Sprawa dotyczyła kobiety, której działka w Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie) została podzielona, na skutek czego wartość działki wzrosła. W związku z tym burmistrz w kwietniu 2009 r. wydał decyzję nakładającą opłatę adiacencką.

Opłata adiacencka to opłata, którą musi ponieść właściciel lub użytkownik wieczysty gruntu, gdy na skutek podziału lub scalenia tego gruntu wzrośnie jego wartość. O nałożeniu opłaty decyduje wójt (burmistrz, prezydent miasta), ale jej wysokość ustala w uchwale rada gminy. Opłata adiacencka nie może być wyższa niż 30 proc., a decyzja o naliczeniu opłaty może być wydana w ciągu trzech lat od podziału lub scalenia.

Właścicielka działki odwołała się od tej decyzji burmistrza do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gorzowie Wielkopolskim. SKO uznało, że burmistrz miał rację i wydało decyzję w tej sprawie w kwietniu 2012 r. Kobieta złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wielkopolskim, twierdząc, że decyzja została wydana za późno, bo minęły już ponad trzy lata od podziału gruntu. WSA przegrała i dlatego złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

NSA miał jednak w tej sprawie wątpliwości i postanowił spytać poszerzony skład tego sądu, jak należy liczyć trzyletni termin ustalenia opłaty adiacenckiej – czy decyduje data wydania decyzji ustalającej jej wysokość, czy data doręczenia jej właścicielowi nieruchomości.

W poniedziałek prokurator Anna Podsiadło z Prokuratury Generalnej była podobnego zdania, co skarżąca właścicielka - że ważniejsze jest doręczenie decyzji o opłacie adiacenckiej, bo dopiero z tą chwilą decyzja staje się wiążąca.

Prezes gorzowskiego SKO Wiesław Drabik bronił natomiast stanowiska, że trzyletni termin jest zachowany, gdy w tym terminie decyzja zostanie podpisana, a niekoniecznie doręczona.

Podobnie stwierdził w poniedziałek Naczelny Sąd Administracyjny w siedmioosobowym składzie - orzekł, że jeśli spór o opłatę adiacencką kończy się decyzją drugiej instancji, to o zachowaniu trzyletniego terminu decyduje data wydania tej decyzji, a nie doręczenia jej właścicielowi nieruchomości (sygn. I OPS 6/13).

Uzasadniając uchwałę prezes NSA Roman Hauser wyjaśnił, że decyzja wydana przez organ drugiej instancji jest ostateczna, niezależnie od tego, kiedy zostanie doręczona właścicielowi nieruchomości. Gdyby stawała się ostateczna dopiero z dniem jej doręczenia, to urząd, który ją wydał, musiałby brać pod uwagę także okoliczności, jakie mogą się pojawić już po jej wydaniu, a przed doręczeniem właścicielowi - dodał Hauser.

Poniedziałkowa uchwała nie jest pierwszą, w której NSA opowiedział się za ważnością daty wydania, a nie doręczenia decyzji. Podobnie NSA stwierdził w uchwale z grudnia 2009 r. w sprawie tzw. milczących interpretacji podatkowych - wówczas również uznał, że opóźnienie w doręczeniu interpretacji nie ma znaczenia dla oceny, czy urząd dochował terminu na jej wydanie - w tym wypadku są to trzy miesiące.