Analiza powstała w kontekście ogłaszanego właśnie przez polityków rządzącej koalicji planu przenoszenia części urzędów i instytucji centralnych do mniejszych miast. 

Według Rafała Trzeciakowskiego, ekonomisty Forum Obywatelskiego Rozwoju, autora analizy „Mit niemieckiej deglomeracji”, Niemcy w polskiej debacie publicznej są przedstawiane jako kraj, który dokonał pomyślnej deglomeracji i osiągnął zrównoważone tempo rozwoju miast różnych wielkości, ale taki obraz jest nieprawdziwy.

Jak jednak dowodzi ekspert, najszybciej rosną tam miasta największe, podczas gdy małe się wyludniają. Jak podkreśla, zatrudnienie w sektorze publicznym rzadko ma tam znaczący pozytywny wpływ na zatrudnienie w sektorze prywatnym. Przeniesienie stolicy z Berlina do Bonn miało dużo słabszy wpływ na lokalne zatrudnienie, niż ma lokalizowanie prywatnego przemysłu. W 1988 roku Bonn miało niższą przeciętną produktywność pracy od innych porównywalnych niemieckich miast.

Polskie miasta średnie rozwijają się wraz z krajem

Jak wynika z raportu dotyczącego rozwoju regionalnego, wykonanego również na zlecenie FOR przez prof. Grzegorza Gorzelaka i dr Macieja Smętkowskiego z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych, sytuacja miast średnich poprawia się wraz z rozwojem całego kraju. Nie ma wygranych wielkich aglomeracji i przegranych obszarów peryferyjnych – uważają.

W raporcie podkreślono, że problemem obszarów metropolitalnych jest suburbanizacja zachodząca w otoczeniu dużych miast. Według autorów z jednej strony prowadzi ona do uszczuplenia wpływów podatkowych miast centralnych, a z drugiej wymusza konieczność zaspokojenia potrzeb nowych mieszkańców na obszarach otaczających miasto.

Porównaj: Metropolizacja Polski raczej nie do zatrzymania>>

Skutki przeniesienia stolicy Niemiec

Zgodnie z analizą, ustanowienie stolicy RFN w Bonn, stosunkowo małym mieście, było motywowane względami strategicznymi kraju po II wojnie światowej. Natomiast pozostawienie większości federalnego zatrudnienia w Bonn po powrocie stolicy do Berlina było motywowane względami politycznymi, a nie celowym podejściem do rozwoju regionalnego kraju.

Skutki przeniesienia stolicy z Berlina do ledwie 150-tysięcznego przed wojną Bonn i związany z tym przyjazd 15,6 tys. urzędników federalnych miał tylko ograniczony wpływ na wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym tego miasta – dowodzi Rafał Trzeciakowski. Jednocześnie duży wzrost liczby miejsc pracy w sektorze publicznym w Bonn poskutkował ograniczonym wzrostem liczby miejsc pracy w sektorze prywatnym. Nie przełożył się też na wzrost produktywności sektora prywatnego, ale podniósł wydatki publiczne na kulturę o połowę.

Większe zatrudnienie publiczne może wpływać negatywne

Według eksperta konsekwencje wykorzystywania zatrudnienia publicznego jako subsydium dla słabiej rozwiniętych regionów mogą być bardziej negatywne, jak np. na biednym południu Włoch. Płace w budżetówce są identyczne na terenie całego kraju, ale w biedniejszych regionach koszty życia są niższe, co znacznie podnosi realną wartość płac w sektorze publicznym. Zatrudnienie w sektorze publicznym jest trwałe i w połączeniu z wysokimi płacami zniechęca do szukania pracy w sektorze prywatnym, do studiowania kierunków atrakcyjnych z perspektywy sektora prywatnego i do podejmowania działalności gospodarczej.

W regionach słabiej rozwiniętych zwiększa się atrakcyjność państwowych miejsc pracy, co zachęca do szukania zatrudnienia w sektorze publicznym.

 

 

W Niemczech małe miasta się wyludniają

W Niemczech, tak samo jak w Polsce, duże miasta rosną najszybciej, podczas gdy małe miasta się wyludniają – wynika z analizy. Jednocześnie większa część Niemców w porównaniu do Polaków mieszka w miastach dużych niż małych.

W ostatnich 16 latach obszary miejskie powyżej 400 tys. mieszkańców wzrosły w Niemczech o 1,2 mln, podczas gdy te o populacji 250-399 tys. osób skurczyły się o 0,4 mln. W latach 2000-2016 niemieckie funkcjonalne obszary miejskie, które w 2000 roku miały wielkość 250 tys. mieszkańców i więcej, urosły o 1,4 proc.

Rafał Trzeciakowski podkreśla, że rozproszenie funkcji administracyjnych i gospodarczych w niemieckich miastach bez wyraźnej koncentracji w żadnym z nich nie wynika z celowego zarządzania lokalizacjami urzędów. Jest „pochodną wyjątkowej powojennej historii politycznej i gospodarczej Niemiec”. Drugi wniosek - zatrudnienie w sektorze publicznym zwykle nie przekłada się na duże efekty mnożnikowe zatrudnienia w sektorze prywatnym. I w końcu trzeci - pomimo rozproszenia urzędów centralnych po kraju w Niemczech duże miasta szybko rosną, podczas gdy małe miasta się wyludniają.

Rafał Trzeciakowski powiedział nam, że nie powinno się próbować wyrównywać różnic międzyregionalnych. – Znamy wiele przykładów ze świata, np. Niemcy wschodnie czy południowe Włochy, które przez lata politycy wspierali ogromnymi kwotami z pieniędzy podatników, a pomimo tego ludzie w dalszym ciągu z nich wyjeżdżają – mówi.

Zobacz też w LEX:

Wielkie miasto jako środowisko pracy – implikacje

Nowa polityka miejska – szanse i zagrożenia