Łabędzie pałaszujące młody rzepak i uprawy warzyw, kruki i czaple stołujące się w kukurydzy i grochu, żurawie i kormorany na darmowej wyżerce w stawach hodowlanych. A stado ptaków może liczyć nawet kilkaset wygłodniałych osobników. Wystarczy jedna wizyta na polu i zasiewy trzeba powtarzać. Wiele gatunków ze względu na ocieplenie klimatu decyduje się zostać w Polsce i od wczesnej wiosny, tuż po zasiewach rozpoczynają żerowanie na polach.

Rolnicy jednak nie za wiele mogą zrobić. Wprawdzie mogą stosować odstraszanie, np. metodą hukową, czy też metodę biosoniczną polegającą na puszczaniu nagrania odgłosów naturalnych wrogów ptaków, ale te działania wymagają zezwolenia w przypadku chronionych ptaków.

Organizacje rolnicze szacują, że w skali kraju straty jakie dzikie ptactwo wyrządza w uprawach wynoszą już grubo ponad 50 mln zł. Rolnicy dostają więc po kieszeni, bo odszkodowanie nie przysługuje im ze względu na brak uwzględnienia ptactwa w katalogu gatunku, za który odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa.

 

Państwo odpowiada za 5 gatunków zwierząt

Zgodnie z art. 126 ust 1 ustawy o ochronie przyrody skarb państwa odpowiada za szkody wyrządzone przez jedynie przez pięć gatunków:

  • żubry,
  • wilki,
  • rysie,
  • niedźwiedzie
  • bobry

Koła łowieckie zaś na podstawie ustawy Prawo łowieckie za szkody wyrządzone przez:

  • dziki,
  • łosie,
  • jelenie,
  • daniele
  • sarny.

W przypadku tych pierwszych pięciu gatunków zwierząt oględzin i szacowania szkód, a także ustalenia wysokości odszkodowania i jego wypłaty dokonuje regionalny dyrektor ochrony środowiska, a na obszarze parku narodowego dyrektor tego parku.

Przedstawiciele Izb Rolniczych po raz kolejny zaapelowali do ministra klimatu i środowiska o zmianę przepisów. Proponują nowelizację treści art. 126 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody i rozszerzeniu wykazu gatunków zwierząt chronionych wyrządzających szkody, za które odpowiada Skarb Państwa, o kategorie ptactwa chronionego, tj.:

  • łabędzie,
  • żurawie,
  • dzikie gęsi,
  • kormorany
  • krukowate.

 


Ministerstwo: trudno oszacować jakie stado grasowało w polu

Ministerstwo nie widzi możliwości spełnienia postulatu organizacji rolniczych.  Uzasadnia, że potencjalne rozszerzenie listy gatunków, o których mowa w art. 126 ustawy o ochronie przyrody, wymaga wcześniejszego przygotowania metodyk szacowania szkód dla konkretnych gatunków, gdyż zgodnie z art. 126 ust. 11 ustawy o ochronie przyrody, tryb postępowania przy szacowaniu szkód musi umożliwiać szacowania szkód, dokonywanie wyliczeń odszkodowań, wskazywać terminy zgłoszenia  i szacowania szkody kierując się potrzebą dokonywania oceny rzeczywistej szkody oraz przyjęcia wysokości cen rynkowych.

- Trudność w opracowaniu obiektywnych metod oceny rzeczywistej szkody wynika z faktu, iż przy szacowaniu szkód wyrządzonych przez ptaki na polach uprawnych nawet zmiana warunków atmosferycznych, w szczególności wystąpienie opadów, może istotnie utrudniać czy uniemożliwiać, wskazanie gatunku odpowiedzialnego za spowodowanie szkód. Głównie z uwagi na często znaczną rotacje stad, a także obecność gatunków nieżerujących na zasiewach – wskazuje Edward Siarka, wiceminister klimatu i środowiska, odpowiadając na interpelację poseł Katarzyny Osos.

Te kwestie - zdaniem resortu - powodują, że oszacowanie szkody i udowodnienie, że szkoda została wyrządzona przez konkretny gatunek objęty ochroną gatunkową, za którego wyrządzone szkody przysługuje odszkodowanie, jest niezwykle trudne, a w niektórych przypadkach – wręcz niemożliwe. Ministerstwo wskazuje również, że szkody spowodowane przez gatunki wymienione w art. 126 ustawy o ochronie przyrody są stosunkowo trwałe, a ich skutki i zakres można ocenić nawet po upływie kilku, kilkunastu dni.

Ministerstwo powołuje się w odpowiedzi na orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, m.in. na wyrok z 28 września 2015 r. sygn. akt K20/14, w którym TK stwierdził, że obowiązująca regulacja w zakresie zasad odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkody powodowane przez 5 gatunków zwierząt jest zgodna z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

Przeczytaj także: Zając ponad prawem, a szkody rolników bez podstaw do odszkodowań>>

 

Zgłoszenie pisemne i elektroniczne, ale nie SMS

Przedstawiciele Lubuskiej Izby Rolniczej widzieliby także nowelizację przepisów rozporządzenia Ministra Środowiska z 16 kwietnia 2019 r. w sprawie szczegółowych warunków szacowania szkód w uprawach i płodach rolnych. Zaproponowali zmianę treści par. 2 ust. 1, aby właściciel albo posiadacz gruntu rolnego, na którym powstała szkoda łowiecka, mógł zgłasza ją, składając w postaci papierowej lub za pośrednictwem poczty elektronicznej lub przez krótkie wiadomości tekstowe (SMS) wniosek o szacowanie szkód łowieckich. Dziś taki wniosek można złożyć tylko w postaci papierowej lub elektronicznie.

Uzasadniają, że wydłuża się czas dostarczania przesyłek przez Pocztę Polską SA, a właściciel lub posiadacz gruntu rolnego powinien mieć takie same możliwości zgłoszenia szkody łowieckiej i wniosku o jej oszacowanie jak dzierżawca albo zarządca obwodu łowieckiego, zawiadamiający poszkodowanego o terminie dokonania oględzin albo szacowania ostatecznego.

Ministerstwo uważa, że obecne rozwiązania są wystarczające z punktu widzenia szybkości powiadomienia o zaistniałej szkodzie i nie ma potrzeby ich uzupełniania o możliwość zgłoszenia szkody za pośrednictwem sms.