Komisarz wyborczy w Gdańsku Irma Kul poinformowała PAP, że wniosek o przeprowadzenie referendum w Sopocie został przyjęty – wnioskodawcy złożyli ok. 3000-3100 podpisów.
Komisarz wyborczy ma teraz 30 dni na sprawdzenie podpisów. Gdy ich liczba okaże się wystarczająca (wymagana liczba podpisów wynosi 10 proc. ogółu uprawnionych do głosowania, w przypadku Sopotu to 2902 podpisy – PAP), w ciągu 50 dni powinno odbyć się referendum. To oznacza, że termin referendum w Sopocie może wypaść w styczniu 2018 r. Gdyby wynik referendum okazał się niekorzystny dla Karnowskiego, wówczas do 13 maja musiałyby się odbyć przyspieszone wybory na prezydenta Sopotu.
Inicjatorzy referendum podają trzy powody, dla których Karnowski powinien stracić funkcję prezydenta kurortu.
Ich zdaniem, Karnowski „masowo wyprzedaje po zaniżonych cenach lub wręcz rozdaje tereny miejskie”. Jako przykład takiej działalności podają np. grunty, na którym powstały m.in. dworzec kolejowy, dom zdrojowy, multikino oraz osiedla zbudowane na miejscu zabytkowego młyna i browaru.
„Chcemy, żeby wszyscy kandydaci mieli równe szanse w wyborach na prezydenta. Według naszych obserwacji w poprzednich wyborach Jacek Karnowski wykorzystywał środki z budżetu miasta na swoją promocję, a pozostali kandydaci sami finansują swoje kampanie wyborcze. Nie chcemy też dopuścić do tego, żeby do czasu wyborów jesienią w przyszłym roku prezydent Karnowski mógł wyprzedać nowe miejskie tereny” – powiedziała PAP Małgorzata Tarasiewicz.
Pomysłodawcy referendum wytykają też Karnowskiemu niszczenie przyrody, w tym wycinkę lasu w okolicach cmentarza, zniszczenie zieleni na placu Przyjaciół Sopotu, wycinkę Lasku Karlikowskiego i zabudowę Parku Karlikowskiego, wycinkę drzew w Parku Północnym oraz zabetonowanie potoków i ich ujść.
Inicjatorzy akcji referendalnej zarzucają też Karnowskiemu niegospodarność poprzez przekazanie w 1997 r. jednej z miejscowych firm atrakcyjnej działki koło Opery Leśnej w dzierżawę wieczystą. Według aktywistów miejskich, którzy w lipcu zgłosili tę sprawę do prokuratury, umowa przewidywała, że jeśli w ciągu pięciu lat nie powstanie na tym terenie hala sportowa, działka powinna wrócić do miasta.
Według Tarasiewicz, działka jest dziś warta ok. 20 mln zł i jest ryzyka, że zamiast obiektu sportowego zostanie ona wykorzystana na potrzeby deweloperów.
Trzecim zarzutem, jaki podnoszą wobec Karnowskiego członkowie „Mieszkańców dla Sopotu”, jest „manipulacja seniorami” poprzez wydawanie za miejskie pieniądze „gazetek propagandowych Przepis na Sopot i Kuryer Sopocki” oraz zakup reklam w miejscowej prasie, w których przedstawiany jest „zakłamany obraz rzeczywistości Sopotu”.
Karnowski w przesłanym mediom oświadczeniu odnosząc się do wniosku o jego odwołanie napisał:
"+Mieszkańcy dla Sopotu+ oraz PiS, którzy nie potrafili przekonać Sopocian do swojej wizji miasta, chcą dojść do władzy +tylnymi drzwiami+".
Jego zdaniem, rozpoczęła się "przyspieszona o rok, negatywna kampania wyborcza". "Przykre jest to, że zamiast politycznej dyskusji na argumenty i wizje miasta – na którą zasługują mieszkańcy Sopotu – inicjatorzy referendum posługują się kłamliwymi pomówieniami, telewizyjnymi manipulacjami oraz donosami do prokuratury. Szczególnie przykre są próby manipulowania starszymi Sopocianami" - podkreślił Karnowski.
Jak zauważył, na Sopot w ostatnim czasie "spłynął prawdziwy deszcz nagród i wyróżnień". "Docenione zostały zarówno architektura, spadek przestępczości, dbałość o przyrodę, seniorów, jawność działania władz miasta. Cały czas pracujemy, aby w Sopocie żyło się coraz wygodniej i bezpieczniej. O tym, jak się będzie dalej rozwijać nasze miasto powinni zadecydować w wolnych wyborach mieszkańcy. Już za rok" - zauważył.
"Konsekwencją ewentualnego referendum – jeśli podpisy zostaną pozytywnie zweryfikowane – będzie próba wprowadzenia do miasta partyjnego komisarza, który ma pomóc wygrać PiS-owi wybory w 2018 roku. Stawką jest nasze miasto, nasz Sopot. Nie pozwólmy go zawłaszczyć PiS, obrońmy Sopot przed polityczną gorączką, która zaczyna obejmować cały kraj" - oświadczył Karnowski.
54-letni Karnowski urząd prezydenta Sopotu sprawuje od 1998 r. Jeden ze współzałożycieli Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, z PO rozstał się po ujawnieniu w 2008 r. tzw. afery sopockiej. Karnowski zaproponował wtedy, aby to mieszkańcy w referendum rozstrzygnęli, czy chcą, by dalej pełnił swoją funkcję. Większość uczestniczących w głosowaniu w maju 2009 r. sopocian (62 proc.) opowiedziała się przeciwko odwołaniu Karnowskiego.
Po latach tzw. afera sopocka zakończyła się dla Karnowskiego pomyślnie – z części zarzutów został prawomocnie uniewinniony przez sąd, inne zarzuty umorzyła też sama prokuratura. (PAP)