Komisja dyskutowała w środę wieczorem o podjętych dzień wcześniej decyzjach w dwóch ostatnio największych postępowaniach dotyczących modernizacji sił zbrojnych. We wtorek rząd upoważnił MON do wynegocjowania i zawarcia umowy z rządem USA na dostawę zestawów Patriot w postępowaniu na przeciwlotnicze i przeciwrakietowe zestawy rakietowe średniego zasięgu, którym wojsko nadało kryptonim "Wisła". Z kolei resort zakwalifikował do etapu prób śmigłowiec H225M oferowany przez Airbus Helicopters.
PZL Świdnik nie składa broni w przetargu na śmigłowce >>>
Pytania posłów dotyczyły obu postępowań, ale zdecydowana większość odnosiła się do śmigłowców. W tym przetargu Airbus pokonał amerykańską firmę Sikorsky i należące do niej PZL Mielec, oferujące śmigłowiec Black Hawk, oraz wchodzące w skład włosko-brytyjskiej grupy AgustaWestland zakłady PZL Świdnik, oferujące maszynę AW149. MON uznało, że tylko oferta Airbusa spełnia wymagania.
"Wybór, jaki mieliśmy, sprowadzał się do tego, że mogliśmy przetarg unieważnić, albo przetarg rozstrzygnąć, bo jedna oferta spełnia wszystkie wymagania" - wyjaśniał Mroczek. Podkreślił, że ze względu na pilną potrzebę wymiany kończących służbę maszyn zarekomendował, by przetarg rozstrzygnąć.
Wiceminister przypomniał, że Grupa Airbus, choć nie produkuje w Polsce śmigłowców, jest w naszym kraju obecna jako właściciel zakładów lotniczych na warszawskim Okęciu. Podkreślił, że wejście Airbusa do Polski jest ważne z punktu widzenia wojskowych zakładów lotniczych w Łodzi, Bydgoszczy i Warszawie należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
"Dzisiaj część polityków próbuje zogniskować zainteresowanie opinii publicznej przemysłem polskim tylko w zakresie Świdnika i Mielca, zapominając zupełnie o tym, że w Polskiej Grupie Zbrojeniowej funkcjonują trzy zakłady lotnicze, dla których też musimy myśleć o przyszłości" - przekonywał wiceszef MON. Ocenił, że ci wszyscy, którzy teraz mówią o Świdniku i Mielcu, za kilka lat zapewne wytykaliby MON, że nie zadbało o pozostałe zakłady lotnicze.
Sikorsky i PZL Mielec postulują ponowną analizę ofert ws. śmigłowców >>>
Wiceminister podkreślił też, że tylko maszyna oferowana przez Airbus Helicopters spełniała wymagania formalne. "Skandalem i rażącym naruszeniem prawa byłoby, gdybyśmy uwzględniali ofertę, która nie odpowiada wymaganiom" - zaznaczył.
Pytany przez posłów, czego brakowało ofertom z Mielca i Świdnika, Mroczek poinformował, że "w postępowaniu na dostawę śmigłowców wojskowych, uzbrojonych Sikorsky przedstawił ofertę śmigłowca nieuzbrojonego tak, jak by to było jakieś postępowanie dotyczące firmy cywilnej". Podkreślił, że MON nie mogło sobie pozwolić na długotrwały proces certyfikacji uzbrojenia na tym śmigłowcu. Ponadto - relacjonował wiceminister - amerykański koncern przedstawił ceny w dolarach, a nie jak wymagano w złotych, niejasna były też oferta dotycząca pakietu szkoleniowo-logistycznego.
Z kolei w ofercie zakładów ze Świdnika - powiedział Mroczek - zadeklarowano dostawę śmigłowców cztery lata od podpisania umowy, podczas gdy wymogiem MON było rozpoczęcie dostaw w dwa lata po podpisaniu umowy.
Offset był obowiązkowym wymogiem w przetargu na śmigłowce >>>
"To, co wymieniłem, jest przesłanką dyskwalifikacji tych ofert i ktokolwiek chciałby je uwzględnić w dalszym postępowaniu, rażąco naruszałby prawo" - podkreślił wiceszef MON.
Poinformował też, że podane przez trzech oferentów ceny były porównywalne ze sobą i wszystkie znacząco przekroczyły szacunki MON. Był to jeden z powodów podjętej w poniedziałek przez kierownictwo MON decyzji o zmniejszeniu liczby zamawianych maszyn z 70 do 50. Śmigłowce mają kosztować ok. 13 mld zł. Cena będzie jeszcze przedmiotem negocjacji z dostawcą.
Mroczek przekonywał, że resort nie odbiera niczego zakładom ze Świdnika i Mielca, a brak zamówienia nie oznacza, że firmy zostaną bez pracy. Przypomniał, że wojsko serwisuje i naprawia w Świdniku śmigłowce z rodziny W-3 Sokół, a w Mielcu - samoloty Bryza i jeszcze niedawno kupowało w obu zakładach nowe maszyny. "To są ważne z punktu widzenia wojska firmy" - mówił wiceminister.
Zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia płk Adam Duda poinformował, że testy śmigłowca mają się rozpocząć 15 maja i potrwać ok. 40 dni. Sprawdzone mają zostać ok. 32 parametry zadeklarowane przez oferenta, m.in. konstrukcja, osiągi, masa maszyny lądującej na okręcie, transport ładunku i wyposażenie pokładowe. (PAP)