Tytułowe zagrożenie nie ma tylko teoretycznego charakteru, bo wiadomość dotycząca seksu, wysłana do młodszego kolegi, skończyła się dla 16-latki wpisem do rejestru pedofilów, i to mimo tego, że sąd udzielił jej jedynie upomnienia. Aby dane dziewczyny zniknęły z rejestru, musiał interweniować Rzecznik Praw Obywatelskich. 

Czytaj: Nastolatka usunięta z rejestru pedofilów - po interwencji RPO>>
 

Sexting powszechny wśród nastolatków

Każdy, kto czytał jakikolwiek poradnik o bezpieczeństwie w internecie, wie, że rozsyłanie "nagich fotek" czy niezbyt przyzwoitych filmów, może się źle skończyć. Mimo to, nie jest to rzadka forma internetowego flirtu i wcale nie stosują jej wyłącznie dorośli - takie treści utrwalają i rozsyłają również nieletni, mimo że kodeks karny penalizuje takie zachowanie.

 

Według badań prowadzonych w USA w pierwszej dekadzie XXI wieku, w przypadku nagabywania dzieci w celach seksualnych - około 42 proc. sprawców takich zachowań było ich rówieśnikami. Blisko 20 proc. nastolatków przesyłało lub udostępniało swoje nagie lub prawie nagie zdjęcia, w tym także filmy video, mimo, że zdecydowana większość badanych - 75 proc. - zdawała sobie sprawę z negatywnych lub potencjalnie niebezpiecznych konsekwencji sextingu. Stosunkowo duża grupa  - 25 proc. dziewcząt i 33 proc. chłopców - przyznała, że udostępniano im nagie lub prawie nagie zdjęcia przeznaczone dla kogoś innego. Ponad połowa dziewcząt udostępniała lub przesyłała treści o charakterze seksualnym - wiadomości tekstowe, zdjęcia i video na skutek presji wywieranej przez chłopców (przy czym na taką presję ze strony dziewcząt wskazywało 18 proc. chłopców), zaś blisko 25 proc. (23 proc. dziewcząt i 24 proc. chłopców) nastolatków wskazywało na presję ze strony kolegów i koleżanek.

 

Co trzeci nastolatek otrzymuje takie przekazy

Z kolei jak wynika z polskich badań, z 2014 roku, przeprowadzonych przez Fundację Dzieci Niczyje na losowej próbie 503 nastolatków w wieku 15-19 lat, 11 proc. nastolatków (14 proc. dziewcząt i 8 proc. chłopców) przesłało lub udostępniło w sieci zdjęcia lub filmy, przedstawiające ich nago lub prawie nago, zaś 34 proc. nastolatków (29 proc. dziewcząt i 40 proc. chłopców) takie materiały otrzymało (blisko 9 proc. nastolatków wysyłało i otrzymywało nagie lub prawie nagie zdjęcia i filmy), przy czym w przypadku 48 proc. dzieci (38 proc. dziewcząt i 54 proc. chłopców) – materiały te przedstawiały osobę, którą znają.

Także badania  z 2016 r. przeprowadzone na grupie nastolatków między 11 a 17 rokiem życia, pochodzących z pięciu europejskich krajów (Anglia, Bułgaria, Cypr, Norwegia i Włochy) wskazują, że sexting (forma komunikacji elektronicznej, w której przekazem jest seksualnie sugestywny obraz lub treść) dotyczy dużego odsetka dzieci. Między 6 proc. (Cypr) a 44 proc. (Anglia) dziewcząt udostępniało lub przesyłało nagie lub prawie nagie zdjęcia, bądź wiadomości o seksualnym charakterze, między 9 proc. (Cypr) a 49 proc. (Anglia) tego typu materiały otrzymywało. Wśród chłopców: między 15 proc. (Cypr) a 32 proc. (Anglia) wysyłało lub udostępniało tego typu materiały, zaś między 20 proc. (Cypr) a 47 proc. (Anglia) – otrzymywało.

Czytaj: Od ośrodka wychowawczego po więzienie - wadliwy system psuje dzieci>>
 

Surowa kara nie pomaga

Cześć prawników ocenia, że obowiązujące przepisy kodeksu karnego nie zapewniają dziecku wystarczającej ochrony przed wykorzystaniem seksualnym - dzieje się tak dlatego, że przepisy zwykle chronią osoby poniżej 15. roku życia, czyli poniżej wieku przyzwolenia.

- A nawet w przypadku małoletnich powyżej tego wieku, zdolność do obiektywnej oceny przede wszystkim długofalowych skutków angażowania się w zachowania o charakterze seksualnym, w szczególności związane z prezentowaniem nagości (zwłaszcza w przekazie teleinformatycznym), jest w naturalny sposób ograniczona, m.in ze względu na stopień rozwoju psychofizycznego i społecznego. Prawo karne powinno zapewniać szczególną ochronę także tym dzieciom -  mówi w rozmowie z Prawo.pl dr Małgorzata Skórzewska-Amberg z Akademii Leona Koźmińskiego. I dodaje, że choć jest zwolennikiem zdecydowanych reakcji na naganne zachowania seksualne, których sprawcami są małoletni, w tym także rozszerzenia katalogu zachowań uznawanych za naganne, to reakcje takie nie powinny być ujmowane na zasadzie odpowiedzialności karnej.

 


- Najważniejsza jest szeroka edukacja - nie tylko młodzieży, ale także dorosłych – rodziców, wychowawców i całego społeczeństwa. Istotne jest pokazanie potencjalnie niebezpiecznych następstw pewnych zachowań, szczególnie, że przykładów, także tragicznych, jest dużo. Niezwykle istotne i skuteczne - moim zdaniem - jest też konsekwentne egzekwowanie określonych reguł zachowania nawet w przypadku najdrobniejszego ich naruszania, w tym przede wszystkim stanowcze reakcje rodziców i szkoły - mówi dr Skórzewska-Amberg. Dodaje, że reakcja powinna być stanowcza, bo sexting może być wstępem do przemocy rówieśniczej.

