Niemal rok temu, pierwszego lipca 2021 r., wszedł obowiązek wymiany elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) oraz raportowania zdarzeń medycznych (ZM). To miała być rewolucja w ochronie zdrowia, która jednak się nie wydarzyła. Dane o liczbie świadczeniodawców, którzy dostosowali się do obowiązujących przepisów są porażająco niskie. W efekcie NFZ nie przestrzega przepisu, który zobowiązuje go do rozliczania świadczeń pod warunkiem wdrożenia EDM i ZM.  A Ministerstwo Zdrowia komunikatem informuje, że zacznie go stosować od stycznia 2023 rok.

Czytaj więcej: Prowadzenie i udostępnianie elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) - komentarz praktyczny >

 

Procentowo duże wzrosty, ale bez praktycznego efektu cyfryzacji

- Wymiana EDM i raportowanie ZM stanowią ważny krok na drodze cyfryzacji zdrowia – pisał pod koniec roku Adam Niedzielski, minister zdrowia do wszystkich świadczeniodawców (link do pisma). - Wprowadzone funkcjonalności usprawniają dostęp do świadczeń zdrowotnych przez możliwość analizy danych o zdarzeniach medycznych, udzielonych procedurach oraz rozpoznanych jednostkach chorobowych. Systematycznie rośnie liczba usługodawców udostępniających i wymieniających dokumentację medyczną w formie elektronicznej. Poczynając od lipca 2021 r., w kolejnych miesiącach odnotowaliśmy znaczący wzrost zaraportowanych zdarzeń medycznych – podkreśla Niedzielski. W sierpniu 2021 roku zaraportowano o 40 proc. więcej ZM niż lipcu, o ponad 20 proc. więcej we wrześniu niż w sierpniu i o ponad 50 proc. więcej w październiku niż we wrześniu. I choć dane procentowe wyglądają optymistycznie, to liczbowe już nie.

 

 

Tylko 23 tys. na 180 tys. podmiotów i praktyk lekarskich zaraportowało co najmniej jeden raz ZM. Dużych podmiotów, jak szpitale czy przychodnie, jest ok. 40 tys., blisko 14 tys. to praktyki prywatne. - To nie jest duża wartość, bo to jest ok. 15 proc. – przyznaje  Piotr Węcławik, pełnomocnik ministra zdrowia do spraw cyfryzacji. Wymieniono 124 tysiące EDM, 1955 podmiotów udostępniło e-dokumentację, a jedynie 1007 pobrało. EDM to określone w przepisach prawa dokumenty wytworzone elektronicznie w określonym formacie (to nie jest zwykły PDF, ale plik o określonych parametrach) , np. e-recepta, e-skierowanie, wypis ze szpitala, informacja ze szpitala czy przychodni specjalistycznej dla lekarza kierujące, wyniki badań laboratoryjnych wraz z opisem.  

Czytaj więcej: Definicja, zakres i rodzaje EDM >

Sukces czy porażka?

Takie dane zostały przedstawione sejmowej podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia i innowacyjności w medycynie. Posłowie uznali je za…. satysfakcjonujące, eksperci mają inne zdanie. – To bardzo mało zaraportowanych zdarzeń i wymienionych dokumentów – ocenia Tomasz Judycki, prezes Polskiej Izby Informatyki Medycznej. Obecnie jako EDM funkcjonuje raptem kilka dokumentów. Najbardziej znana to karta informacyjna z leczenia szpitalnego, czyli tzw. wypis. Ze sprawozdania NFZ wynika, że tylko w lipcu 2021 roku NFZ odnotował we wszystkich szpitalach 515 tys. planowych hospitalizacji.

Czytaj też: Jak zapewnić bezpieczeństwo elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) >

Państwo nie chce wziąć odpowiedzialności za bezpieczeństwo e-dokumentacji

Dlaczego jest tak źle? Odpowiedź zależy od eksperta. – Kluczowa przyczyna to brak repozytoriów do przechowywania dokumentacji udostępnionych przez państwo – mówi Andrzej Cisło, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. – Tam trafiają dokumenty, które placówka udostępnia, i z której potem może je pobrać inna. W praktyce to każda placówka musi sama o nie zadbać, także o bezpieczeństwo, choć powinno to zrobić państwo. Potrzebne są regionalne repozytoria, które wezmą odpowiedzialność za bezpieczeństwo przechowywanych danych. Zwłaszcza, że  system repozytoriów jest systemem naczyń połączonych i będzie tak odporny na ataki , jak profesjonalnie zabezpieczone będzie najsłabsze w nim ogniwo, czyli najgorzej zabezpieczone repozytorium z całej 180 tysięcznej masy  – uważa Andrzej Cisło.

