Co do zasady, nie można, ot tak, przejść obojętnie obok osoby, której grozi niebezpieczeństwo. Jako że ustawodawca niespecjalnie wierzył w to, że każdy z obywateli ma duszę dobrego Samarytanina, wprowadził do kodeksu karnego art. 162 KK, który przewiduje karę pozbawienia wolności za nieudzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – wyjątkiem są sytuacje, gdy na taki uszczerbek lub utratę życia narazi się w tej sytuacji ratujący lub gdy można wezwać odpowiednie służby. Czy te ostatnie mogą odmówić pomocy uchodźcom na granicy z Białorusią, powołując się na rozkaz?

 

ETPC nakazuje pomóc migrantom, ale nie wymaga ich wpuszczenia>>
 

Bagnet nie może być zupełnie ślepy

W przypadku uchodźców, którzy utknęli na granicy w Usnarzu Górnym odpowiednie służby są na miejscu, gorzej z pomocą, bo - jak tłumaczą – mają swoje rozkazy. Te obejmują pilnowanie, by Afgańczycy nie wkroczyli do Polski, powstrzymywanie wolontariuszy, którzy chcą dostarczyć im leki i jedzenie, oraz wznoszenie zasieków tak, by lepiej zabezpieczyć granicę.  Tymczasem w środę Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nakazał Polsce zapewnić Afgańczykom żywność, wodę i ubrania. Władze ograniczyły się do wystosowania propozycji, że prześlą niezbędne rzeczy, jeżeli Białoruś pozwoli na przejazd konwoju - propozycja spotkała się z odmową. Im dłuższy impas, tym gorszy stan zdrowia pozbawionych zapasów i odpowiedniego wyposażenia uchodźców. Rodzi to pytanie nie tylko o moralność takiego postępowania, bo fraza "my tylko wykonujemy rozkazy" dość brzydko się zestarzała, ale również o odpowiedzialność karną. Zarówno naszych żołnierzy i pograniczników, jak i osób, które owe rozkazy wydały.

 

 

 

W Kodeksie karnym znajduje się art. 318, który zwalnia żołnierza z odpowiedzialności za dokonanie czynu zabronionego będącego wykonaniem rozkazu. Tyle że – jak przypomina prof. Monika Płatek z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, wyjątkiem jest sytuacja, gdy wykonując ów rozkaz, umyślnie popełnia on przestępstwo.

- Żołnierz  i pogranicznik na granicy, zanim przystąpi do pracy, składa przysięgę na wierność Konstytucji RP. Przysięga ta mówi, że jest on zobowiązany udzielić pomocy stosownej do przepisów obowiązujących w tym kraju, wynikających z Konwencji Genewskiej i art. 56 Konstytucji. W związku z tym nie udawajmy, że taki żołnierz nie popełnia przestępstwa umyślnego – uważa prof. Płatek.  Uważa też, że doszło do złamania Konwencji Genewskiej, więc zastosowanie znajdą też przepisy z rozdziału XVI KK - Przestępstwa przeciwko pokojowi, ludzkości oraz przestępstwa wojenne, w tym o art. 123 kk, który przewiduje karę od 12 lat pozbawienia wolności za zamach na życie lub zdrowie jeńców wojennych lub ludności cywilnej.

 

- Trzeba też powołać art. 124 kk. Według tego przepisu odpowiada karnie ten, kto dopuszcza się zamachu na godność osobistą, w szczególności poniżającego i upokarzającego traktowania, pozbawia wolności, pozbawia prawa do niezawisłego i bezstronnego sądu albo ogranicza prawo tych osób do obrony w postępowaniu karnym. To nie są przepisy ustanowione tylko na czas wojny. Do takich naruszeń prawa międzynarodowego dochodzi na naszej granicy – mówi prof. Płatek.

 

To zależy gdzie są uchodźcy

Dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego UJ uważa, że kluczowe w tej sprawie jest stwierdzenie, gdzie dokładnie przebywają uchodźcy.
- Nie ma czegoś takiego jak „strefa niczyja”. Jeśli uchodźcy znajdują się na terytorium Białorusi, to można przerzucić żywność i leki przez granice, lecz wtedy naruszamy suwerenność terytorialną drugiego państwa. Tutaj pojawia się więcej problemów - wyjaśnia dr Zontek. Przerzucenie jedzenia mogłoby być traktowane jako nielegalne działanie, mogące wywołać konflikt dyplomatyczny, a nawet zbrojny. Chociaż - z drugiej strony - Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nakazał Polsce udzielić pomocy tym ludziom w postaci lekarstw, jedzenia, picia, odzieży itd. I ten wyrok jest adresowany do władz polskich nie białoruskich, która stroną Konwencji nie jest – podkreśla prof. Zontek.

Dodaje, że jeżeli Afgańczycy przebywają w Polsce, to to nasze władze mają ogólny i sankcjonowany prawem karnym obowiązek pomagać osobie, która znajduje się w sytuacji bezpośrednio zagrażającej życiu, bez narażenia siebie na niebezpieczeństwo.

