Zdaniem wiceprezesa NIK, przez to iż Krajową Izbę Odwoławczą cechuje niska skuteczność, naraża ona tym samym samorządy na ryzyko zetknięcia się w przetargach z „firmami teczkami”.

- Celem działania KIO jest rozpoznawanie odwołań wnoszonych w ramach korzystania przez uprawnione podmioty ze środków ochrony prawnej w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego. Warto także podkreślić, że członkowie Izby przy wykonywaniu powierzonych im obowiązków orzeczniczych są niezawiśli i związani wyłącznie przepisami obowiązującego prawa – wyjaśnia Justyna Tomkowska.

- Nie polemizując z wyrażonym przez wiceprezesa NIK stanowiskiem, podkreślić należy, iż podstawowym zakresem działania Krajowej Izby Odwoławczej nie jest wspieranie działalności samorządów, czy też innych instytucji publicznych lub prywatnych. Z pewnością także do zadań KIO nie należy przeprowadzanie w jakimkolwiek zakresie kontroli, których poziom uznano za wątpliwy – dodaje.

KIO nie „kreuje” stanu postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, a tylko i wyłącznie dokonuje oceny sytuacji danego postępowania. Jak czytamy w Portalu Samorządowym, zdaniem Tomkowskiej, w innym miejscu systemu należy zatem upatrywać problemu występowania „firm w teczkach”. Może powodem tego jest niejednoznaczność lub mnogość przepisów prawa, rodząca możliwość stworzenia co najmniej kilku interpretacji danego przepisu, ale to jednak nie KIO za taki stan rzeczy odpowiada.

- Niewątpliwie wydawane przez KIO orzeczenia stanowią wskazówkę postępowania dla uczestników systemu zamówień publicznych. (...) Dlatego też w obliczu ciągłego doskonalenia warsztatu arbitrów oraz dużego nakładu pracy całej instytucji na rzecz spójności całego systemu, nad wyraz niesprawiedliwe wydaje się stwierdzenie o niskiej jakości wydawanych przez KIO orzeczeń, zwłaszcza w zestawieniu tej tezy z orzecznictwem sądów powszechnych podkreślającym niejednokrotnie fachowość i rzetelność orzecznictwa KIO – podsumowuje.

Źródło: Portal Samorządowy