Szef Inspektoratu poinformował, że trwają nadal negocjacje w sprawie przetargu, "związane głównie z określeniem nowej wartości kontraktu" w związku ze zmniejszoną liczbą śmigłowców. Zakończymy te negocjacje, gdy uzyskamy satysfakcjonujące nas zapisy kontraktu" - wyjaśnił. Dopiero potem mogą rozpocząć się rozmowy o umowie offsetowej - przypomniał.

W jego ocenie nie ma obecnie podstaw prawnych do unieważnienia postępowania. Zaznaczył, że nie ma też czasu na powtórzenie przetargu, jeśli w 2017 r. śmigłowce mają trafić do armii.

Związkowcy chcą unieważnienia przetargu na śmigłowce >>

Duda odniósł się do kolejnej publikacji "Wprost", w którym tygodnik podtrzymał swoje zarzuty o nieprawidłowościach przy przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla wojska.

"Warunki przetargu są jednakowe dla wszystkich wykonawców" - powiedział gen. Duda. Podał, że zakres sprawdzeń dotyczył 32 parametrów krytycznych, decydujących o osiągach śmigłowca, a czas na ich ocenę był wystarczający. Podał, że ponad 1000 parametrów będzie sprawdzanych na etapie dostawy, bo "nigdy nie jest tak, że wszystkie elementy sprawdzane są na etapie przetargu".

MON: będzie pozew przeciwko "Wprost" za artykuł o przetargu na śmigłowce >>

Podkreślił, że zgodnie z warunkami przetargu zamawiający przed dostawą musi otrzymać certyfikaty dot. wszystkich wersji śmigłowców.

W jego ocenie wszystkie firmy wiedziały, że w warunkach przetargu zapisano możliwość zmiany liczby zamawianych śmigłowców "ze względu na potrzeby sił zbrojnych" - zmniejszono zamówienie z 70 do 50 maszyn. Szef Inspektoratu zaznaczył, że wszystkie oferty cenowe złożone w przetargu znacząco przekraczały kwotę, która była przewidziana na realizację zakupów. "Oferty te były na zbliżonym poziomie cenowym" - powiedział.

Przypomniał, że o tym, jakich śmigłowców potrzebuje wojsko, decydują sami wojskowi - "w tym nie ma żadnych decyzji politycznych".

Dodał, że postępowanie było monitorowane przez Biuro ds. Procedur Antykorupcyjnych MON, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Żandarmerii Wojskowej. "Jesteśmy gotowi w każdej chwili poddać to postępowanie ocenie właściwych organów państwa" - NIK, prokuratury lub innym jednostkom kontrolnym, a nie debacie publicznej - mówił.

Po publikacjach "Wprost" MON zaprzeczyło zarzutom i wystąpiło do redakcji o sprostowanie, zapowiedziało pozew cywilny i sprawę karną oraz wystąpiło do Rady Etyki Mediów. Redakcja "Wprost" wyraziła zdziwienie "bardzo emocjonalną reakcją MON" i oceniła, że "może tu chodzić o próbę zastraszania mediów".

MON nie odpuszcza po publikacji "Wprost" dot. przetargu na śmigłowce >>

Nowy prezydent Andrzej Duda mówił wcześniej, że ma wątpliwości dotyczące przetargu, a polski przemysł zbrojeniowy powinien być ważnym elementem naszej gospodarki. Gen. Duda powiedział w poniedziałek, że Inspektorat nie przekazywał jeszcze nikomu dokumentacji na prośbę Kancelarii Prezydenta. Posłowie PiS złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

MON negocjuje umowę na zakup śmigłowców H225M (dawniej Eurocopter EC 725) Caracal z ich producentem, europejską firmą Airbus Helicopters. W przetargu startowały też PZL Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL Mielec z maszyną Black Hawk. Ich oferty MON odrzuciło w kwietniu z powodu niespełnienia wymogów formalnych - odpowiednio zbyt późnego terminu dostaw i braku uzbrojenia w oferowanej wersji. Podpisanie umowy na 50 maszyn, wartej ok. 13 mld zł, ma nastąpić jesienią.

Wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak mówił, że podpisanie kontraktu może nastąpić po wyborach; wyrażał przekonanie, że nawet jeśli do władzy dojdzie opozycja, dokumentacja przetargowa okaże się przekonująca. Według założeń dostawy śmigłowców mają się zacząć w 2017 r.

Jednym z warunków podpisania umowy jest uruchomienie w Polsce linii produkcyjnej i przekazanie technologii niezbędnych do serwisowania śmigłowców. Airbus Helicopters zapowiada, że jeśli dojdzie do podpisania kontraktu, w Polsce powstaną nowe miejsca pracy, związane nie tylko z tą umową.

"Wprost" napisał, że MON "mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec", a "komisja przetargowa potwierdziła nieprawdę". Zdaniem tygodnika MON "zaczęło grać na zwłokę", a osoby zaangażowane w postępowanie, aby uniknąć odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości, spychają decyzję na kolejny rząd.

Szef MON odpowiedział, że "artykuł zawiera wiele kłamstw i rażących błędów" i opiera się na błędzie, który dotyczy pomylenia oceny oferty z oceną śmigłowców, które są obecnie na rynku. Airbus Helicopters wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że "wszelkie tezy dotyczące rzekomego niespełnienia przez śmigłowiec Caracal wymagań technicznych są nieprawdziwe". Po publikacji tygodnika premier Ewa Kopacz zadeklarowała, że wierzy w uczciwość Siemoniaka.

Rzecznik prasowy MON Jacek Sońta w liście do przewodniczącego Rady Etyki Mediów, upublicznionym w niedzielę podkreślił, że redaktor naczelny "Wprost" Tomasz Wróblewski i dyrektor w PZL Mielec Andrzej Talaga pełnią funkcje w Fundacji Warsaw Enterprise Institute. "Obaj panowie w okresie od września 2014 r. do kwietnia 2015 r. byli wiceprezesami tej Fundacji. Talaga od czerwca 2014 r. jest dyrektorem PZL Mielec".

Sońta poprosił REM o ocenę, "czy sytuacja nieujawnionych czytelnikom związków biznesowych nie narusza etycznych standardów zawodu dziennikarza".

Redaktor naczelny "Wprost" w stanowisku przesłanym PAP w niedzielę podkreślił, że Warsaw Enterprise Institute nigdy dotąd nie zajmował się śmigłowcami, nie współpracował z żadną z firm zaangażowanych w przetarg na śmigłowiec wielozadaniowy.

Zaznaczył, że Talaga odszedł z WEI "niezależnie od przetargu i przed jego rozstrzygnięciem". "Pozostał jednym z wielu zewnętrznych ekspertów. W rzeczywistości już od blisko roku nie uczestniczył w konferencjach i bieżących pracach fundacji" - podkreślił Wróblewski. (PAP)