Chodzi o szkody, które powstały podczas powodzi w maju 2010 r.

Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Małgorzata Lamparska potwierdziła w rozmowie z PAP, że wyrok ws. powodzian z Kędzierzyna-Koźla, który zapadł w czerwcu przed Sądem Okręgowym w Opolu, został w środę uchylony, a sprawę skierowano do ponownego rozpoznania.

Wyjaśniła, że podstawą uchylenia były błędy formalno-prawne. Sąd pierwszej instancji oddalił bowiem wniosek o dopuszczenie opinii biegłego dotyczącej okoliczności, które spowodowały wskazywane przez powodzian szkody. Posłużył się natomiast opinią wydaną w toku postępowania prokuratorskiego, dotyczącego również tej sprawy. "Opinia ta była jednak dopuszczona nie na wszystkie okoliczności, które są przesłankami odpowiedzialności strony pozwanej. Dlatego Sąd Apelacyjny stwierdził, że sąd pierwszej instancji nie rozpoznał istoty sprawy i uznał, że dowód w postaci opinii biegłego jest konieczny" - powiedziała sędzia.

Pełnomocnik prawny grupy powodzian Kazimierz Krzynówek dodał, że w odwołaniu od czerwcowego wyroku powodzianie podnosili właśnie m.in. fakt odrzucenia wniosku o powołanie biegłego lub zespołu biegłych. „W naszym przekonaniu tak być nie powinno. Cieszy, że sąd apelacyjny to przekonanie podzielił” – mówił Krzynówek.

Dodał, że środowe orzeczenie wrocławskiego sądu to dla powodzian z Kędzierzyna-Koźla dobra wiadomość. „Jesteśmy przekonani do swoich racji i będziemy ich dochodzić do końca. Jeśli skończy się droga prawna w Polsce, to zwrócimy się do Strasburga” – zapowiedział Krzynówek.

W czerwcu br. powództwo powodzian zostało oddalone przez Sąd Okręgowy w Opolu w całości. Opolski sąd uznał wtedy, że "nie istnieją przesłanki do stwierdzenia braku profesjonalizmu, popełnienia błędów ani niewłaściwego przygotowania władz do działań w przypadku powodzi jak również niewłaściwych działań w maju 2010 r.". Ponadto sąd orzekł wtedy, że powodzianie mają ponieść koszty procesu - w sumie ponad 14 tys. zł.

Skarżący, którzy domagają się ustalenia solidarnej odpowiedzialności gminy i powiatu za szkody, które ponieśli w wyniku powodzi z maja 2010, próbowali dochodzić swych racji dwutorowo: w procesie cywilnym, ale także na drodze karnej.

Po powodzi, w czerwcu 2010 r. właściciele 133 zalanych posesji z Kędzierzyna-Koźla i okolic złożyli zbiorowe zawiadomienie o możliwości popełnienia przez władze gminy i powiatu nieumyślnego przestępstwa polegającego na nieudolnej akcji przeciwpowodziowej. Chodziło o zalanie miejscowości: Cisek, Landzmierz, Kobylice i Kędzierzyn-Koźle, w tym osiedla "Zachód" w Kędzierzynie-Koźlu.

Postępowanie prowadziła opolska prokuratura. Umorzyła je, uzasadniając "brakiem znamion czynu zabronionego". Śledczy uznali, że władze miasta i powiatu zachowały się w tamtej sytuacji "racjonalnie i prawidłowo". Powodzianie złożyli zażalenie na tę decyzję, ale prokuratura nie podzieliła ich argumentacji. Sprawa została przekazana do sądu, a ten w ub. roku podtrzymał stanowisko śledczych o umorzeniu.

W sierpniu 2010 r. powodzianie wytoczyli też władzom miasta i powiatu w Kędzierzynie-Koźlu zbiorowy proces cywilny. Sąd Okręgowy w Opolu kilka miesięcy później oddalił jednak ich pozew, uznając, że powinni swe roszczenia skierować najpierw do urzędu marszałkowskiego. Powodzianie odwołali się wtedy do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, a ten nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.

Władze Kędzierzyna-Koźla, przede wszystkim ówczesna wiceprezydent miasta Brygida Kolenda-Łabuś, obecnie posłanka PO, która dowodziła akcją podczas powodzi w maju 2010 r., od początku utrzymywały, że ich postępowanie było właściwe.