Dystrybucję naklejek zapowiedziano w zeszłym tygodniu - ich treść wzbudziła tak duże kontrowersje, że "Gazeta Polska" postanowiła ostatecznie złagodzić ich przekaz i zmienić hasło na "Strefa wolna od ideologii LGBT". Wiele firm zajmujących się sprzedażą gazet odmówiło dystrybucji czasopisma - należy do nich m.in. Empik. Sprawę zgłoszono też do prokuratury oraz wytoczono powództwo cywilne z przepisów o ochronie dóbr osobistych.

 

Tworzenie stref "wolnych od LGBT" to dyskryminacja, trudniej o zarzut prokuratorski>>

 

Sąd zabezpiecza powództwo

To właśnie w tej ostatniej sprawie Sąd Okręgowy w Warszawie polecił zabezpieczyć roszczenie i zakazać dystrybucji naklejek przez dwa tygodnie. Wydawca musi dołożyć wszelkich starań, by gazeta z kontrowersyjnym załącznikiem zniknęła ze sprzedaży.

 

Doniesienie do prokuratury złożył natomiast wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, zarzucając wydawcy usiłowanie popełnienia przestępstwa z art. 256 Kodeksu karnego mówiącego o publicznym propagowaniu "faszystowskiego lub innego totalitarnego ustrój państwa", a także "nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość".

 

Jak jednak mówił Prawo.pl dr hab. Sławomir Żółtek, zastosowanie art. 256 KK do pomysłu "Gazety Polskiej" mogłoby zostać uznane za stosowanie zakazanej w prawie karnym analogii na niekorzyść sprawcy. Wątpliwe jest też zakwalifikowanie samej zapowiedzi wydrukowania materiałów za usiłowanie popełnienia przestępstwa, bo należałoby to ocenić jako przygotowanie.

 


 

"Gazeta Polska" vs. ideologia

- Była to odpowiedź na tysiące zgłoszeń naszych czytelników, aby w końcu sprzeciwić się atakowaniu każdego, kto myśli inaczej niż ideolodzy LGBT. Ludzi trzeba szanować wszystkich, nawet jeśli są to homoseksualiści. Mamy prawo również krytykować swoje poglądy nawzajem. Jeśli jednak niszczy się wizerunki, uważane przez nas za święte, atakuje się wręcz duchownych – należy reagować - mówił naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.

 

Pomysł wywołał duże oburzenie w mediach społecznościowych. Stanowisko w zajęła nawet ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która napisała w zeszłym tygodniu na Twitterze: "Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja".