Katastrofa na Odrze latem 2022 r. pokazała konieczność wprowadzenia zmian. Dlatego rząd przygotował projekt ustawy o rewitalizacji rzeki Odry, który 24 maja 2023 r. trafił do Sejmu. O założeniach pisaliśmy w tekście: Rząd będzie rewitalizował Odrę, powstanie nowa służba - Inspekcja Wodna. Projekt nie był dostępny publicznie przed przekazaniem go do Sejmu, więc eksperci dopiero teraz mogli się z nim zapoznać i poddać go ocenie. A ta nie wygląda pozytywnie.
- Brak konsultacji publicznych projektu ustawy to jest skandal, szczególnie że jest ona bardzo kontrowersyjna, dotyczy i przyrody i ludzi mieszkających nad Odrą oraz samorządów. W lutym na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Paweł Jabłoński, zastępca dyrektora Departamentu Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej zapowiadał szerokie konsultacje ustawy, tymczasem o opinię zostały poproszone tylko trzy podmioty – komentuje Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind.
Zgodnie z Oceną Skutków Regulacji, w toku prac nad opracowaniem projektu ustawy brały udział: Fundacja Konstruktywnej Ekologii ECOPROBONO,, Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Wodnych i Melioracyjnych, potencjalnie zainteresowane realizacją prac hydrotechnicznych przewidzianych ustawą i KGHM Polska Miedź S.A., jeden z największych emitentów chlorków i metali ciężkich do Odry.
Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl i zyskaj unikalne funkcjonalności >>>
Zamiast renaturyzacji regulacja
Projekt ustawy przewiduje szereg inwestycji, ale wątpliwości budzi to, czy są one potrzebne, a nawet więcej – czy nie są one szkodliwe. Jacek Engel, mówi wprost: „Projekt ustawy nadaje się do wyrzucenia, bo poza tytułem nie ma nic wspólnego z rewitalizacją”.
- Z ponad 150 zaproponowanych w ustawie inwestycji tylko jedna mówi o renaturyzacji rzeki. Pozostałe to głównie zbiorniki, jazy, progi w całym dorzeczu. To inwestycje, które szkodzą rzekom i z rewitalizacją nie mają niczego wspólnego. Jedyny pozytyw to zaplanowanych kilkanaście przepławek dla ryb – tłumaczy Engel.
Również Fundacja Frank Bold krytycznie odnosi się do szeregu inwestycji, które ten projekt przewiduje. - Eksperci i ekspertki od lat wskazują, że regulacja i zabudowywanie rzeki prowadzi do utraty bioróżnorodności i niszczenia ekosystemów. Zatem zamiast ekosystem odbudowywać i oddawać rzekę naturze projektodawca jedynie coraz bardziej chce ją kontrolować – wskazuje Maria Włoskowicz, prawniczka z tej fundacji.
Pytanie jednak, po co do tych inwestycji potrzebna jest ustawa, skoro wystarczy projekt, postępowanie środowiskowe i wymagane prawem decyzje. - Nie rozumiem, czemu ma służyć ta lista inwestycji umieszczona w ustawie – mówi Jacek Engel.
Czytaj też: Kontrola wykonania pozwolenia wodnoprawnego >>
Zdaniem Agaty Szafraniuk, kierowniczki Programu Ochrona Przyrody w ClientEarth, w pierwszej kolejności należałoby się skupić na zapewnieniu przestrzegania tych obowiązków, które już wynikają z przepisów - jednak nie są należycie przestrzegane, co organizacje podnosiły w „Białej księdze polskich rzek”.
- Projekt wprowadza znacznie więcej zmian dotyczących ogólnie zarządzania i kontroli w gospodarce wodnej, a nie tylko w zlewni Odry. Zmiany te są niestety niedopracowane i zawierają wiele mylących wyrażeń, które mają swoje odpowiedniki w prawie wodnym. Tymczasem, specustawa powinna stanowić działanie doraźne, a nie strategiczne i bezterminowe. Lepiej byłoby zmienić system zarządzania wodą i przemodelować ustawę prawo wodne niż wprowadzać wybiórcze zmiany za pomocą specustawy, która z nazwy dotyczy tylko jednego dorzecza – tłumaczy Agata Szafraniuk.
Czytaj też: Zgłoszenie wodnoprawne - procedura uzyskania zgody wodnoprawnej w praktyce >>
Pozwolenia wodnoprawne wymagają uszczelnienia
Eksperci podnoszą, że w projekcie ustawy nie ma tego, co powinno się w nim znaleźć. Maria Włoskowicz wskazuje, że projektodawca nie podjął w projekcie dwóch najważniejszych postulatów podnoszonych przez organizacje pozarządowe choćby w „Białej księdze polskich rzek” – skutecznego monitoringu oraz uszczelnienia systemu pozwoleń wodnoprawnych.
