- Potrzebujemy szpitali, w których będzie kadra, a tej cudownie nie rozmnożymy. To jest rzecz, nad którą trzeba pracować i to jak najszybciej – powiedział w poniedziałek Tomasz Grodzki, marszałek Senatu, prostując wypowiedź o tym, że w Polsce wystarczy ok. 130 szpitali zamiast obecnych ponad 700. 
Problem w tym, że metody, którymi w poprzednich rządach "łatano" braki lekarzy już nie działają. Do szpitali trafia młode pokolenie, które nie chce już nadgodzin, by godnie zarobić. Jeśli warunki pracy nie są komfortowe, odchodzą. Nie ma kim ich zastąpić i zapełnić grafików. Dyrektorzy szpitali mają związane ręce, bo rząd nie pomaga im w rozwiązaniu problemy braku personelu. Eksperci uważają, że jedynym rozwiązaniem jest podwyższenie wycen świadczeń zdrowotnych – to za nie płaci NFZ, ale także określenie, jaki odsetek funduszy trafia na wynagrodzenia, a jaki na realizację świadczeń. Postulują też wprowadzenie obowiązkowych dyżurów w szpitalu dla wszystkich lekarzy, zmniejszenie wymogów zatrudnienia przez NFZ i wdrożenie programu zachęcającego lekarzy z zagranicy do pracy w Polsce.

 

Lekarze nie chcą ginąć z przepracowania

22 sierpnia zmarł 39-letni anestezjolog Specjalistycznego Szpitala im. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu. Dolnośląska prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci z powodu przepracowania. Dr Leszek Pabis przepracował w tygodniu 96 godzin, bo był zatrudniony na umowę cywilnoprawną. Był na kontrakcie, czyli prowadził jednoosobową działalność gospodarczą, i to z jego firmą szpital podpisał umowę. Gdyby był zatrudniony na podstawie umowy o pracę, mógłby pracować maksymalnie 48 godzin tygodniowo. Pozostałe z 41 godzin musiałby zapełnić inny anestezjolog, a tych brakuje, podobnie jak chirurgów.  Na umowie o pracę można jeszcze podpisać klauzulę opt-out, czyli zgodę na wydłużenie tygodniowego czasu pracy do 78 godzin. Tyle, że większość lekarzy nie chce już tak pracować. – Na szczęście zmienia się mentalność lekarzy - mówi Tomasz Imiela, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. – W mediach słychać wypowiedzi, że jeżeli się wybrało zawód lekarza, to trzeba się liczyć z nadgodzinami i przepracowaniem. Otóż nie - lekarz nie musi pracować ponad siły, ma prawo do życia prywatnego – dodaje. Dlatego też lekarze, zwłaszcza młodzi rezydenci, nie tylko zaprotestują 11 września, ale jeszcze zbudują białe miasteczko. - Przeciążeni, mający dość wszechobecnej bylejakości w systemie ochrony zdrowia lekarze, wraz z innymi medykami, zamanifestują potrzebę realnych zmian – mówi Agnieszka Serwan, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Regionu Mazowieckiego. Problem widzą bardzo dobrze dyrektorzy szpitali.

Czytaj w LEX: Wypalenie zawodowe pracowników ochrony zdrowia z perspektywy osoby zarządzającej jednostką ochrony zdrowia >

Nie ma kto dyżurować i pracować na oddziałach

-  Sytuacja kadrowa w szpitalach jest zła – mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala powiatowego w Makowie Mazowieckim. - Pojawia się proces zbiorowego wypalenia personelu medycznego, i tu same podwyżki nie poprawią sytuacji. Kiedyś jedyną możliwością dorobienia były dodatkowe dyżury. Teraz młodzi już nie chcą tyle pracować, chcą mieć równowagę pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym. I ja to rozumiem, ale organizator systemu musi się zastanowić, jak stworzyć warunki, które pozwolą spełnić taką wizję pracy, a z drugiej strony - zapewnić dostępność świadczeń całodobowych. Bez działań systemowych dyrektorzy szpitali mają związane ręce. Kadra odpływa do podstawowej i ambulatoryjnej opieki zdrowotnej, bo tam warunki pracy są bardziej komfortowe – mówi dyrektor Wielgolewski. Podobnie na problem patrzy Jarosław Madowicz, dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego MEGREZ w Tychach. -  Myślę, że dużo szpitali ma problem z kadrą. Wielu lekarzy przechodzi na emerytury, a młodzi lekarze nie podpisują klauzuli opt-out, a wynagrodzenia mają na tyle przyzwoite, że nie muszą dyżurować 300 godzin miesięcznie, i pojawia się problem z grafikiem. On był już przed covidem, ale teraz się nasilił. Problem zrzuca się na dyrektorów szpitali, grozi im się karami, ale to jest problem systemowy, pokłosie wieloletniej złej polityki kadrowej. Dlatego też będę uczestniczył w strajku, ale dlatego, by pokazać, że system się zdestabilizował i nie da się go już naprawić na poziomie szpitali – podkreśla Madowicz.

