Brak odpowiednich narzędzi do skutecznego przeciwdziałania nadmiernemu zadłużaniu się jednostek samorządu terytorialnego to najważniejszy wniosek z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy pod lupę wzięli nadzór regionalnych izb obrachunkowych nad gminnym zadłużeniem, oraz to jak same gminy stosują się do zaleceń kolegiów.

Zastrzeżenia NIK dotyczyły zarówno samorządów, które przedstawiały kolegiom nieprawdziwe informacje dotyczące stanu ich finansów, jak i pracowników RIO, którzy przedstawione przez gminy informacje uznawali za wiarygodne bez dodatkowej weryfikacji.

Kreatywnej księgowości w gminach sprzyja też konstrukcja wskaźników zadłużenia gmin określonych w art. 242 i 243 ust. 1 ustawy o finansach publicznych, zauważa NIK. „JST świadomie zawyżały planowane wydatki budżetowe w celu powstania sztucznego deficytu, na sfinansowanie którego w końcu roku budżetowego zaciągały zobowiązania. JST uzyskiwały w ten sposób wolne środki, które pozwalały na spełnienie wymogu określonego w art. 242 u.f.p. Skutkowało to jednak zwiększeniem długu i koniecznością poniesienia kosztów jego obsługi” – czytamy w raporcie.


NIK podkreśliła także problem zbyt rzadkich kontroli stopnia zadłużenia jst. Podczas badanego okresu (trzy kwartały z lat 2011-2014) na jedną nadzorowaną jednostkę przydało przeciętnie zaledwie 1,4 kontroli. Zastrzeżenia dotyczyły także zbyt dużego obciążenia pracą członków kolegium. W Białymstoku na jednego członka RIO przypadało średnio 591 zbadanych uchwał, w RIO ze Szczecina aż 1234. Namiar pracy mógł mieć wpływ na jakość sprawowanego nadzoru, podsumowuje NIK.

(Dziennik Gazeta Prawna)