- Dobrze, że projektodawca widzi potrzebę stosowania systemów retencyjno-dozujących, jednak już w tym momencie widzimy luki zaproponowanego rozwiązania – jak m.in. krótki minimalny okres wstrzymywania przez nie ścieków lub wód - mówi Maria Włoskowicz.
Czytaj też: Urządzenia wodne wybudowane bez pozwolenia wodnoprawnego >>
Zasolenie Odry się nie zmniejszy
Zdaniem organizacji WWF, działania przewidziane w art. 15 specustawy są niewystarczające dla eliminacji problemów środowiskowych związanych ze zrzutem zasolonych wód kopalnianych i ścieków przemysłowych. Nie mogą więc w żaden sposób wpłynąć na polepszenie stanu jakościowego wód w Odrze, m.in. poprzez zmniejszenie ich zasolenia. - Działania te skupiają się na tworzeniu nowych i mocno zagmatwanych pojęć prawnych, a nie na wprowadzaniu skutecznych i innowacyjnych rozwiązań dla rzeczywistej ochrony jakości wody w rzece Odrze i ograniczenia zrzutu do niej ładunku zanieczyszczeń. Wydaje się, że te zmiany mogą doprowadzić do usankcjonowania prawnego ponadnormatywnych zrzutów soli, a także zapewnić dodatkowe ulgi w opłatach dla zakładów odprowadzających ścieki o zwiększonym zasoleniu – podaje WWF.
Czytaj też: Utrzymanie melioracji wodnych a naruszenie stosunków wodnych >>
Jacek Engel z kolei zwraca uwagę na to, że kopalnie i przemysł w czasie niskich przepływów mają retencjonować zasoloną wodę, a przy zrzucie będzie system dozujący. Problem w tym, że w projekcie ustawy jest zapis o pięciu dniach przetrzymywania solanki. Tymczasem w ubiegłym roku niski przepływ w Odrze, utrzymywał się przez 80 dni. Minimalny okres retencji powinien zatem wynieść dwa miesiące.
- Projekt ustawy przewiduje wyższe kary za nielegalne zrzuty ścieków, ale od wysokości kar ważniejsza jest ich nieuchronność. A wykrywalność nielegalnych zrzutów jest niewielka. Nie mówiąc o tym, że kopalnie i zakłady przemysłowe zrzucają sól legalnie, bo mają na to pozwolenia wodnoprawne lub pozwolenia zintegrowane - wskazuje Jacek Engel.
Czytaj też: Cofnięcie pozwolenia wodnoprawnego >>
Podwyższenie opłat odroczone w czasie
Ustawa podnosi opłatę za zrzut soli, ale dopiero od 2030 roku. Ale opłata, jak zauważa Jacek Engel, nadal wyniesie mniej niż koszt odsalania wód kopalnianych, więc zrzucanie zasolonej wody do rzeki będzie wciąż bardziej opłacalne niż jej odsalanie.
Ramowa Dyrektywa Wodna wymaga od Polski osiągnięcia dobrego stanu wód maksymalnie do roku 2027, a zgodnie z danymi GIOŚ w tej chwili niewiele ponad 1 proc. polskich rzek jest w dobrym stanie. - Mając na uwadze stan polskich wód i wymagania prawa unijnego, odroczenie wejścia w życie tych przepisów jest zupełnie nieuzasadnione – podkreśla Maria Włoskowicz.
Projekt przewiduje powołanie Inspekcji Wodnej, której zadaniem będzie kontrolowanie gospodarowania wodami. Będzie miała takie same uprawnienia, jak wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska czy pracownicy Państwowej Straży Rybackiej. - Kontrola wykonywania pozwoleń wodnoprawnych, a także tego co zakłady zrzucają do rzek jest istotna, jednak sposób w jaki projektodawca podchodzi do problemu jest zupełnie nieefektywny. Zamiast dofinansować istniejące już instytucje, tworzy nowe byty, których utworzenie, funkcjonowanie i wyposażenie będzie obciążeniem dla budżetu państwa, a nie przyniesie faktycznej poprawy skuteczności działań kontrolnych – mówi Maria Włoskowicz.
- Najbardziej napakowany załącznik do ustawy dotyczy bluz, spodni, czapek, butów i innych części umundurowania inspekcji wodnej. Zastanawiałem się, czemu tak długo trwało przygotowanie ustawy i to dużo tłumaczy, projektowanie ubrań jest czasochłonne – ironizuje Jacek Engel.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.