Wniosek taki Mateusz Morawiecki skierował do trybunału Konstytucyjnego 30 lipca 2020 r. po tym, jak zajęcia się statusem konwencji antyprzemocowej, zwanej stambulską, zażądał od niego minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Zgadzamy się z wieloma zapisami Konwencji Stambulskiej dotyczącymi ochrony ofiar przemocy. Ale gwarancje zawarte w polskim prawie zapewniają ofiarom lepszą ochronę. Natomiast druga część tej konwencji pod pięknymi hasłami ukrywa warstwę ideologiczną, która de facto uderza w interesy kobiet, rodziny i przyjmując m.in. koncepcję płci społeczno-kulturowej, kwestionuje tradycję i naszą kulturę – powiedział Zbigniew Ziobro, informując o złożeniu wniosku. 

- Zdecydowałem o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie zgodności konwencji stambulskiej z konstytucją - oświadczył premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, "sprawy tak wielkiej wagi należy rozpatrywać w ramach przejrzystej, prawomocnej procedury".

Czytaj: Premier: Niech TK powie, czy wypowiadać konwencję stambulską>>
 

To nie kompetencja Trybunału

Interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich - postanowił o przystąpieniu do sprawy, ale podkreślał że Trybunał nie ma kompetencji do zajmowania się nią. - Trybunał Konstytucyjny nie ma uprawnienia do oceny poprawności tłumaczenia tekstu umowy międzynarodowej, o co wnosi Premier - stwierdza RPO. I dodaje, że we wniosku nie sprecyzowano, co miałoby być źle przetłumaczone (wnioskodawca ogranicza się do stwierdzenia, że „tłumaczenie Konwencji opublikowane w Dzienniku Ustaw zawiera liczne błędy merytoryczne i techniczne” i jedynie przykładowo wskazuje na – błędne w jego przekonaniu, zróżnicowanie tłumaczenia terminu „gender/genre”. - W konsekwencji Wnioskodawca poddaje ocenie Trybunału cały tekst Konwencji bez wskazania tych jest przepisów, w których dopatruje się domniemanych błędów). Przykładowe wskazanie rzekomych błędów w tłumaczeniu umowy międzynarodowej, czy też rzekomy brak konsekwencji w stosowaniu użytych w niej terminów, nie stanowi również problemu konstytucyjnego i nie uzasadnia zarzutu niekonstytucyjności - wskazywał.

 


Jego zdaniem wniosek Premiera zawierał też braki formalne: nie był zgodny z przepisami ustawy o TK wskazującymi kryteria poprawności wniosku pozwalające na to, by Trybunał mógł wniosek rozpoznać.