Aleksandra Partyk: Czy sprawy o zapłatę z tytuły niespłaconej umowy pożyczki lub kredytu stale goszczą na wokandach sądowych?

Rafał Cebula: Tak, sprawy, które możemy nazwać jako o zapłatę z tytułu niespłaconego kredytu konsumenckiego są generalnie podstawową kategorią spraw trafiających do sądu.

Czy w umowach w tego rodzaju sprawach często pojawia się problem klauzul, które rażąco naruszają interesy konsumentów?

Bardzo często, choć nie mogę już dzisiaj powiedzieć, że ma to miejsce w każdej umowie. W zdecydowanej większości umów takie klauzule są jednak obecne. Są takie umowy, które mają niejako z urzędu w swej treści klauzule abuzywne. Inaczej mówiąc, wiadomo, że  w umowach zawieranych z niektórymi firmami pożyczkowymi zawsze pojawią się postanowienia, które rażąco naruszają interesy konsumentów.

Umowa o kredyt konsumencki - WZÓR >

 

Izabela Heropolitańska, Agnieszka Nierodka, Tomasz Zdziarski

Sprawdź  

Czy opłaty nakładane na kredytobiorców bywają często sztucznie zawyżone?

Mogę powiedzieć, że w obecnie obowiązującej ustawie o kredycie konsumenckim w art. 36a niestety przewidziano taki mechanizm, który pozwala ustalić warunki umowy w taki sposób, aby koszt pożyczki był narzucony na najwyższym poziomie. Nie będę szczegółowo omawiał tego rozwiązania. Najogólniej rzecz ujmując, ustawa o kredycie konsumenckim mówi, że w umowie strony mogą ustalić tzw. pozaodsetkowe koszty kredytu w wysokości "od - do". Najczęściej jest tak, że przedsiębiorcy - firmy pożyczkowe, narzucają te warunki pod postacią tzw. prowizji na najwyższym poziomie, zachęcając jednocześnie konsumenta do stosunkowo długiego okresu spłaty.

Sprawdź też: Jak ustalić właściwą należną bankowi kwotę pozaodsetkowych kosztów od wnioskowanego kredytu, gdy jest on kolejnym kredytem udzielanym przez bank w okresie 120 dni? >

Czytaj więcej: Koszty pozaodsetkowe związane z kredytem konsumenckim - komentarz praktyczny >

Czytaj także: TSUE: Konsument słabszą stroną, więc sądy powinny badać umowy>>

Nieuczciwe warunki umowy mogą także przybrać inną postać. Zawyżane prowizje (jako klauzule abuzywne) wypierają obecnie inne nieuczciwe warunki umów, względnie mają charakter uzupełniający. Przykładowo, można spotkać w umowach pewne rozwiązania, które są pozornymi przywilejami. Nie mają one dla konsumenta praktycznego i ekonomicznego znaczenia, za to podwyższają koszty pożyczki. Opłaty od takich przywilejów uzupełniają prowizję, która ma z pozoru wyglądać jako niewysoka. Zaniża się więc wysokość prowizji, po to by konsument nie zauważył że całkowity koszt pożyczki dochodzi do np. 80 procent pożyczanego kapitału. Przykładowo, możemy spotkać przywilej odnoszący się do sytuacji, w której kredytobiorca w czasie obowiązywania umowy umiera.

 

 

Na czym on polega?

Postanowienia umowy przewidują, iż z chwilą śmierci kredytobiorcy umowa pożyczki wygasa, niezależnie od ilości spłaconych rat. Zastanówmy się jednak praktycznie, ilu kredytobiorców skorzysta z takiego przywileju?. Ten przywilej jest pozorny. Trzeba przecież zapłacić za niego ryczałtem, wynoszącym nawet do 15% kapitału pożyczki. Choć sam taki koszt nie zrujnuje konsumenta, niemniej otwiera się pytanie czy w ogóle zrealizuje się.

Czytaj więcej: Kredyt i pożyczka bankowa w przypadku śmierci kredytobiorcy lub pożyczkobiorcy >

 

Śmierć kredytobiorcy może się zdarzyć.

