Rozmowa z adwokatem Jerzym Jurkiem, specjalistą od spraw rodzinnych.

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: - Ostatnio Sąd Najwyższy orzekł, że dziecko zostaje przy matce, która je porwała z Danii. Powód: dobro dziecka. Czy takie wyroki nie zachęcają rodziców do podobnych, bezprawnych działań?

Jerzy Jurek: - W kwestii pieczy nad dziećmi przy rozstaniach rodziców daje się zauważyć niepokojący trend polegający na zmianach miejsca pobytu dzieci w skutek samowolnych decyzji jednego z rodziców. Zjawisko to niesie szczególnie dotkliwe skutki w rosnącej liczbie spraw rodzinnych z elementem zagranicznym tj. dotyczących dzieci par mieszanych.
Praktyka wskazuje, że sądy najbardziej skłonne są utrzymywać wykonywanie pieczy nad dziećmi w kształcie zastanym, czy nawet samowolnie ukształtowanym przez którąś ze stron w toku procesu. Znane są mi stosunkowo liczne przypadki, gdy jedno z rodziców zabiera dzieci i samowolnie wyprowadza się do odległej miejscowości, niejednokrotnie z uszczerbkiem dla obowiązku szkolnego dzieci.

- Jakie są konsekwencje takich poczynań?
- Sytuacje takie nastręczają trudności nawet w ustaleniu właściwości miejscowej sądu rodzinnego związanej z miejscem zamieszkania.
Niepewność w tym zakresie powoduje niejednokrotnie wielotygodniową zwłokę w prawnym ustaleniu kształtu stosunków między rodzicami, a dziećmi takich jak piecza czy kontakty. Problemem bywa uzyskanie prawnego zabezpieczania tychże doniosłych kwestii, bowiem na początkowych etapach postępowań, gdy władza rodzicielska przysługuje obydwojgu skonfliktowanym rodzicom sędziowie rodzinni statystycznie rzadko przychylają się np. do składanych w ramach zabezpieczenia wniosków o zagrożenie z góry zapłatą określonej sumy na wypadek naruszania określonych obowiązków w trybie art. 756-2 par.1 k.p.c., czy też nakazują prawne wydanie dzieci. Konsekwencją takiej praktyki jest branie spraw przez rodziców we własne ręce. Kulejąca egzekucja spraw ze stosunków między rodzicami, a dziećmi powoduje wzrost popularności usług organizowanych uprowadzeń rodzicielskich oferowanych przez wyspecjalizowane organizacje czy też przedsiębiorstwo pewnego celebryty podającego się za detektywa.

- Rodzice są skazywani z art. 211 kk za porwania rodzicielskie. Mało jest skazań na karę pozbawienia wolności, mało na grzywnę. Czy słusznie?
- Niestety nie znam szczegółowych statystyk dotyczących skazań rodziców z art. 211 k.k. W mojej ocenie problemem jest całkowita bezkarność uprowadzeń rodzicielskich dzieci w sytuacji, gdy władza rodzicielska przysługuje obydwojgu skonfliktowanym rodzicom, nawet wtedy, gdy sędzia rodzinny wydał postanowienie ustalające kwestie dotyczące pieczy nad dzieckiem w trybie zabezpieczenia.
Nawet w zeszłym tygodniu wyposażony w stosowne postanowienie sądu wraz z klientem i Policję miałem okazję stawić się w miejscu, gdzie spodziewaliśmy się zastać dziecko, potwierdzieliśmy, że dziecko w istocie tam przebywa, ale drugi z rodziców stanowczo odmówił jego wydania. W tej sytuacji ani klient, ani funkcjonariusze Policji formalnie nie mieli nawet prawa wejść na teren ogrodzonej posesji. 

- Czy sądy kierują się rzeczywiście dobrem dziecka? 
- Jestem przekonany, że sędziowie rodzinni raczej starają się kierować dobrem dzieci, ale nie zawsze właściwie dobro to rozumieją w przypadku silnego konfliktu między rodzicami. Mam wrażenie, że w takich sytuacjach niejednokrotnie w mylnym rozumieniu dobra dziecka łatwo przychodzi im prawne usankcjonowanie faktycznego izolowania dziecka od jednego z rodziców pod różnymi pretekstami.

- Kto jest zatem najbardziej poszkodowany?
- Myślę, że nie pomylę się, jeśli powiem, że najbardziej pod tym względem poszkodowane są właśnie relacje dzieci z ojcami niepolskiego pochodzenia, tak jak bez wątpienia miało to miejsce w przypadku przywołanym przez Panię we wcześniejszym pytaniu. Jest to jaskrawe w sprawach, gdy rodzic pod którego pieczą dziecko faktycznie pozostaje, oddziałuje na dziecko taki sposób, że deklaruje ono niechęć do spotkań z drugim z rodziców.

Więcej>>Wprowadzenie opieki naprzemiennej budzi kontrowersje

Podkreślam jeszcze raz, że sędziowie rodzinni w takich sytuacjach bardzo rzadko są skłonni do odważnych decyzji zapewaniających pozbawiane wpływów kształtowanie się relacji rodzicielskich obydwojga skonfliktowanych rodziców i preferują raczej konserwowanie zastanego stanu faktycznego, nawet jeśli jeden z rodziców pozostaje wbrew swej woli faktycznie odizolowany od dziecka.   

- Czy warto zaostrzyć kary za nie wykonywanie wyroków sądów rodzinnych? Jest inicjatywa senacka w tym zakresie. Przewiduje się długoletnie kary pozbawienia wolności, w przypadkach, w których w wyniku naruszenia wykonywania orzeczenia małoletni doznałby uszczerbku na zdrowiu psychicznym lub gdyby targnął się na własne życie.
  - Nie sądzę, aby zaostrzenie kar uzdrowiło opisane niedomagania, tym bardziej wymierzanie kar pozbawienia wolności byłoby moim zadaniem niewskazane. Warto natomiast zastanowić się nad zamianą nastawienia sędziów rodzinnych do dostępnych im form zabezpieczenia na początkowych etapach postępowań spornych, tak aby w tych zawsze trudnych momentach obydwoje rodzice mogli w sposób możliwie najmniej zakłócony podtrzymywać wzajemnie niezależne relacje ze swoimi dziećmi.
W mojej ocenie także uprowadzenie rodzicielskie w przypadku, gdy obydwojgu rodzicom przysługuje pełnia praw rodzicielskich z pewnością winno być traktowane jako czyn zabroniony, w szczególności w przypadku istnienia rozstrzygnięć sądu rodzinnego co do sposoby wykonywania pieczy nad dziećmi.