Czytaj więcej: Digitalizacja dokumentacji medycznej przez świadczeniodawców >

Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego zrzeszającego lekarzy rodzinnych też uważa, że skoro państwo chce gromadzić i wykorzystywać dane, musi zapewnić wszystkie narzędzia, w tym repozytoria, nawet jeśli to nie jest duży koszt. Ofertę przechowywania danych dla podmiotów leczniczych ma bowiem Polska Chmura Krajowa. Miesięczny koszt to ok. 500 zł.

Nieco inaczej na sprawę patrzy Tomasz Judycki. – Nie ma kar za niewdrożenie obowiązujących przepisów prawa, zatem nie ma motywacji. Ministerstwo Zdrowia prowadzi taką politykę, że wprowadza obowiązek, ale go nie egzekwuje – mówi. O tym, że nie będzie kar za niewdrożenie mówiła w czerwcu 2021 roku w Prawo.pl Anna Goławska, wówczas wiceminister zdrowia odpowiedzialna za cyfryzację. Teraz nadzór cyfryzacją przejął Adam Niedzielski i powierzył ją pełnomocnikowi.

 

Repozytoriów od państwa nie będzie

Anna Goławska, zapowiadała, że takie repozytoria powstaną. Teraz nie słychać takiej deklaracji. - Za bezpieczeństwo danych odpowiada podmiot, który je wytworzył, są one przechowywane w repozytoriach podmiotów leczniczych. Przewidujemy bezzwrotne wsparcie finansowe na dla 800 szpitali – mówi Piotr Węcławik. I zapowiada, że podmioty zmobilizują się do cyfryzacji, gdy od raportowania zdarzeń medycznych będzie uzależniona wycena świadczeń przez NFZ. - Zdajemy sobie sprawę, że sama wymiana EDM nie jest łatwa, nie ma karania, ale nie ma też marchewki, a większość podmiotów podchodzi sceptycznie do zmian. Zmienić to może  obecnie procedowana zmiana ustawy, która od stycznia 2023 roku wprowadzi możliwość rozliczania świadczeń poprzez raportowanie zdarzeń medycznych. Jeśli Centrum e-Zdrowia i NFZ będą gotowe, to będzie obligatoryjny element, który będzie podstawą do rozliczenia – zapowiada dyrektor Węcławik.

ZM to kontakt personelu medycznego z pacjentem, podczas którego następuje diagnozowanie, leczenie lub zastosowanie leku. By odnotować zdarzenie, musi powstać dokumentacja medyczna. Nie jest więc zdarzeniem medycznym nieformalny kontakt pacjenta z lekarzem, ale odbyta wizyta.

Życie sobie, przepisy sobie

Zgodnie z obowiązującym art. 56 usługodawcy od 1 lipca ubr. są obowiązani przekazywać do Systemu Informacji Medycznej w ciągu dwóch dni od zdarzenia. Zaś ZM i EDM niezbędne do rozliczania świadczeń już od 10 stycznia 2022 roku powinny być przesyłane do NFZ.  Tyle, że NFZ nie jest gotowy na ich przyjęcie, więc postanowiono przesunąć ten termin.

Odpowiedni przepis jest w projekcie nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (druk nr  1449), który w Sejmie jest od 2 sierpnia. To on miał wprowadzić odszkodowania za niepożądane odczyny poszczepienne, ale w końcu uchwalono projekt poselski. W efekcie nie przesunięto terminu uzależnienia finansowania świadczeń od raportowania ZM, choć w praktyce ich wykonanie jest niemożliwe, a Andrzej Niedzielski tylko poinformował świadczeniodawców pod koniec grudnia, że nadal planowane jest jego przesunięcie na 1 stycznia 2023 roku, choć lepiej byłoby na 10 stycznia, by tuż przed Sylwestrem nie mobilizować do pracy CeZ i NFZ.

Andrzej Cisło uważa zaś, że przede wszystkim minister powinien zwołać okrągły stół, znaleźć przyczyny problemów z cyfryzacją i je rozwiązać.

Tomasz Zieliński przypomina, że długo trwało wdrożenie eZwolnienia, bo długo strony nie mogły dojść do porozumienia. I tak może być z EDM. Wdrożenie eRecepty poszło sprawnie, bo w porozumieniu ze środowiskiem. Teraz go brakuje.