Czytaj w LEX: Zarządzaj jakością w szpitalu krok po kroku z LEX >

Pojawia się jeszcze jeden problem. Lipcowa podwyżka minimalnych wynagrodzeń pogorszyła sytuację, bo spłaszczyła system płac.- W efekcie pielęgniarka ze specjalizacją zarabia prawie tyle, co lekarz rezydent. Jestem za tym, aby pielęgniarki dobrze zarabiały, ale relacje między wynagrodzeniami muszą być zachowane – podkreśla dyrektor Wielgolewski. A Mariusz Paszko, dyrektor Zamojskiego Szpitala Niepublicznego zwraca uwagę, że lekarz rezydent ma tylko dwa razy wyższe zarobki niż salowa. W efekcie lekarze odchodzą ze szpitali, a oddziały są zawieszane lub zamykane, o czym pisaliśmy w Prawo.pl w lipcu.

Czytaj w LEX: Zmiany w wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych od 1 lipca 2021 r. >

Tomasz Imiela przyznaje, że lekarze odchodzą ze szpitali. – Nie dziwię się, że nie chcą harować na 24-godzinnych dyżurach, które w wielu krajach Unii są niedozwolone – mówi Imiela. W zapełnieniu luki nie pomogły tzw. uproszczone zasady przyznawania prawa do wykonywania zawodu na czas pandemii.

Czytaj w LEX: Uproszczony dostęp do zawodu ratownika medycznego (dla osoby, która uzyskała kwalifikacje w kraju spoza UE) >

 

Lekarze ze Wschodu nie odciążą systemu

Od 30 grudnia 2020 roku do zatrudnienia lekarza z Ukrainy czy Białorusi wystarczy potwierdzenie dyplomów przez konsula RP, stosowna deklaracja samego  zainteresowanego, zgoda polskiego ministra zdrowia na wykonywanie zawodu oraz przyznane przez okręgową radę lekarską (ORL) prawo do wykonywania zawodu. Lekarze muszą więc dostać dwie decyzje: poza tą od ministra, będącą pozwoleniem na pracę, jeszcze ORL  uprawniającą do wykonywania zawodu. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że do 23 sierpnia wpłynęło 783 wniosków o przyznanie warunkowego pozwolenia na pracę. Minister wydał 455 decyzji, w tym 444 pozytywne. Najwięcej zgód uzyskali obywatele Ukrainy i Białorusi, zaś główne specjalizacje to: choroby wewnętrzne, pediatria, anestezjologia i stomatologia zachowawcza. Zaś do 24 sierpnia do okręgowych izb lekarskich  wpłynęło 327 wniosków, w tym 201 zostało rozpatrzonych pozytywnie, 17 negatywnie, a pozostałe są w trakcie procedowania. – To nie jest dużo – oceniają zgodnie dyrektorzy szpitali.

Czytaj w LEX: Zasady zatrudniania w placówce medycznej lekarzy spoza UE >

Jarosław Madowicz zauważa jeszcze, że system uproszczonych uprawnień dla osób spoza UE nie sprawdził się, bo szpital ma obowiązek podjęcia się pieczy nad lekarzem, który nie ma w Polsce nostryfikowanych uprawnień zawodowych. Ustawa wymaga, by bezpośrednio odpowiedzialność za taką osobę wziął lekarz, który jest zatrudniony w danym podmiocie leczniczym.- Ze względu na ryzyko narażenia swojego prawa wykonywania zawodu na odpowiedzialność prawną czy zawodową, niewielu jest chętnych sprawować taki nadzór. Aby takie rozwiązanie było skuteczne, należałoby to zorganizować, poprzez wprowadzenie nadzoru nad lekarzami spoza UE, poprzez konsultantów wojewódzkich w danych dziedzinach czy wyznaczone organy izby lekarskiej – wyjaśnia Madowicz.

Sprawdź w LEX: Czy nawiązanie stosunku pracy z lekarzem obcokrajowcem musi poprzedzać uzyskanie pozwolenia na pracę typu A? >

Tomasz Imiela zwraca uwagę na inny problem. – Tryb uproszczony jest na czas trwania pandemii, a decyzje są wydawane na pracę w określonych warunkach. Gdy stan epidemii zostanie odwołany, osoby te i tak będą musiały przejść przez normalny proces uzyskiwania pozwolenia. Zatem być może pozwoli to na czas pandemii załatać lukę, ale nie rozwiąże problemu niedoboru lekarzy. Ważna jest poprawa warunków pracy i wynagradzania, aby młodzi nie wyjeżdżali za granicę – tłumaczy Imiela. Jerzy Wielgolewski chciałby zatrudniać obywateli Polski, uważa, że skoro ich nie ma i nie będzie przez jakiś czas, to trzeba dopuścić osoby z innych krajów. - Warto wynegocjować z okręgowymi izbami lekarskimi, jaki odsetek lekarzy zza granicy należy zatrudnić, ale nie tylko. Państwo powinno im zafundować naukę języka polskiego, szkolenia. Obecnie staram się zatrudnić lekarzy i pielęgniarki z Białorusi, ten proces jednak trwa, a oni muszą za coś żyć. Zatrudniamy ich jako asystentów, ale to nie powinno być zadanie szpitala, a podmiotu zależnego od rządu, odpowiedzialnego za organizację ochrony zdrowia – dodaje. Ministerstwo Zdrowia planuje jednak tylko zwiększające się limity przyjęć na studia medyczne, coroczne podwyżki wynagrodzenia zasadniczego dla lekarzy w trakcie specjalizacji w trybie rezydentury oraz kredyty dla studentów medycyny. Zdaniem ekspertów to za mało.

