Według propozycji Instytutu Spraw Obywatelskich referendum ogólnokrajowe powinno być obowiązkowe po zebraniu 500 tysięcy podpisów. Powinien też zostać zniesiony obowiązek ponad 50 proc.frekwencji, który jest wymagany by uznać takie głosowanie za wiążące. Zarazem referenda dotyczące odwoływania lokalnych władz, na przykład prezydentów czy burmistrzów, nie mogłyby być przeprowadzane częściej niż raz na kadencję i nie wcześniej niż 24 miesiące od momentu wyboru.
W Konstytucji RP zapisano, że władza zwierzchnia w Rzeczpospolitej należy do narodu, który sprawuje ją bezpośrednio lub poprzez swoich przedstawicieli. W praktyce działa tylko ta druga część. Demokracja bezpośrednia, czy to w przypadku referendum, czy obywatelskich projektów ustaw jest martwa. Obecne prawo pozwala obywatelom tylko mocno się napracować przy zbieraniu podpisów, z czego nic później nie wynika. Ostatecznie i tak wszystko zależy od większości sejmowej, która te podpisy wyrzuca do kosza lub wkłada do sejmowej zamrażarki. Taka sytuacja zniechęca obywateli do jakiejkolwiek aktywności. Bardzo często rozmawiając z ludźmi słyszymy opinię, że nie ma sensu się angażować, bo panowie z Wiejskiej i tak zrobią co im się podoba. To ogromne wyzwanie dla inicjatyw społecznych, stowarzyszeń i związków zawodowych, aby przekonać obywateli, że ten partyjny beton da się skruszyć.
Rafał Górski uważa, że obecnie jest bardzo dobry moment, by zmienić ustawę o referendach. Tłumaczy, że zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego, do samorządów i wybory prezydenckie, a jesienią szykuje się "batalia" o stanowisko prezydenta Warszawy. Rafał Górski przypomina, że jest też wniosek PiS-u o zmianę zapisów o referendum krajowym oraz propozycja prezydenta zmian w referendum lokalnym. Dlatego zdaniem prezesa Instytutu Spraw Obywatelskich jest dobry klimat by opracować jak najlepsze rozwiązania.
Źródło: Instytut Spraw Obywatelskich