Właściciele nieruchomości mają pełnić jeszcze większą niż dotychczas rolę w ułatwianiu zatrzymywania wody i poprawianiu dostępności zasobów wodnych. A za nieprzestrzeganie nowych zasad mają płacić. Rząd chce złagodzić negatywne skutki, jakie niosą ze sobą coraz dłuższe okresy suszy. Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej przygotował projekt ustawy w tej sprawie.

Więcej ziemi na działce

Projekt ustawy ma na celu zmniejszenie powierzchni uszczelnionych i zwiększenie możliwości retencjonowania oraz zatrzymania wód opadowych. Służy temu projektowane rozszerzenie kręgu właścicieli nieruchomości zobowiązanych do uiszczania opłaty za usługi wodne za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej. Podwyższeniu ulegną górne jednostkowe stawki opłat za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej, określone w ustawie Prawo wodne. Będzie to wzrost za metr kwadratowy powierzchni uszczelnionej, a więc np. takiej, na której jest chodnik lub beton.

Odpowiednio podwyżka to: o 0,50 zł, kiedy nieruchomość nie ma urządzeń do retencjonowania wody, a o 0,30 zł i 0,15 zł – jeśli je ma, w zależności od pojemności urządzeń. Opłata ta nie będzie dotyczyła gruntów rolnych.

 


Radca prawny Agnieszka Dudko-Romańczuk, associate w kancelarii Hoogells Oleksiewicz Sznyrowska sp. k.  wyjaśnia, że wysokość tej opłaty będzie uzależniona od wielkości powierzchni uszczelnionej, a także od zastosowania kompensacji retencyjnej, czyli urządzeń do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem.

- Zgodnie z Prawem wodnym, powierzchnia uszczelniona to powierzchnia zabudowana wyłączona z powierzchni biologicznie czynnej. Projekt ustawy zmienia pojęcie „zmniejszenia naturalnej retencji terenowej” poprzez objęcie regulacją mniejszych nieruchomości i zmniejszenie procentowego wskaźnika utraty udziału powierzchni biologicznie czynnej - mówi prawniczka.

Czytaj też: Rusza program „Moja Woda” - do 5 tys. zł dotacji na przydomową retencję>>
 

Motywacja do zatrzymywania wody

Zgodnie z uzasadnieniem projektu, intencją wprowadzenia zmiany w zakresie zwiększenia stawki opłaty za utratę naturalnej retencji terenowej jest chęć „zmotywowania” podmiotów korzystających z usług wodnych do zatrzymania możliwie największej ilości wody opadowej, również przez utrzymanie możliwie największego udziału powierzchni biologicznie czynnej na działkach. Pieniądze trafią do kas gmin, będą więc zapewniać źródło finansowania działań dotyczących retencjonowania wód deszczowych przez gminy dzięki zwiększeniu ich przychodów z tytułu opłaty.

Projekt proponuje, aby zmniejszeniem naturalnej retencji terenowej było wykonywanie robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem, mających wpływ na zmniejszenie tej retencji na nieruchomości o powierzchni powyżej 600 m2 - obecnie jest „powyżej 3 500 m2 przez wyłączenie więcej niż 50 proc.- obecnie jest „więcej niż 70 proc.” powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej. Zmiana powierzchni nieruchomości podyktowana jest tym, iż minimalne wielkości działek, na których zlokalizowane są wielkopowierzchniowe obiekty handlowe to właśnie 600 m2

Woda z deszczu w beczkach, jak kto chce, byle bez zbędnego betonu

Agnieszka Dudko-Romańczuk tłumaczy, że projekt ustawy nie przewiduje ulg czy kar za zbieranie deszczówki w beczkach. - Opłaty mogą wynikać, np. z faktu niestosowania kompensacji retencyjnej, czyli odpowiednich urządzeń do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem - mówi. W tym jednak przypadku, stosuje się – opisane wyżej – regulacje dotyczące zmniejszenia naturalnej retencji terenowej, czyli w pierwszej kolejności musimy stwierdzić, czy mamy do czynienia z działką powyżej 600 mkw, na której więcej niż 50 proc. nieruchomości zostało wyłączonych z powierzchni biologicznie czynnej. Jeżeli tak, to samo zbieranie deszczówki w beczce, bez zastosowania urządzeń do retencjonowania wody o określonej w przepisach pojemności, nie zwolni z uiszczania opłat.

Zgodnie z projektem ważna jest zatem powierzchnia nieruchomości, wpływ zabudowy na retencję, a także wielkość powierzchni nieruchomości biologicznie czynnej, czyli zapewniającej naturalną wegetację roślin i retencję wód opadowych i roztopowych. - Ważne też jest, czy na nieruchomości są urządzenia do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych, a jeżeli są, jakiej są pojemności – mówi radca prawny.

Projekt został skierowany do konsultacji publicznych.