Na początku przyszłego roku w Łodzi zaplanowano pierwszy w historii zjazd wszystkich sejmików. Samorządowcy chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko modelowi rządzenia realizowanemu przez PiS, a także podjąć próbę wypracowania wspólnego stanowiska wszystkich samorządów wojewódzkich dotyczącego roli i przyszłości polskiej samorządności.


Jest to już kolejne działanie o skali ogólnopolskiej władz lokalnych i regionalnych wymierzone przeciwko rządowi. Lista zarzutów samorządów jest długa.

Władzom lokalnym nie podobają się między innymi plany odebrania im nadzoru nad ośrodkami doradztwa rolniczego, planowana nowelizacja ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, odebranie powiatom nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów i diagnostami oraz plan likwidacji powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego i utworzenia w ich miejscu inspektoratów okręgowych jako administracji rządowej niezespolonej.

Krytykowane są również planowane zmiany w edukacji oraz w prawie wodnym. Niezadowolenie budzą też proponowane zmiany w regionalnych izbach obrachunkowych. Rząd chce sobie zagwarantować decydujący wpływ na obsadę ich prezesów.

Zdaniem niektórych niezależnych komentatorów samorządy dużo ryzykują. Nie można zapominać bowiem, iż dotacje i subwencje, jakie otrzymują od państwa, stanowią istotną część ich budżetów.

Są jednak tacy, którzy chwalą lokalne władze za to, że reagują na zawoalowane próby pomniejszania ich kompetencji.

Pytanie, czy samorządowe inicjatywy, takie jak planowany sejmik sejmików, mają w ogóle szansę zrobić jakiekolwiek wrażenie na administracji centralnej lub parlamentarzystach.

W ocenie ekspertów dla roziązania problemow potrzebna jest merytoryczna dyskusja. Rządzący bowiem raczej nie będą przejmować się planowanym zjazdem sejmików.

(Dziennik Gazeta Prawna)