Spółka, która złożyła skargę, realizowała inwestycję budowlaną - powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nałożył na nią obowiązek sporządzenia i przedstawienia projektu budowlanego zamiennego uwzględniającego zmiany wynikające z dotychczas wykonanych robót i wydał postanowienie o wstrzymaniu robót. Następnie 14 czerwca 2018 r. inspektor nadzoru budowlanego wezwał organ I instancji do uzupełnienia materiału dowodowego.

NSA: Skarga na bezczynność tylko przed wydaniem decyzji>>

 

Cztery miesiące czekania

Wezwanie to zrealizowane zostało 15 czerwca 2018 r. W oparciu o uzupełniony materiał dowodowy, organ odwoławczy wydał w dniu 22 czerwca 2018 r. decyzję, którą uchylił zaskarżoną decyzję w całości i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ I instancji. Stwierdził też - 6 lipca 2019 r., że doszło do bezczynności organu I instancji i kazał wyjaśnić, dlaczego tak się stało.

 


Spółka wniosła skargę na bezczynność do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - ten skargę oddalił. Skarga kasacyjna trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zdecydował się podjąć "uchwałę siódemkową". Wynika z niej, że wniesienie skargi na bezczynność po zakończeniu przez organ administracji publicznej prowadzonego postępowania poprzez wydanie decyzji ostatecznej stanowi przeszkodę w merytorycznym rozpoznaniu takiej skargi przez sąd administracyjny w zakresie rozstrzygnięcia podjętego na podstawie art. 149 § 1 pkt 3 p.p.s.a.

 

Naruszenie prawa do sądu

- To kontrowersyjna uchwała, a wykładnia przepisu budzi wątpliwości, zwłaszcza z punktu widzenia prawa do sądu. Przepisy dotyczące skarg na bezczynność powinny być ważną gwarancją terminowego załatwiania spraw przez administrację, a przyjęta treść uchwały prowadzi do wyeliminowania wszelkich konsekwencji finansowych i odszkodowawczych z tego tytułu. W ocenie składu 7 sędziów, organ administracyjny może prowadzić postępowanie nawet kilka lat i jeśli tylko wyda decyzję przed wniesieniem skargi do WSA przez stronę, nie poniesie żadnych konsekwencji z tego tytułu - uważa prof. Suwaj.

 

 

Tłumaczy, że nie ma podstaw do twierdzenia, że są jakiekolwiek powody do ustalania przez sąd granic czasowych dla kwestionowania bezczynności zarówno w postaci ponaglenia, jak i w formie skargi do sądu administracyjnego wobec jednoznacznej treści art. 53 § 2b p.p.s.a., zgodnie z którym „skargę na bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania można wnieść w każdym czasie po wniesieniu ponaglenia do właściwego organu”.

 

 

Przepisy znowelizowano w 2017 r. właśnie po to, by uniknąć masowego umarzania postępowań sądowoadministracyjnych prowadzonych w związku z rozpatrywaniem skarg na bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania w sytuacji, gdy organ zakończył postępowanie decyzją przed dniem rozpoznania sprawy przez sąd. Sprawiało to, że organy administracyjne unikały wszelkiej odpowiedzialności z tytułu nieterminowości, jeżeli przed dniem rozprawy wydały decyzję administracyjną. Po zmianach skarga na przewlekłość miała być samodzielnym środkiem ochrony prawnej - tymczasem, na skutek takiej wykładni przepisu, nie wygląda na to, by się to udało.