Sprawdź w LEX: Czy możliwe jest podjęcie współpracy przez szpital z agencją zatrudnienia w celu pozyskania personelu medycznego z zagranicy? >

Wyższe wyceny i lepsze warunki pracy

- Sytuacja kadrowa to problem strukturalny, nie tylko tego rządu – ocenia Jerzy Wielgolewski. - Przez lata były za niskie limity na studia medyczne, a wykształcenie lekarza trwa 12 lat. Dopiero po takim okresie przestaje jeździć na tyle szkoleń, kursów i wtedy wyjeżdżają z Polski przez trudne warunki pracy – mówi Jerzy Wielgolewski. W I półroczu 2021 roku izby lekarskie wydały już 295 zaświadczeń dla lekarzy ubiegających się o uznanie ich kwalifikacji w krajach Unii. W całym 2020 roku było 505, a w 2019 – 617. Rafał Hołubicki, rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej, tłumaczy, że w ubiegłym roku wniosków o zaświadczenia było mniej, bo wszyscy się skupili na walce z pandemią, ale teraz widać, że ich liczba rośnie. Choć obecnie daleko jest do danych z lat 2005-2007, gdy wydawano ich ok. 2 tys. Zdaniem dyrektorów szpitali wystarczy zatrzymać tych, co chcą wyjechać i zachęcić do powrotu tych, co już wyjechali. A przez ostatnie 15 lat zaświadczeń wydano w sumie po raz pierwszy ponad 10 tysięcy.

Sprawdź w LEX: Czy zakres uprawnień lekarza odbywającego staż dyplomowy pozwala na samodzielną pracę w SOR? >

Zdaniem ekspertów sposób jest jeden. – Trzeba przekonać do pozostania w systemie młodych lekarzy proponuje się dobre miejsce pracy, przejrzystą ścieżkę rozwoju i możliwość awansu zawodowego, godny zarobek bez poczucia wyzysku – mówi Wojciech Wiśniewski, ekspert do spraw ochrony zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Najważniejsza jest jednak poprawa wycen świadczeń zdrowotnych, bo to z pieniędzy za ich realizację szpitale wypłacają wynagrodzenia. To jest możliwe, bo ma się zwiększyć finansowanie systemu ochrony zdrowia. Musimy też jednak wyraźnie wskazać, ile środków ze wzrostu nakładów powinno iść na wynagrodzenia, a ile na realizację świadczeń – podkreśla Wiśniewski. O konieczności urealnienia wycen przekonany jest też Jarosław Madowicz i Mariusz Paszko. Przykładowo niedofinansowana jest interna i chirurgia. Na problem braku wyceny czy niedoszacowania przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zwróciła uwagę w najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. A jak ustaliło Prawo.pl, 11 września na transparentach ma się pojawić hasło: Agencja Przeceny Świadczeń Medycznych.

Sprawdź w LEX: Czy szpital może odmówić świadczeń pacjentowi, który obraża personel medyczny? >

Jarosław Madowicz podpowiada jeszcze jeden pomysł. - Dziś na SOR czy Izbę Przyjęć trafia wielu pacjentów, którzy nie otrzymali właściwej diagnostyki w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej czy poradniach specjalistycznych. Szpital zamienia się w opiekę ambulatoryjną, a lekarze zatrudnieni w szpitalu nie chcą już tak dalej pracować. Tu trzeba pilnie zadziałać, np. mocniej powiązać kształcenie specjalizacyjne z medycyny rodzinnej ze szpitalem, czy wprowadzić nadzór nad firmami abonamentowymi, które ściągają ze szpitali personel za lepsze wynagrodzenie, ale nie zapewniają kompleksowego leczenia. Pacjent przecież i tak na końcu trafia do szpitala publicznego.  Warto rozpocząć dyskusję, by każdy lekarz, udzielający świadczeń ambulatoryjnych, był powiązany ze szpitalem, by placówki gwarantujące całodobową opiekę miały kim leczyć.  To byłoby rozsądne rozwiązanie, bo nie będziemy mieli w krótkim czasie dużej liczby absolwentów kierunków lekarskich, którzy zasililiby kadry szpitalne. Jeśli rząd nic nie zrobi, niedługo zacznie rezygnować kadra zarządzająca szpitalami, bo państwo jej nie pomaga, zostaliśmy zostawienie sami sobie – kwituje Madowicz. Problem jest nie tylko z lekarzami, ale też z pielęgniarkami, fizjoterapeutami, ratownikami medycznymi.

Sprawdź w LEX: Czy oznaczenie "stażysta" jest wymagane na pieczątce lekarza? >