Projekty poselskie były ostatnio traktowane jako wytrych, by przepchnąć w parlamencie, bez konsultacji publicznych coś, co wzbudza kontrowersje lub jest potrzebą chwili. Projekty pisano nierzadko na kolanie, z bardzo powściągliwym uzasadnieniem. Prawo przyjmowano z szybkością wiązki promieniowa laserowego w światłowodzie. Bywało, że to co rano było projektem, wieczorem stawało się ustawą. Sprawozdawcom takich wrzutek legislacyjnych wyrwało się czasami w przypływie szczerości na posiedzeniu komisji sejmowej: „przecież projekt został uzgodniony z Prawem i Sprawiedliwością”. Trzeba oddać sprawiedliwość, że projekty poselskie, to nie tylko domena Zjednoczonej Prawicy. Z takiej możliwości korzystały ochoczo także poprzednie rządy, w tym także Koalicji Obywatelskiej i PSL, bo posiadając większość sejmową, można tym sposobem łatwiej i szybciej uchwalić niewygodną zmianę.

Z poselskim projektem wyrwali się teraz posłowie Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 Szymona Hołowni, których chcą rządzić, a nadal nie mogą. W projekcie, który miał na celu przedłużenie rozwiązań osłonowych wobec obywateli i podmiotów wrażliwych przed podwyżkami cen energii, zaszyto kontrowersyjne przepisy dotyczące ferm wiatrowych. Sukces miał mieć 106 ojców (tylu posłów podpisało się pod projektem), jednak matką porażki została posłanka Paulina Hennig – Kloska, bo posłowie PiS ochrzcili projekt „Lex Kloska”.  

Koalicja sejmowa, ale jeszcze nie rządowa, chce z tej wpadki wyciągnąć wnioski. Szymon Hołownia, marszałek Sejmu zapowiedział, że teraz każdy projekt, który wpłynie do Sejmu, będzie musiał zawierać ocenę skutków regulacji (OSR), także inicjatywy poselskie.

- W Sejmie było z tym różnie, w zależności od klimatu politycznego, ale uznaliśmy za standard, że będziemy zamawiali ocenę skutków regulacji, pogłębioną analizę tego, z czym wiąże się dana ustawa – oświadczył marszałek. Dodał, że OSR będzie zamawiała Kancelaria Sejmu do każdego projektu, który będzie procedowany. Dokument będzie publikowany jako druk sejmowy po to, aby wszyscy mogli się dowiedzieć co wynika z propozycji oraz ile będzie ona kosztowała.

Ocena skutków regulacji to część procedury stanowienia prawa, która polega na ustaleniu przewidywalnych konsekwencji przyjętych rozwiązań prawnych: społecznych, gospodarczych, finansowych i prawnych. Obowiązek przygotowania OSR, jako osobnego dokumentu, obecnie obejmuje tylko rządowe projekty ustaw i rozporządzeń. W przypadku innych podmiotów posiadających inicjatywę prawodawczą (m.in. grupy posłów, komisje sejmowe, obywateli) elementy oceny skutków regulacji powinny znaleźć się w uzasadnieniu projektu. Mówi o tym art. 34 ust 2 regulaminu Sejmu. Ale przepis sobie, a życie sobie. Takich pogłębionych ocen w wielu poselskich projektach próżno szukać.

Zapowiedź marszałka Sejmu to dobry ruch i mam nadzieję, że deklaracja szybko stanie się praktyką. Każda zmiana prawa ma dwa aspekty: polityczny i merytoryczny. Ostatnio, aż nadto, królował ten pierwszy. Doświadczali tego choćby samorządowcy, którzy byli  zaskakiwani nowymi obowiązkami i pytaniem: „A skąd wziąć pieniądze na nowe zadania i ich obsługę?”.

Oczywiście wszystko ma swoje plusy i minusy. Tym minusem może być wydłużenie procesu stanowienia prawa. Ale może to dobrze, bo ostatnio mieliśmy nadprodukcję prawa, i bywało, że prawo, które uszyto w jednym miesiącu, trzeba było "cerować" w kolejnym.