Z najnowszego opracowania Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dotyczącego stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego wynika, że w 2020 roku użytkownicy dróg (kierujący, piesi, pasażerowie), będący pod wpływem alkoholu uczestniczyli w 2 540 wypadkach drogowych (10,8 proc ogółu wypadków), śmierć w nich poniosło 327 osób (13,1 proc.), a 2 723 osoby odniosły obrażenia (10,3 proc).  W porównaniu do 2019 roku, liczba wypadków zmniejszyła się 6,5 proc, rannych o 11, 6 proc, natomiast o 0,3 proc. więcej było zabitych.

W czołówce województw, w których dochodzi do największej liczby takich zdarzeń są:

  • śląskie i mazowieckie - 11,1 proc
  • małopolskie - 9,7 proc.
  • łódzkie    - 9 proc.  

na przeciwległym biegunie znajdują się:

  • podlaskie              - 2,1 proc.
  • opolskie               - 2,2 proc.

 

W piątek, sobotę, niedzielę i środę

Tradycyjnie, najczęściej do wypadków z udziałem pijanych kierowców i pieszych dochodzi w sobotę (20,3 proc.), niedzielę (19,5 proc.), choć niektórzy pić zaczynają już w piątek (14,8 proc). W tych dniach jest również najwięcej zabitych i rannych w wypadkach. Dni wolne od pracy sprzyjają spotkaniom towarzyskim i imprezom, podczas których spożywany jest alkohol. Dlaczego jednak liczba wypadków z udziałem nietrzeźwych rośnie gwałtownie w środę (12,4 proc.)? Eksperci nie są w stanie odpowiedzieć.  

Z danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że pijani powodują wypadki najczęściej pomiędzy 16.00 a 22.00. W ub.r. było to aż 47,4 proc. wszystkich zdarzeń. Ich sprawcami są głównie osoby w wieku 25-39 lat oraz 39-51 lat.

 Najczęstszą przyczyną było:

  • niedostosowanie prędkości do warunków ruchu (56,5 proc),
  • nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu (10,9 proc.)
  • niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami (4,3 proc.)
  • nieprawidłowe wyprzedzanie i wymijanie (4 proc.)

Sprawcą co czwartego wypadku był znajdujący się pod wpływem alkoholu pieszy, który wtargnął przed jadący pojazdem (51,9 proc wszystkich zdarzeń spowodowanych przez pieszych będących po alkoholu), przekroczył jezdnię w miejscu niedozwolonym (12,3 proc.) oraz leżał lub siedział na jezdni (12 proc.).

Wypadków na drogach mniej, kary mają być surowsze

Jest bezpieczniej niż 10 lat temu, ale jesteśmy w ogonie

Choć rząd bije na alarm, to sytuacja na drogach jest lepsza niż dekadę temu. Eksperci wskazują, że wpływ na to ma m.in. rozbudowa sieci drogowej (w szczególności autostrad i dróg ekspresowych), wzrost liczby policjantów ruchu drogowego, rozbudowa systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym, działania prawne wobec nietrzeźwych uczestników ruchu, zaostrzenie sankcji, czyli odbieranie prawa jazdy na 3 miesiące za rażące przekraczanie prędkości w obszarze zabudowanym. Ale też coraz większy standard bezpieczeństwa pojazdów, a także popularyzacja ruchu rowerowego i rozbudowa chodników przy drogach dwujezdniowych.

Świadczą o tym i statystyki z lat 2010-2020. Wynika z nich spadek:

  • liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych o ponad 36 proc.
  • liczby ciężko rannych o ponad 23 proc.
  • liczby wypadków drogowych spowodowanych przez pijanych kierowców -  41 proc.

Zdaniem rządu jest poprawa, ale nie taka, jaką zakładano. W Narodowym Programie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na lata 2013-2020 założono, że w ciągu tych 10 lat liczba ofiar śmiertelnych zmniejszy się o 50 proc., a ciężko rannych o 40 procent. Wskaźników tych nie udało się osiągnąć.

Liczba śmiertelnych ofiar wypadków na milion mieszkańców w Polsce wynosi 77, w Szwecji – 22. Pod tym względem gorzej niż w Polsce jest tylko w Rumunii i Bułgarii.

 

Poprawki prawa - radykalne, nie kosmetyczne

Według policyjnych statystyk, w pierwszym półroczu tego roku pijani kierowcy spowodowali 684 wypadki. Zginęło w nich 68 osób, a 841 zostało rannych. W tym czasie policjanci ujawnili 46 163 kierujących na podwójnym gazie.

-  Dość pobłażania dla bandytów za kierownicą. Pracujemy nad nowymi przepisami, aby polskie drogi były bezpieczniejsze. Samochód nie może być śmiercionośna bronią w rękach nieodpowiedzialnych ludzi pod wpływem alkoholu. Zobowiązałem rząd do zdecydowanych działań i będziemy dążyć do jak najszybszego uchwalenia odpowiednich przepisów w tym zakresie – grzmi premier Mateusz Morawiecki.

Zmiany mają zaostrzyć kary dla niebezpiecznych kierowców, a w przypadku jazdy pod wpływem alkoholu dopuszczać nawet konfiskatę samochodu i bardzo wysokie kary pozbawienia wolności. Maksymalna stawka mandatu karnego za przekroczenie dopuszczalnej prędkości od 30 km/h miałaby wynosić 3 tys. złotych, a maksymalna wysokość grzywny za szczególnie niebezpieczne wykroczenia drogowe nawet 30 tys. złotych.

W ubiegłym tygodniu rząd przyjął założenia zmian w ustawie Prawo o ruchu drogowym i w niektórych innych ustawach. Chodzi m.in. o uzależnienie wysokości składki OC od liczby punktów karnych, kasowanie punktów po upływie dwóch lat, a także zaostrzenie kar m.in. w przypadku prowadzenia auta po pijanemu. Projekt przewiduje także wprowadzenie renty, która będzie wypłacana osobom najbliższym ofiary wypadku drogowego przez sprawcę umyślnego przestępstwa ze skutkiem śmiertelnym, kierującego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego.

- To nie surowość kary, ale jej nieuchronność jest czynnikiem determinującym zachowanie kierowców, ale podwyższenie wysokości kar za przekroczenie prędkości uważam dobry kierunek. Przecież dziś maksymalny mandat za przekroczenie prędkości to 500 zł. U naszych południowych sąsiadów te kary są o wiele wyższe – mówi Adam Jasiński.

Anna Brzozowska, psycholog transportu, zwraca jednak uwagę, że pijących kierowców kary mogą nie powstrzymać od siadania za kierownicą.
- Osoba, który tkwi w chorobie alkoholowej, nie zachowuje się racjonalnie. Wątpię, aby wysokie grzywny okazały się dla niej skutecznym narzędziem prewencyjnym. Myślę, że tu należy poszukać innych rozwiązań – kwituje.