W ubiegłym tygodniu poseł skierował swoje zastrzeżenia do Państwowej Komisji Wyborczej, ta jednak stwierdziła, że nie może wiążąco wypowiadać się w tej kwestii.

"Poprzednio nie składałem skargi, a jedynie wnosiłem o interpretację ustaw: o referendum lokalnym i finansowaniu partii politycznych. Skoro PKW zapowiedziała, że nie ustosunkuje się wprost do mojego pisma i odpowie w osobnym trybie, dziś złożyłem skargę do komisarza wyborczego" - powiedział w poniedziałek PAP Halicki.

Doprecyzował, że jest to to samo pismo, które kierował wcześniej do PKW i do wiadomości komisarza wyborczego, z tym że teraz to komisarz jest bezpośrednim adresatem.

W ubiegłym tygodniu Halicki zwrócił się do PKW z pismem, w którym zakwestionował sposób zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum. Według niego osoby związane z PiS zbierały podpisy na kartach, które znacznie różniły się od pozostałych, a wymagana ustawą informacja dotycząca inicjatora referendum (czyli Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej) podana była bardzo małą czcionką. Z kolei na części kart znajdowało się logo Ruchu Palikota.

Jak powiedział PAP szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki, PKW może jedynie udzielić wyjaśnień w sprawie przepisów dotyczących referendum, więc nie odniesie się wprost do pisma Halickiego.

Szef KBW zaznaczył, że ocena, czy karty, na których zbierano podpisy, spełniają wymogi ustawowe, należy do komisarza wyborczego. Dodał, że komisarz otrzymał pismo posła PO do wiadomości i będzie musiał brać pod uwagę jego zastrzeżenia przy wydaniu postanowienia o przeprowadzeniu referendum bądź o odrzuceniu wniosku o jego przeprowadzenie.

Podpisy zebrane pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz trafiły do komisarza wyborczego w Warszawie pod koniec lipca. Organizatorzy mówili wówczas, że zebrali ich 232 tys., PiS zebrał ok. 49 tys.

Komisarz ma 30 dni na weryfikację zebranych podpisów i wydanie postanowienia o przeprowadzeniu referendum lub o odrzuceniu wniosku mieszkańców. Oznacza to, że postanowienie musi zostać wydane najpóźniej 21 sierpnia.

W warszawskiej delegaturze Krajowego Biura Wyborczego PAP nieoficjalnie dowiedziała się w piątek, że liczenie głosów wciąż trwa, a postanowienie komisarza prawdopodobnie zostanie wydane w ostatnim możliwym terminie. Także pełnomocnik referendalny Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej Marek Makuch powiedział PAP w poniedziałek, że spodziewa się, iż komisarz wyda postanowienie ws. referendum 20-21 sierpnia.

Zgodnie z przyjętą procedurą, nie są liczone wszystkie głosy - liczenie odbywa się do momentu, w którym okazuje się, że ich liczba jest już wystarczająca (10 proc. uprawnionych do głosowania). W przypadku referendum w Warszawie musi być ich 133 tys. 576.

Zgodnie z prawem, jeśli komisarz zdecyduje o przeprowadzeniu referendum, musi się ono odbyć w dzień wolny od pracy, najpóźniej 50. dnia od opublikowania postanowienia komisarza. Oznacza to, że referendum w Warszawie musiałoby odbyć się najpóźniej w połowie października.

Referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy wzięli udział w wyborze odwoływanego organu. W wyborach na prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.