Tak, ale umowy pożyczek z tym przywilejem są zawierane po pierwsze na stosunkowo krótki okres od kilku miesięcy do góra trzech lat, a po drugie pożyczki te dotyczą niedużych kwot maksymalnie do około 10000 zł. Nikt nie planuje swojej śmierci w chwili zawarcia umowy (to nie testament), a już na pewno nie w tak krótkim czasie. Niewielu też kredytobiorców faktycznie umiera w czasie okresu spłaty pożyczki, to zapewne niedostrzegalny ułamek w całości kredytów. Jeśli do tego weźmiemy obowiązek poniesienia kosztów „w zw. z planowaną śmiercią”, to nie ulega wątpliwości, że nikt na taki warunek nie zgodzi się, no chyba że zostanie narzucony. Nie spotkałem się na sali rozpraw z ani jednym konsumentem, który po zapoznaniu go z tym warunkiem wyraziłby chęć poniesienia kosztów z tego tytułu, nie dostrzegając w tego rodzaju postanowieniach niczego dla siebie korzystnego. Z drugiej strony, jeśli przeliczymy sobie zyski z tytułu opłat ze ten przywilej w przypadku dziesiątek tysięcy umów, to z łatwością zrozumiemy szlachetność postawy niektórych przedsiębiorców pożyczkowych w tym zakresie. Okazuje się więc, że konsument płaci za coś z czego praktycznie nie skorzysta podczas gdy przedsiębiorca uzyskuje same korzyści. Dochodzi więc do wyraźnej, rażącej nierównowagi w tej relacji. Wracając do Pani pytania, często opłaty nakładane na pożyczkobiorców i kredytobiorców są sztucznie zawyżone. I słowo "sztuczne" jest tu właściwym odniesieniem. Prowizje często nie znajdują uzasadnionego pokrycia w rzeczywistych kosztach ponoszonych przez przedsiębiorcę. Weźmy taki przykład: koszt pożyczki to jest 70-80% udzielonej kwoty pożyczki. Jeśli pożyczamy 9000 zł, a mamy oddać ok. 16650 zł plus odsetki umowne zazwyczaj w maksymalnej wysokości, to coś chyba jest nie tak. W tym miejscu odniosę do orzeczenia Sądu Najwyższego wydanego w sprawie III CZP 42/20. W uzasadnieniu uchwały odwołano się do argumentów przedstawionych w uzasadnieniu do projektu ustawy o kredycie konsumenckim: to, jak strasznie ciężko jest pożyczkodawcom, jak trudne jest to przedsięwzięcie, jakie jest ono niebywale kosztowne. Kiedy czyta się te dane, to można uznać, że każda firma pożyczająca pieniądze jest w zasadzie na krawędzi bankructwa. Tymczasem trzeba zwrócić uwagę na pozorność tych kosztów, co akcentują organizacje działające na rzecz konsumentów. Sprawą art. 36a zajmował się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na skutek pytań prejudycjalnych.

Czytaj: Rada Przedsiębiorczości ostrzega przed zmianami w przepisach o kredycie konsumenckim>>
Czytaj też: Kredyty w księgach rachunkowych - komentarz praktyczny >

W ostatnim czasie Sąd Najwyższy wydał uchwałę w sprawie III CZP 43/20. Przypominajmy tezę orzeczenia: Wynagrodzenie prowizyjne (prowizja), stanowiące wynagrodzenie z tytułu udzielenia pożyczki, przewidziane w umowie pożyczki, do której mają zastosowanie przepisy ustawy o kredycie konsumenckim, nie jest świadczeniem głównym w rozumieniu art. 385(1) par 1 k.c. Co dla praktyki obrotu wynika z tej uchwały?

Wypowiedź Sądu Najwyższego nie jest nowością, bo praktyka już dawno tak widziała to zagadnienie. Większość sądów uznawała, że prowizja nie jest świadczeniem głównym. Dlaczego więc to orzeczenie Sądu Najwyższego jest tak cenne? Otóż, dlatego, że nieuczciwe firmy pożyczkowe wciąż głosiły w toku postępowań sądowych przeciwne stanowisko, zgodnie z którym prowizja jest świadczeniem głównym. Gdyby tak było, to sąd co do zasady nie mógłby badać, czy postanowienie w tym przedmiocie jest nieuczciwe. Byłoby to możliwe dopiero po ustaleniu że postanowienie jest niejasne, niejednoznaczne. Jeśli mamy orzeczenia Sądu Najwyższego, w których przesądzono tę kwestię, to żadne firmy pożyczkowe nie powinny już tego rodzaju argumentów podnosić przed sądem. Firma pożyczkowa, konstruując pozew, wykorzystując swoją argumentację, chce stworzyć u konsumenta wrażenie, że nie jest on w stanie podołać, unieść zarzutów wobec zawartych tam argumentów. Przyjmowano często, że skoro konsument nie wypowiadał się w tym przedmiocie, to godzi się z treścią pozwu. Dziś mamy cenne uchwały Sądu Najwyższego i spokój z taką argumentacją firm pożyczkowych.

 

Izabela Heropolitańska, Agnieszka Nierodka, Tomasz Zdziarski

Sprawdź