Tegoroczną Wielkanoc powinno się spędzać w domu z najbliższą rodziną, nie planować wyjazdów, by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Tyle że jest to na razie rekomendacja, a nie formalny zakaz. Ograniczenia dotyczące przemieszczania się obowiązują do 11 kwietnia.

Czytaj: Rodzinne święta na razie tylko niezalecane >

W środę w Polskim Radiu 24 wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował, że nowe zalecenia rządu w sprawie koronawirusa pojawią się w czwartek, ponieważ te dotychczasowe wygasają do świąt. - Myślę, że trzeba te restrykcje niestety przedłużyć – stwierdził.

Na pytanie, dlaczego liczba zakażeń wzrasta i czy to oznacza, że wprowadzone w Polsce restrykcje nie działają, wiceminister odpowiedział, że restrykcje działają, bo większość się do nich stosuje. - To przyniesie efekt, aczkolwiek w te piękne dni – jest ciepła wiosna, tydzień świąteczny – myślę, że Polacy niestety trochę złagodzą te społeczne rygory i to może skutkować nową falą zakażeń. Dlatego cały czas powtarzamy – zostańmy w domu – podkreślił.

Czytaj w LEX: Poddanie określonej osoby przymusowej kwarantannie podczas epidemii koronawirusa - konsekwencje prawne >

Dodał, że w tym roku święta będą wyjątkowe: powinniśmy zostać w domu i nie jechać do rodziców, bo możemy ich zakazić.

Głos w tej sprawie zabrał też minister zdrowia Łukasz Szumowski. Zapytany w środę w radiowej Trójce, czy można się spodziewać jeszcze innych, nowych zakazów, zaprzeczył. - Nowe nie. Natomiast pamiętajmy, że obecne się kończą w Wielką Sobotę i będziemy komunikowali dzisiaj lub jutro, co dalej, jakie te dalsze obostrzenia będą – powiedział.

- Mamy dane, że jeżelibyśmy uwolnili naród, państwo, ludzi na święta, to byśmy mieli o 10, 20, 30 proc. więcej, a czasami o 50 proc. więcej zachorowań – powiedział. Szumowski podkreślił, że obecne działania ograniczające przemieszczanie się przyniosły widoczny efekt. - Wierzę, że ludzie dostrzegają sens tego, co się dzieje. Widzimy, że te krzywe przyrostu, w których oczekiwaliśmy, że będziemy już mieli 10 tys. zakażeń, jednak troszkę są wypłaszczone. Widać, że tu mamy efekt tej izolacji – powiedział minister zdrowia.

Co z maseczkami?

Wiceminister zdrowia, zapytany o nowe zalecenia, jakie rząd ma ogłosić w czwartek i czy będzie to zalecenie chodzenia po ulicach w maseczkach, odparł, że każdy etap epidemii rządzi się swoimi prawami.

- Maseczki są zalecane w tej chwili w kontaktach międzyludzkich. Wiele osób jest bezobjawowych: te osoby, które są zakażone koronawirusem, są osobami najbardziej niebezpiecznymi, bo są nieświadome tego, że zarażają inne osoby. Noszenie przez nie maseczek może sprawić, że nie będą zakażać innych osób – powiedział.

Czytaj w LEX: Ważne pytania o ochronę danych osobowych podczas epidemii koronawirusa >

O maseczki pytany był również w środę rano w Polsat NEWS rzecznik rządu. - Faktycznie po analizach pojawiły się pierwsze kierunkowe wskazówki, żeby taki obowiązek wprowadzić i analizy w tym zakresie u nas też są wprowadzone. Tylko, jeżeli taki obowiązek miałby być wprowadzony, to powinien być wprowadzony chociaż z z niewielkim wyprzedzeniem tak, aby każdy mógł tę maseczkę zakupić lub przygotować we własnym zakresie – zaznaczył Piotr Müller.