Choć sprawę prowadził krakowski sąd, dotyczyła ona komunikacji miejskiej w Warszawie. Pasażerka chciała zdążyć na ostatni autobus, który odjeżdżał ok. godziny 23:00. Nie miała biletu, więc usiłowała kupić go w biletomacie - próbowała kilkukrotnie, ale automat nie chciał przetworzyć transakcji. Traf chciał, że na jednym z kolejnych przystanków wsiedli kontrolerzy, którym pasażerka sama zgłosiła, że nie ma biletu.

Czytaj: ​Najemca może zapłacić więcej, gdy jego poprzednik wyczerpał limit na tańszy prąd>>

WZORY DOKUMENTÓW:

 

Za niechcianą podróż nie trzeba płacić

Uczciwość nie została szczególnie doceniona - kontrolerzy kazali powódce jechać "na pętlę", tym samym omijając przystanek, na którym miała wysiąść.

- Nie było problemu ze stwierdzeniem tożsamości pasażerki - mówi Prawo.pl adwokat Joanna Składowska z Kancelarii Bielański, Składkowska Adwokaci, Radcowie Prawni Spółka Partnerska, która reprezentowała powódkę. - Kontrolerzy byli niezbyt uprzejmi. Problemem była też bariera językowa, bo nasza klientka jest cudzoziemką i niezbyt dobrze zna język polski. Po opuszczeniu autobusu kontrolerzy zażądali uiszczenia opłaty za bilet i opłaty dodatkowej, ale chcieli, by powódka zapłaciła gotówką. Ta nie miała takiej kwoty, więc proponowali, że podwiozą ją do bankomatu. Pora nie sprzyjała wycieczkom z dwoma obcymi mężczyznami. Dzięki rozmowie telefonicznej ze znajomym, kobieta wiedziała, że kontrolerzy powinni wezwać policję. Ci policji jednak nie wezwali. Nie wręczali jej także wezwania do zapłaty. Sprawa wróciła, gdy na adres powódki przyszedł sądowy nakaz zapłaty - wskazuje mec. Składkowska.

Sprawdź też: Charakter prawny dokumentu uprawniającego do przejazdu ulgowego. Glosa do wyroku TK P 20/02 >>

Sprawdź też: Pobieranie przez organizatora publicznego transportu zbiorowego opłaty dodatkowej za nieposiadanie dowodu tożsamości. - Rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Mazowieckiego >>>

 

Niewykluczone że okoliczności zaważyły na orzeczeniu sądu pierwszej instancji, który orzekł, że powódka nie tylko nie musi uiszczać opłaty dodatkowej, ale nawet zwracać miastu należności za bilet.
- Jest to wyrok precedensowy, bowiem sąd uznał, że jeżeli przez awarię biletomatu pasażer nie może nabyć biletu, a co więcej jest zmuszony wysiąść z pojazdu przed dojechaniem do celu swojej podróży, to nie tylko nie musi płacić opłaty dodatkowej, ale także opłaty za bilet. Należy pamiętać, że przewoźnik jest tu przedsiębiorcą, a pasażer konsumentem. Skutki awarii biletomatu nie mogą obciążać pasażera i jako takie są wpisane ryzyko działalności gospodarczej przedsiębiorcy - tłumaczy. Za negatywne skutki awarii biletomatu odpowiada przewoźnik, nie pasażer.

 

 

Nie ma obowiązku posiadania smartfona

Adwokat Joanna Składowska wskazuje, że w czasie pandemii większość przewoźników wyeliminowała możliwość zakupu biletu od kierowcy i już do tego nie wróciła. - Co ważne, sąd uznał też, że konsument nie ma obowiązku posiadania aplikacji, która umożliwiałaby kupno biletu, nie jest bowiem obligatoryjne posiadanie smartfona - dodaje.

Krakowski sąd poszedł dalej niż wrocławski, który orzekał w podobnej sprawie w 2021 r. Pasażer wrocławskiej komunikacji również nie mógł kupić biletu w automacie. Kontrolerzy nałożyli na niego karę w wysokości 150 zł plus zwrot wartości biletu. Sąd orzekł, że pasażer nie musi płacić opłaty dodatkowej, a jedynie zwrócić koszt biletu.

Kontroler to nie policja

Opłata, zwana powszechnie karą lub mandatem za brak biletu, jest w istocie opłatą dodatkową naliczaną na podstawie art. 33a ust. 3 ustawy - Prawo przewozowe. Stanowi on, że w razie stwierdzenia braku odpowiedniego dokumentu przewozu przewoźnik lub organizator publicznego transportu zbiorowego albo osoba przez niego upoważniona pobiera właściwą należność za przewóz i opłatę dodatkową albo wystawia wezwanie do zapłaty.

 

 

W razie stwierdzenia braku odpowiedniego dokumentu przewozu przewoźnik lub organizator publicznego transportu zbiorowego albo osoba przez niego upoważniona pobiera właściwą należność za przewóz i opłatę dodatkową albo wystawia wezwanie do zapłaty. Ten sam przepis określa uprawnienia kontrolerów - mogą ująć pasażera i oddać w ręce policji lub innych kompetentnych organów  (art 33a ust. 7 pkt 2).

- A do czasu przybycia policji podróżny obowiązany jest pozostać w miejscu przeprowadzania kontroli albo w innym miejscu wskazanym przez przewoźnika lub kontrolera (art. 33 a ust. 8). Tu możemy gdybać, co to znaczy „inne miejsce wskazane przez kontrolera” i czy takie uprawnienie kontrolera może być rozumiane, jako prawo do „zmuszenia” pasażera do opuszczenia autobusu/tramwaju tam gdzie się kontrolerowi „podoba.”  Można by twierdzić, że skoro pasażer będzie miał obowiązek zapłaty za bilet i opłatę dodatkową (załóżmy że biletomat działał) to jednak on - pasażer, a nie kontroler decydować powinien dokąd chce dojechać - wskazuje mec. Składkowska.

 

Sygnatura: I C 1735/21/K