dopiero w roku 2026. Zatem: przez 8 kolejnych lat (od 2018 do 2026) pensje lekarskie względem przeciętnego wynagrodzenia mają maleć – podkreśla przewodniczący Bukiel. I dodaje, że patologią jest przyjęcie założenia, że lekarz specjalista (czyli taki z ok. 20 letnim stażem) zgodzi się na zarobek równy 1,27 przeciętnego wynagrodzenia (nawet powiększony o 20 proc. dodatek stażowy). - Tym bardziej dotyczy to „wybitnego specjalisty”, który ma realizować zapowiadane przez rząd kolejne ambitne „projekty” jak krajowa sieć onkologiczna, sieć kardiologiczna i inne podobne „programy” – podkreśla.

Porozumienie Chirurgów nie ma wątpliwości, że współczynnik 1,27 nie zachęci do pracy w publicznych szpitalach. - Dobrzy lekarze specjaliści nie będą chcieli pracować w szpitalu za 1,27 przeciętnego wynagrodzenia i przejdą do sektora prywatnego, bo szpitale nie mają dodatkowych środków na utrzymanie poziomu wynagrodzeń dla lekarzy. Pacjenci, którzy chcą być leczeni przez fachowców będą musieli zapłacić za leczenie prywatne. Tak czy inaczej dla NFZ to czysty zysk – napisali na swoim profilu na Twitterze. Jeden z dyrektorów dużego szpitala powiedział Prawo.pl, że po tym, jak lekarze przestali pracować w prywatnych placówkach, do szpitala zaczęło się zgłaszać więcej pacjentów, jego przychody wzrosły, co pozwoliło zaproponować lepsze płace.

 


Diagności i farmaceuci chcą zarabiać jak lekarze

Z kolei diagności chcieliby trafić do grupy lekarzy i mieć współczynnik dla tych najlepiej wykwalifikowanych na poziomie 1,9, co daje ok. 9 818 zł. Dlaczego? – Tylko diagności laboratoryjni i lekarze z właściwą specjalizacją są uprawnieni do samodzielnego wykonywania wszystkich czynności diagnostyki. Zarówno zakres odpowiedzialności, jak i fakt, że jest on jedyną oprócz lekarza osobą spośród personelu medycznego zobligowaną do podnoszenia kwalifikacji, uzasadnia odpowiednie odzwierciedlenie pozycji w tabeli – czytamy w stanowisku Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych.

Sprawdź w LEX: Czy zastosowanie współczynnika pracy 1,05 dotyczy wyłącznie farmaceuty posiadającego wyższe wykształcenie i specjalizację? >

Podobne argumenty przedstawia Zarząd Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych. O przeniesienie farmaceutów do grupy lekarzy zabiega też i Naczelna Izba Aptekarska. NIA nie wskazuje współczynnika, ale awans do wyższej grupy, automatycznie oznacza jego podwyżkę. – Proponowane zmiany mają na celu równe traktowanie zawodu farmaceuty i lekarza jako specjalistów z dziedziny w ochronie zdrowia. Farmaceuta szpitalny jest partnerem lekarza w prowadzeniu farmakoterapii i wpływa na efekty terapii, a wydatki na leki stanowią od 25 do 30 proc.. budżetu szpitala – przekonuje NIA.

Fizjoterapeuci walczą o podwyżki dla osób bez specjalizacji czy wyższego wynagrodzenia

Aż tak dużych zmian nie postuluje Krajowa Rada Fizjoterapeutów. W swoim stanowisku oczekuje wzrostu współczynnika dla osób, które mają wyższe wykształcenie i specjalizację 1,05 tylko do 1,55. Dr Maciej Krawczyk, prezes KRF zabiega jednak o znaczną podwyżkę dla tych bez specjalizacji i ze średnim wykształceniem – postuluje podwyższenie współczynnika odpowiednie z 0,73 do 1,4 oraz z 0,64 do 1,3. 

Sprawdź w LEX: Jak ustalić minimalne wynagrodzenie fizjoterapeuty zatrudnionego w prywatnym gabinecie?  >

Pielęgniarki chcą ponad 2 tysiące złotych podwyżki

W tej sytuacji stanowisko zaprezentowane przez Krystynę Ptok, wiceprzewodniczącą Forum Związków Zawodowych, nie wydaje się wcale wygórowane. FZZ domaga się podwyższenia wskaźnika dla pielęgniarek i położnych o najwyższych kwalifikacjach z 1,05 do 1,55, a dla najniższych z 0,64 do 1,3, czyli podobnie jak fizjoterapeuci. To oznacza wzrost minimum od lipca 2021 roku odpowiednio z ok. 5,4 tys. zł do 8 tys. zł oraz z ok. 3 147 zł do 3 307 zł.

