Jak informuje Fundacja Panoptykon, krakowski projekt „monitoringu totalnego” nie wszedł w fazę realizacji. Projekt okazał się niezgodny z prawem - negatywną opinię w tej sprawie wydał Zespół Radców Prawnych urzędu miasta, wątpliwości wyraził Rzecznik Praw Obywatelskich. Przeciwko była też Fundacja Panoptykon.

Czytaj też: Wielki brat, czyli monitoring to pole do nadużyć prywatności

Rada Miasta zdecydowała o pilotażu na jednym z osiedli

W lutym Rada Miasta Krakowa zdecydowała, że na każdej latarni na osiedlu Prądnik Czerwony znajdzie się kamera monitoringu, połączona z guzikiem wzywania pomocy, mikrofonem i głośnikiem, przez który operator miałby możliwość nadawać ostrzeżenia dla niewłaściwie zachowujących się osób.

Krakowski radny Łukasz Wantuch, który jest autorem projektu, mówił nam, że nie ma znaczenia, że nowe kamery miały być rozmieszczone gęściej niż te dotychczasowe, bo gęstość rozmieszczenia kamer nie jest czynnikiem branym pod uwagę przy ocenie prawnej. – Uważam, że 144 kamery, nawet częściej rozmieszczone, muszą być legalne, skoro legalne jest 12 tysięcy kamer, które działają w mieście – powiedział.

 

Gęsto rozmieszczone kamery to ingerencja w wolności i prawa obywatelskie

Według Zespołu Radców Prawnych Urzędu Miasta Krakowa koncepcja monitoringu posiada wady prowadzące do „rażącej sprzeczności z zapisami Konstytucji RP z uwagi na niedopuszczalną ingerencję w wolności i prawa obywatelskie”. W swoi stanowisku miejscy prawnicy podkreślają, że „(…) pomimo przyznania środków w budżecie miasta Krakowa na to zadanie, już sama jego realizacja przez prezydenta miasta Krakowa prowadziłaby bezpośrednio do rażącego naruszenia prawa i związanych z tym konsekwencji (…)”.

Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Panoptykon, ma nadzieję, że negatywna opinia radców prawnych urzędu ostatecznie zakończy prace nad realizacją tego pomysłu. „Samo zadanie nie zniknęło póki co z budżetu, więc jeszcze nie rezygnujemy z monitorowania sprawy” - dodaje.