Podczas odbywającej się w sobotę konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Zielonej Górze Kaczyński stwierdził, że nie będzie to decyzja odnosząca się tylko do tego kto rządzi. - To oczywiście jest zawsze bardzo ważne, ale w tym wypadku, my Polacy podejmiemy bardzo niedługo, za dwa tygodnie decyzję o charakterze ustrojowym. Decyzję co do tego, jaki ustrój będzie panował w naszym kraju - powiedział.

Rozwijając tę myśl stwierdził, że nie chodzi tu o ustrój w znaczeniu konstytucyjnym, bo ten nie ulegnie zmianie. Ale zastrzegł, że "chyba że PiS uzyska konstytucyjną większość". Jak wyjaśnił, jego zapowiedź zmian ustrojowych odnosi się "do pewnego mechanizmu społecznego, który funkcjonuje w społeczeństwie, który rozdziela różnego rodzaju dobra, począwszy od dóbr materialnych, skończywszy na dobrach kulturowych, w wreszcie na prestiżu, na tym, jak poszczególni ludzie i grupy społeczne są traktowane"

Czytaj także: PiS prezentuje wyborczą "piątkę dla zdrowia">>

Na to, jak PiS zamierza dokonywać zmian ustrojowych pewne światło rzuca fragment wystąpienia prezesa poświęcony dotychczasowej polityce partii. - Podjęliśmy próbę, trudną próbę i ryzykowną, ale niezbędnie potrzebną Polsce próbę zmiany ustroju w głębszym tego słowa znaczeniu - nie tego zapisanego w konstytucji, chociaż nas ciągle za rzekome łamanie konstytucji atakowano, tylko tego realnie funkcjonującego ustroju społecznego - mówił.

Według Jarosława Kaczyńskiego system stworzony w Polsce po 1989 r był też niesprawiedliwy "w innym, ważniejszym sensie". - On stworzył w społeczeństwie ogromną grupę ludzi bez szans, ludzi w ogromnej mierze wykluczonych, a niekiedy zupełnie wykluczonych, ogromne masy bezrobotnych, ogromne masy ludzi, których poziom życia nie tylko się nie poprawił wraz ze zmianą ustroju, tylko się radykalnie pogorszył; tworzył ogromna sferę społecznej krzywdy. Miało to bardzo negatywny wymiar zarówno moralny, jak i społeczny. Szkodziło to społeczeństwu pod każdym względem, począwszy od gospodarczego, a skończywszy na tym, który odnosi się do sfery kultury i poziomu kulturalnego społeczeństwa - wyjaśniał prezes PiS. W jego ocenie, w tamtym systemie, państwo służyło silnym i dlatego było państwem teoretycznym.