- Jednak równoległą kwestią jest szczególny obowiązek żołnierza czy pogranicznika związany z zabezpieczeniem terytorium państwa. Najpewniej otrzymali oni bezwarunkowy rozkaz zakazujący im jakiejkolwiek interakcji z koczującymi ludźmi – mówi dr Zontek. Przypomina, że niewykonanie rozkazu również jest przestępstwem zagrożonym karą do 3 lat pozbawienia wolności (343 kk). Wyjątkiem jest odmowa wykonania rozkazu, w którym żołnierzowi nakazano popełnienie przestępstwa.  Za problematyczną uważa przy tym kwestię, na ile żołnierz może kwestionować legalność rozkazu.  Uważa, że trzeba wziąć pod uwagę, czy istnieją podstawy do nałożenia zakazu udzielenia pomocy (informacje wywiadowcze, bezpieczeństwo państwa).

- Jeśli okazałoby się, że w istocie za takim rozkazem nie stały istotne, przeważające wartości, a jego motywacja jest czysto polityczna i żołnierz o tym byłby poinformowany lub byłoby to oczywiste - to wtedy mógłby się do rozkazu zaniechania pomocy nie zastosować. Gdyby jednak rozkaz okazał się legalny, a żołnierz z uwagi na swoje sumienie uznał, że musi pomóc – nie jest wykluczone, że ten konkretny czyn nie byłby społecznie szkodliwy - uważa dr Zontek.  Podaje przykład zwolnienia z odpowiedzialności żołnierza w Afganistanie, który nie wykonał rozkazu zgolenia brody. Odmówił, powołując się na zwyczaje miejscowe oraz na fakt, że z brodą wzbudza większe zaufanie miejscowej ludności. Sąd Najwyższy stwierdził, że szkodliwość społeczna nie wykonania rozkazu zerowa.

 

Kodeks karny nie dzieli ludzi na swoich i obcych

Według dr. hab. Mikołaja Małeckiego z Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego to, gdzie dokładnie przebywają potrzebujący pomocy ludzie nie ma aż takiego znaczenia – tym bardziej wobec treści zabezpieczenia wydanego przez ETPCz. Przypomina, że funkcjonariusz publiczny może odpowiadać za nieudzielenie pomocy.

- Nikt nie jest zwolniony z obowiązku niesienia pomocy potrzebującemu. Zaniechanie udzielenia realnej pomocy, możliwej w danych okolicznościach, jest przestępstwem. Co więcej, jeśli na danej osobie spoczywa prawny obowiązek niesienia pomocy, wówczas odpowiada ona także za skutki zaniechania, na przykład narażenie człowieka na dotkliwsze niebezpieczeństwo a nawet za uszczerbki na zdrowiu powstałe wskutek nieudzielenia pomocy. Prawnym źródłem takiego obowiązku może być zabezpieczenie wydane przez ETPCz, adresowane do służb państwa polskiego, by dać uchodźcom pić, jeść, udzielić pomocy medycznej i schronienia tymczasowego – tłumaczy prof. Małecki. Dodaje, że zaniechanie wykonania tego obowiązku może rodzić odpowiedzialność karną za przestępstwo z art. 160, 157 czy 156 k.k., a także za znęcanie się nad osobą pozostającą w faktycznym stosunku zależności od sprawcy, czyli za przestępstwo z art. 207 k.k.

 

- Polski kodeks karny nie dzieli ludzi na swoich i obcych, nie wytycza granic niesienia realnej pomocy człowiekowi w stanie zagrożenia życia i zdrowia. Nie ma znaczenia, czy osoba potrzebująca pomocy znajduje się na terytorium Polski, czy tuż przy granicy na terenie innego państwa. Jeśli przekroczenie granicy nie naraża danej osoby na uszczerbek lub też osoba potrzebująca ma możliwość przemieścić się na teren Polski nawet poza przejściem granicznym, to taka pomoc powinna zostać udzielona w taki właśnie sposób. Należy otworzyć granicę, by ratować ludzi w stanie zagrożenia. Dobro w postaci życia i zdrowia człowieka jest w hierarchii wartości wyżej niż abstrakcyjna granica państwowa, nie tylko w sensie etycznym, ale też w sensie prawnym – uważa. Dodaje, że zabezpieczenie wydane przez ETPCz to prawny i szczególny obowiązek gwarancyjny, a jeżeli istnieje możliwość wpuszczenia potrzebujących na teren Polski i wówczas udzielenia im pomocy, należy to zrobić.


- Zatem rozkaz niepodporządkowania się obowiązkowi niesienia pomocy dotyczy popełnienia przestępstwa i żołnierz może odmówić jego wykonania. Wszelkie polecenia służbowe, by nie udzielić pomocy osobie w stanie zagrożenia życia lub zdrowia, noszą znamiona sprawstwa polecającego i same w sobie są też przestępstwem – tłumaczy. Przywołuje fragment preambuły Konstytucji, który wspomina o potrzebie współpracy z wszystkimi krajami dla dobra „rodziny ludzkiej”. - Funkcjonariusze państwa mają działać na rzecz rodziny ludzkiej, szanując prawa i wolności człowieka i obywatela. Nie można być na serio demokratycznym państwem prawa, jeśli zamiast podania ręki odgradza się osobę w potrzebie drutem kolczastym – uważa prof. Małecki.