Problem - jak mówi prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski - wynika właśnie z luk w przepisach. Obecnie obowiązuje rozporządzenie w myśl którego tzw. opłata klimatyczna może być pobrana, jeśli miejscowość spełniania normy jakości m.in. powietrza. Problem w tym, że część gmin uzyskała możliwość pobierania takich opłat na podstawie wcześniejszych przepisów - i nie ma obecnie możliwości wyeliminowania ich z tej listy. 

Czekaj: NIK: Polska przegrywa walkę ze smogiem>> 

Kwoty przyprawiające o zawrót głowy

Z koniecznością uiszczenia opłaty miejscowej, często nazywanej klimatyczną, spotkała się każda osoba podróżująca po Polsce. Zgodnie z przepisami ustala je rada gminy, w miejscu gdzie w szczególności zachowane są dopuszczalne normy jeśli chodzi o stan środowiska - w tym powietrza. 

Problem w tym, że część z tych miejscowości - jak wynika z ostatniego raportu NIK dotyczącego zanieczyszczenia powietrza - nie tylko nie spełnia kryteriów dotyczących zanieczyszczeń, a wręcz przebywanie w nich może negatywnie wpływać na nasze zdrowie.

Z kolei, jak wynika z danych Izby, tylko w latach 2014-2016 gminy, które nie zachowały norm zanieczyszczenia pobrały w ten sposób od przyjezdnych, w tym turystów, prawie 94 mln zł. 

Czytaj też: Prof. Chmaj: konieczna zmiana ustawy o ochronie środowiska

Na czele Mołopolska, Pomorskie i Zachodniopomorskie

Najwięcej z opłat miejscowych zyskało województwo zachodniopomorskie - ponad 33 mln złotych. Na drogim miejscu znalazło się województwo pomorskie - w którym w ramach opłat miejscowych pobrano w latach 2014 - 2016 prawie 21 mln zł. 

Na północy - jak podkreślają kontrolerzy NIK - mimo przekroczeń norm zanieczyszczenia powietrza sytuacja jest najlepsza (choć najczystsze powietrze jest w woj. podlaskim). Na top liście gmin pobierających opłaty za "zdrowe powietrze" znalazły się też te z województw małopolskiego i śląskiego - czołówki najbardziej zanieczyszcznych obszarów w Polsce. W Malopolsce pobrano w ten sposób ponad 16 mln zł, na Dolnym Śląsku - ponad 10 mln. 

Powód - dualizm prawny

Jak mówi prezes NIK wynika to z dualizmu prawnego. Od 2007 roku obowiązuje rozporządzenie określające warunki, jakie musi spełniać gmina by mogła pobierać opłatę klimatyczną. Jednak równocześnie wciąż obowiązują stare listy miejscowości uprawnionych do tego. Decydował o tym wojewoda, także w drodze rozporządzenia. 

- Przed 2007 rokiem, gdy ustalano takie listy, nie było wymogu dotrzymania standardów jakości powietrza. A wejście w życie nowych przepisy nie wyeliminowało z obrotu prawnego poprzednich rostrzygnieć. Jeżeli gmina była wpisana na taką listę to nadal może pobierać opłaty miejscowe, pomimo tego, że są w niej stale bądź okresowo przekraczane normy zanieczyszczenia powietrza - mówi prezes NIK. 

Czytaj też: Prof. Chmaj: zawężenie stref pomiaru zachęci do walki ze smogiem