Sprawdź w LEX: Kiedy pielęgniarka zyskuje prawo do dodatków za pracę w godzinach nocnych oraz pracę w niedziele lub święta? >

Jak jednak zaznacza Krystyna Ptok, stanowisko to pozostanie aktualne tylko w przypadku, jeżeli w trakcie negocjacji grupa zawodowa lekarzy uzyska wzrosty na proporcjonalnych zasadach – podkreśla Krystyna Ptok. Tyle, że lekarze chcą więcej. Warto też pamiętać, że pielęgniarki już w grudniu weszły w spór zbiorowy ze szpitalami. Tyle, że Polska Federacja Szpitali wskazuje zaś, że adresatem ich postulatów powinien być rząd. Póki co, nie wiadomo, co zaproponuje rząd. Pewne jest jedynie, że w NFZ i w budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki, na co zwracają uwagę i związki zawodowe i pracodawcy.

Sprawdź w LEX: Jakie dodatki do wynagrodzenia przysługują ratownikowi medycznemu zatrudnionemu w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego? >

Dziura w NFZ blokuje podwyżki

Otóż FZZ oczekuje, aby NFZ był ustawowo zabezpieczony do pokrycia pracodawcom pełnych kosztów, jakie wymusi od 1 lipca 2021 roku podniesienie wynagrodzeń. Z kolei Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich zwraca uwagę, że obszar porozumienia jest wyznaczony ilością dodatkowych środków pozostających w dyspozycji NFZ w kolejnych latach. – Niezbędne jest więc podjęcie działań zwiększających możliwości publicznego płatnika, w tym zaangażowanie budżetu państwa – podkreśla wiceprzewodniczący Pączka. Tylko tam bowiem można zagwarantować stabilne funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia.

Także Pracodawcy RP wypowiadają się w podobnym tonie. - Konieczne jest określenie źródeł finansowania wynagrodzeń pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych i przygotowanie przepisów regulujących przepływ środków finansowych na wynagrodzenia do pracodawców – mówi dr Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP. I jak ustaliło Prawo.pl Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia, na pierwszym spotkaniu zaznaczył, że prace trzeba zogniskować wokół sposobów zwiększenia środków pozostających w dyspozycji płatnika publicznego, które mogłyby być skierowane na zawarcie porozumienia dotyczącego poziomu wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Po raz pierwszy bowiem  jedno porozumienie, tzw. umowa społeczna ma zastąpić dotychczasowy chaotyczny sposób zawierania porozumień z różnymi grupami pracowników medycznych. To nie będzie łatwe, bo jak wynika z wyliczeń Public Policy wynika, że nakłady na ochronę zdrowia będą realnie maleć, mimo że tzw. ustawa Szumowskiego wprowadzająca „6 proc. PKB na zdrowie” przewiduje wzrost nakładów na ochronę zdrowia.  Zgodnie z ustawą, wydatki na zdrowie powinny wynieść w 2021 . – 5,3 proc.  PKB, w 2021 r. – 5,55 PKB, w 2023 – 5,8 PKB i w latach 2024-2027 – 6 proc. PKB. Tyle, że brane jest pod uwagę PKB sprzed dwóch lat. Dlatego według wyliczeń Public Policy realne nakłady wyniosą  5,08 proc. w 2021 r. i spadną do 4,71 proc. dwa lata później. - Problematyczny może być 2022 rok, bo pomimo że ustawa wskazuje na kolejny wyższy próg PKB, ale pamiętajmy, że liczymy te nakłady cofając się dwa lata wstecz czyli do 2020, czyli roku ogromnej, nienotowanej nigdy wcześniej zapaści gospodarczej – przyznaje Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego. O tym, że rok 2022 będzie trudny, mówi też resort zdrowia.

Maria Ochman przyznaje, że w 2022 r. pieniędzy będzie mniej. - Czy ustawa 6 proc. będzie zmieniona, co zadeklarował minister zdrowia podczas spotkania zespołu trójstronnego, czy będzie podwyższona składka zdrowotna , o czym też zaczyna się mówić – to jest decyzja polityczna. Jedno jest pewne, nakłady spadną i zabraknie dodatkowych pieniędzy, bez których nie da się rozmawiać o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia w 2022 r. – kwituje Maria Ochman.

Zobacz szkolenie w LEX: Zarządzanie ryzykiem w podmiocie leczniczym w aspekcie elektronizacji dokumentacji medycznej >