- Walka o reparacje wojenne będzie zapewne trwała kilka lat, albo dłużej - ocenił na konferencji prasowej 9 września rzecznik rządu Piotr Müller. Najważniejsze, by przed wysłaniem noty w sprawie reparacji wzmocnić świadomość niemieckich obywateli i elit politycznych w tym kraju co do powagi sytuacji - dodał i powiedział, że nota dyplomatyczna w sprawie reparacji dla Polski za II wojnę światową jest właśnie przygotowywana.

Czytaj: PiS na 1,5 biliona dolarów wycenia niemieckie reparacje dla Polski>>

Jednak - warto przypomnieć, że rząd polski w przeszłości wielokrotnie stwierdzał, że problem realizacji uprawnień reparacyjnych Polski od Niemiec jest zamknięty. Definitywnie dokonano tego na podstawie „Traktatu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec“ z 12 września 1990 r., w którym – zgodnie z zamiarem obu stron – zamknięto wszystkie sprawy wynikające z II wojny światowej i jej konsekwencji.

Polska przyjęła niemieckie majątki

Wcześniej zasady dotyczące wysokości i sposobu pobierania reparacji wojennych, zmian terytorialnych i przesiedlenia ludności niemieckiej zostały uzgodnione przez wielkie mocarstwa w latach 1944-45. W wyniku uzgodnień Konferencji Poczdamskiej z 1945 r., państwo polskie otrzymało stosowny udział w reparacjach przysługujących ZSRR, co zostało następnie potwierdzone w umowie między Polską a ZSRR z 16 sierpnia 1945 r.

- Na podstawie tej umowy Polska przejęła również niemieckie majątki państwowe, partyjne i prywatne, położone na jej terytorium, włącznie z majątkami znajdującymi się na Ziemiach Zachodnich i Północnych - przypomina były ambasador w RFN prof. dr hab. Jerzy Kranz.

Pomimo że należne odszkodowanie było zrealizowane w zakresie niewspółmiernym do krzywd i strat materialnych ludzi, 23 sierpnia 1953 r. ówczesny rząd polski podjął decyzję o zrzeczeniu się spłaty odszkodowań na rzecz Polski. Była ona podstawą do przekazania przez stronę polską tego oświadczenia w formie noty rządowi NRD. W 1969 r. Polska notyfikowała powyższe oświadczenie w Sekretariacie ONZ.

Raport z września 2022

W dniu 1 września 2022 r. przedstawiono w Warszawie Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945. Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że moment ten oznacza jednocześnie podjęcie działań na forum międzynarodowym. Wysokość reparacji oszacowana została w Raporcie na poziomie 6 bilionów 200 mld złotych. Zadziwia ufność, że polskie oczekiwania zostaną spełnione nawet w dłuższym (?!) czasie. Taki horyzont czasowy zdaje się jednak wskazywać, że celem jest nie tyle uzyskanie reparacji, ile wykreowanie długofalowego instrumentu manipulacji służącej kreowaniu obrazu wroga dla potrzeb polityki wewnętrznej.

Zgodnie z Raportem należy dążyć do realizacji wyznaczonego celu w formie traktatowej. Zaczynając jednak od agresji werbalnej na Niemcy oraz noty dyplomatycznej (ma zostać wkrótce złożona) rząd polski nie postępuje w sposób najbardziej profesjonalny. Czym to tłumaczyć? Otóż do traktatu (jak do tanga) trzeba dwojga, a negatywna niemiecka odpowiedź na polską notę może okazać się negatywna. Wówczas jednak prezes i jego wspólnicy będą mogli się nią latami posługiwać, aby wykazać perfidię Niemiec jako największego wroga Polski i Polaków.

- Raport nie jest jednak jak dotąd stanowiskiem przyjętym formalnie przez rząd - podkreśla Jerzy Kranz, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, b. dyrektor departamentu prawnego i b. podsekretarz stanu w MSZ, b. ambasador w RFN; negocjator porozumień z RFN i Austrią z 2000 r. w sprawie świadczeń dla robotników przymusowych.- Nie jest ponadto jasne, w jaki sposób i na jakiej podstawie prawnej władze polskie zamierzają uzyskać omawiane roszczenia. Z raportu wynika, że ustalone straty odnoszą się do reparacji w rozumieniu poczdamskim a nie do odszkodowań indywidualnych dla żyjących ofiar narodowego socjalizmu.

 


Fałszywe przesłanki

Raport ten opiera się na oczywiście fałszywych lub nieprawdziwych przesłankach - uważa prof. Kranz. - Przede wszystkim nieprawdziwe z międzynarodowo-prawnego punktu widzenia jest twierdzenie, że sprawa reparacji wojennych jest nadal otwarta zarówno prawnie, jak i politycznie.

Ponadto Niemcy mieli rzekomo zapłacić wielu innym państwom za straty poniesione podczas II wojny światowej, jednak z pominięciem Polski. Twierdzenie to jest niezgodne z prawdą. Warto zapytać, kto dostał najwięcej i na jakiej podstawie prawnej?

Inny pogląd dotyczy nieważności polskiego aktu zrzeczenia z 1953 r. W skrajnie krzywym zwierciadle miałaby to być umowa między Polską a NRD, której nie uznajemy. Pogląd ten jest ośmieszający z międzynarodowoprawnego punktu widzenia.