 

Za "nagie fotki" przed sąd

Według art. 202 par. 4 kodeksu karnego osoba, która utrwala treści pornograficzne z udziałem małoletniego, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Tu ograniczenia, jeżeli chodzi o wiek nieletniego, nie ma. - Przepis ten obejmuje treści dotyczące osób do ukończenia 18 roku życia. Mocą nowelizacji kodeksu karnego z kwietnia 2014 r. zmodyfikowano art. 202 par. 4 i zakazano utrwalania treści pornograficznych z udziałem małoletniego, a zatem również osoby w wieku 15-18 lat. Wcześniej było wskazane „małoletniego poniżej lat 15 - wyjaśnia adwokat Klaudia Dzieweczyńska z kancelarii Sommerrey&Partners Kancelaria Radców Prawnych Sp.p.

Karane jest także wykorzystanie utrwalonych treści z udziałem małoletniego - tu w grę wchodzi art. 202 par. 3 kodeksu karnego . - Rozsyłanie „nagich zdjęć koleżanki całej klasie” co do zasady jest penalizowane, jednakże należy także pamiętać, że zgodnie z art. 10 kodeksu karnego - na zasadach określonych w tym kodeksie odpowiada ten, kto popełnia czyn zabroniony po ukończeniu 17 lat. Chyba, że przestępstwo zawarte jest w katalogu z art. 10 ust. 2 kodeksu karnego, a to nie jest. Tym samym, nieletni będzie odpowiadał na postawie przepisów ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich - tłumaczy prawniczka.

 

Za sexting do rejestru

Ale na samym ukaraniu sprawa się nie skończy - dane osoby skazanej za to przestępstwo mogą trafić do Rejestru Sprawców Przestępców na Tle Seksualnym. A nie jest to baza danych, w której ktokolwiek chciałby się znaleźć - może to mocno utrudnić choćby znalezienie pracy. Zgodnie z prawem nie ma przeszkód, by do rejestru wpisany został nieletni, nie ma też przeszkód, by do bazy trafiła osoba, wobec której warunkowo umorzono postępowanie.

- Orzekając o odpowiedzialności w sprawie o przestępstwo seksualne, w szczególnie uzasadnionych przypadkach sąd może orzec o wyłączeniu zamieszczenia danych o osobie np. ze względu na ochronę życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego lub jego osób najbliższych, a zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego, lub gdy zamieszczenie danych spowodowałoby niewspółmiernie surowe skutki dla takiej osoby - mówi adwokat Klaudia Dzieweczyńska. Nie zawsze jednak sąd weźmie to pod uwagę.

Według dr Małgorzaty Skórzewskiej-Amberg, nastolatki w żadnym wypadku nie powinny trafiać do rejestru przestępców seksualnych. - Choć osobiście uważam, że w wielu wypadkach kontakty o charakterze seksualnym między nastolatkami powinny rodzić odpowiedzialność prawną, to jestem absolutnie przeciwna możliwości wpisywania ich do Rejestru - mówi.

 

 

Nastolatki trafiają do rejestru z automatu

A przypadki wpisania nieletniego na listę sprawców przestępstw seksualnych się zdarzają. Prof. Agnieszka Grzelak, zastępca dyrektora Zespołu Prawa Konstytucyjnego w Biurze RPO przyznaje, że do Rzecznika wpływają pojedyncze sprawy dzieci, które odpowiadają na podstawie ustawy o postępowaniu w sprawie nieletnich, właśnie w związku z przesyłaniem np. treści o charakterze pornograficznym.  

- W takich sytuacjach sądy rodzinne stosują wobec nieletnich środki wychowawcze lub poprawcze. W jednej z tych spraw sąd udzielił dziewczynce upomnienia i uznał, że nie jest to sprawa o poważnym kalibrze. Ale – i stąd skarga do Rzecznika – nie uwzględnił przepisów ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom na tle seksualnym i nie wziął pod uwagę tego, że w takim przypadku przy zastosowaniu środków poprawczych lub wychowawczych, dane nieletniego niejako z automatu trafiają do rejestru sprawców przestępstw seksualnych (zwanego potocznie rejestrem pedofilów). I pozostają tam do 10 lat po ukończeniu pełnoletności. RPO do tej sprawy przystąpił i ostatecznie dane dziecka zostały z rejestru usunięte – mówi. I wyjaśnia, że istotny jest tu właśnie wspomniany już przepis, który umożliwia sądowi odstąpienie od wpisywania sprawcy do rejestru.

- To jest ta przesłanka, na którą RPO powołał się, przystępując do tego postępowania. Chodziło właśnie o rozważenie przez sąd niewspółmiernie surowych skutków dla dziecka, które z jednej strony otrzymuje upomnienie, a z drugiej strony znalazł się w rejestrze – dodaje Agnieszka Grzelak.

 

RPO wnioskował do ministra sprawiedliwości o zmiany w ustawie i rozważenie odwrócenia logiki stosowania przepisów w tym zakresie, w odniesieniu do nastolatków. Obecnie tryb jest taki, że dane dotyczące także nieletnich, wobec których prawomocnie orzeczono środki poprawczo-wychowawcze, trafiają do rejestru z mocy prawa. Wypisanie z rejestru można z kolei orzec na podstawie artykułu 9 wspomnianej ustawy. W ocenie RPO generalnie dane nieletnich nie powinny być wpisywane do rejestru, chyba że sąd orzekłby inaczej.