- Protesty wyborcze są bardzo ważnym mechanizmem społecznej kontroli wyborów. Pozwalają również na zebranie informacji o rodzaju zdarzających się nieprawidłowości, np. w funkcjonowaniu obwodowych komisji wyborczych. Prawo wyborcy do wniesienia protestu stanowi dodatkowe zabezpieczenie, że proces wyborczy jest demokratyczny – podkreśla Joanna Załuska, dyrektor Programu Masz Głos, Masz Wybór Fundacji im. Stefana Batorego.

Protesty wyborcze rozpatruje Sąd Najwyższy

Protesty wyborcze rozpatruje Sąd Najwyższy. Leży to w kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.

Protest wyborczy można wnieść z powodu dopuszczenia się określonego w rozdziale XXXI Kodeksu karnego przestępstwa przeciwko wyborom, mającego wpływ na przebieg głosowania, ustalenie wyników głosowania lub wyników wyborów lub naruszenia przepisów kodeksu wyborczego dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów i mającego wpływ na wynik wyborów.

Czytaj też: Obwieszczenia o wynikach wyborów są w Dzienniku Ustaw, można składać protesty wyborcze>>

Protestów zazwyczaj jest kilkadziesiąt

Tymczasem, do piątku wpłynęły 23 protesty wyborcze. Wnosi się je na piśmie do Sądu Najwyższego. Wniesienie protestu w innej formie (np. elektronicznej) nie jest  możliwe. Zgodnie z informacjami Sądu Najwyższego: protesty wniesione za pośrednictwem poczty elektronicznej nie będą rozpoznawane.

Protest wyborczy należy złożyć w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, czyli do 22 października włącznie. Nadanie w tym terminie protestu w polskiej placówce pocztowej Poczty Polskiej jest równoznaczne z wniesieniem go do Sądu Najwyższego.

Zwykle wpływa ich około 100. Na przykład po wyborach parlamentarnych w 2005 roku do SN wpłynęło 136 protestów, w 2015 roku było ich 77. SN uznał, że były one zasadne w 27 przypadkach.