Z wątpliwościami w tej sprawie wystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich, który powziął je po sygnałach, że przy upadłości konsumenckiej ludzie tracą więcej niż ¼ świadczenia, na co pozwalają przepisy o egzekucji. Poza tym potrącenia obliczane są w różny sposób, więc człowiek rozważający upadłość konsumencką nie jest w stanie przewidzieć, z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Swoje wystąpienie RPO przygotował po spotkaniu ekspertów w czerwcu 2018 r., na którym przedstawiciele środowiska sędziowskiego, uczelni, profesjonalni pełnomocnicy, doradcy restrukturyzacyjni, przedstawiciele organizacji wspierających osoby w procesie upadłości zastanawiali się, jak poprawić system upadłości konsumenckiej w Polsce.
Niejasne prawo i orzecznictwo
Odpowiadając rzecznikowi prezes ZUS Gertruda Uścińska wyjaśniła, że niejasności dotyczące kwestii, ile można oddać syndykowi masy upadłościowej w przypadku ogłoszenia upadłości konsumenckiej przez emeryta lub rencistę, wynikają z tego, że problem nie jest uregulowany w przepisach wprost. Jak poinformowała, ZUS stosuje więc w tym przypadku Prawo upadłościowe, Kodeks postępowania cywilnego i ustawę o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Inne zasady, bo syndyk nie prowadzi egzekucji
Zdaniem ZUS przepisy te działają w ten sposób, że ZUS musi oddać syndykowi masy upadłościowej wszystko ponad 825 zł z ze świadczenia emeryta/rencisty, który ogłosił upadłość konsumencką. - Owszem, są przepisy, które mówią, że nie można zabrać więcej niż ¼ świadczenia, ale one dotyczą egzekucji - tymczasem zdaniem ZUS syndyk masy upadłościowej nie prowadzi egzekucji. Zarządza on tylko masą upadłościową w celu zaspokojenia roszczeń wierzycieli. ZUS zdaje sobie sprawę, że sądy na problem zapatrują się różnie - „jednak, jak się wydaje, nie można jeszcze mówić o utrwalonej linii orzeczniczej w tym zakresie - w szczególności, gdy chodzi o orzecznictwo Sądu Najwyższego oraz orzecznictwo sądów apelacyjnych” - czytamy w wyjaśnieniu prezes ZUS.
Różne roszczenia syndyków
Gertruda Uścińska dodaje, że do tego sami syndycy różnie formułują swoje żądania i jedni proszą o kwotę mniejszą niż musi oddać ZUS, inni ściągają wszystko, co się da. - Ale na to ZUS nie ma już wpływu. Jest zobligowany do „indywidualnego traktowania tych wniosków, gdyż zakres roszczeń syndyków jest zróżnicowany, co prawdopodobnie wynika z braku precyzyjnych regulacji prawnych w tym zakresie” - czytamy w odpowiedzi dla RPO.